Rozdział 14

174 15 9
                                    

W czasie powrotu do samochodu nie zamieniliśmy nawet jednego zdania. Jedyne co, to trzymaliśmy się za ręce. Ta cisza była irytująca, ale czy to ja powinnam się odezwać pierwsza czy Andy? Nie mam pojęcia. Naprawdę, zaraz nie wytrzymam! Jak zacznę mówić, to jak z armaty! Na jednym tchnieniu! W sumie to tylko mogę sobie wyobrazić to, co Andy teraz czuje. Jego dziewczyna kupuje test ciążowy. No okey, ale problem w tym, że to nie jest twoje dziecko, bo z nią tego nie robiłeś. Masakra. Nie wiem jak Melka mi się za to odwdzięczy. Przez nią mogę stracić chłopaka! Kiedy weszliśmy na parking, zauważyłam samochód chłopaka. Dobra, koniec! Muszę się odezwać, ale może najpierw wsiądźmy do auta. Andy jak zawsze otworzył mi drzwi. Pomimo tej żenującej sytuacji był nadal kochany. Zapięłam pasy i czekałam aż wsiądzie za kierownicę. Okey, to jest ten moment. Chłopak zapiął pasy, ale nie odpalił samochodu, jak to zwykle robił. Nabrałam powietrza w płuca, aby coś powiedzieć, jednak czarnowłosy postanowił wziąć górę i sam zakończyć krępującą ciszę.

-Regina, czy ty jesteś w ciąży?-sensowne pytanie, nie powiem.

-Jakby ci to powiedzieć...-co ja do jasnej cholery gadam?! Do rzeczy, Regina! Do rzeczy! To jest twój czas! Nie spieprz tego!

-Po prostu. Tak czy nie?

-To tak....

-Naprawdę?-spojrzał mi prosto w oczy.

-Dasz mi skończyć?

-Okey.

-To tak, dzisiaj jak byliśmy w "maku" to dzwoniła Mela. Mówiła, że podejrzewa.......że jest w ciąży. Nie mogła sama kupić testu, więc postanowiłam jej pomóc. Przepraszam, że ci tego wcześniej nie powiedziałam. Mogę sobie tylko pomyśleć co miałeś jeszcze 5 minut temu w głowie.

-Nie było aż tak źle. Ale nurtuje mnie jedno....Dlaczego nie powiedziałaś tak od razu? Bałaś się?

-Można tak powiedzieć.

-Czego? Przecież nie gryzę.

-Sama nie wiem. Teraz wydaje mi się to takie głupie, ale chyba bałam się twojej reakcji.

-Byłaby zupełnie normalna, tak jak teraz.

-No właśnie. Nie wiem co wtedy myślałam. Ale może zakończymy ten temat? Melka i tak mnie zabije za to, że ci powiedziałam.

-Okey, ale przecież wcale nie musisz jej mówić.

-Prawda, nie muszę, ale wiesz jak się spotkamy niedługo to ty zapytasz no i będzie-odpalił samochód.

-Postaram się uważać. Zawieźć cię do niej?

-Sama nie wiem, która godzina?

-14:28. Dla mnie to żaden problem.

-I co, będziesz czekał pod jej domem?

-Nie, wrócę do domu, a później po ciebie przyjadę.

-Skoro tak to jestem za.

-To jedziemy?

-Yhm.

-A jaki adres?

-No tak, kompletnie zapomniałam, że nie wiesz gdzie mieszka.

-A więc?

-Sesamestreet 25A.

-Okey, gotowa?

-Jasne-ruszyliśmy.

***

-Dzięki za podwózkę. Zadzwonię za jakieś 3 godziny, wiesz o co chodzi.

-Jasne, będę czekał na telefon.

When I was in heaven / Andy Biersack ✔Where stories live. Discover now