07. ZASKAKUJĄCE ODKRYCIE

Start from the beginning
                                    

- Robić co? - wyszeptał, nie patrząc na nią.

- Uśmierzać mój ból. - syknęła i odepchnęła jego rękę. - Nic mi nie będzie. - nagle Kira i Scott zatrzymali się robiąc dziwne miny.

- Chyba nie sądziliście, że wszyscy to zrobicie? - zapytał przewodnik.

- To jarzębowy pył, prawda? - Scott bardziej stwierdził niż pytał.

- Jest wszędzie. - westchnął. - Ale najmocniej można go odczuć tutaj. - przeciągnął kartę przez czytnik. - Cela Vallacka jest na końcu korytarza.

- Claire. - Lydia odwróciła się do brunetki, wcześniej widziała zmartwiony wyraz twarzy alfy. - Zostań tutaj, na wszelki wypadek.

- W porządku. - skinęła, obserwowała, jak Stiles obejmuję dziewczynę opiekuńczo i wchodzą do środka.Brunetka westchnęła i podeszła do Scott i Kiry.

- Nic nie słyszę. - westchnął chłopak, rozglądając się. - To pewnie przez jarzębowy pył. - podszedł do Kiry, a Claire usiadła przy ścianie na przeciwko nich.

- Też to czuję. - głos Kiry był wyczerpany, jej oczy były szeroko otwarte. - Szczerze, nie za dobrze się czuję.

- Tak, jest tak.... - zatrzymał się szukając odpowiedniego słowa.

- Ktoś cię uśpił? - zapytała ostrożnie.

- Tak.

- To był zły pomysł, prawda? - dziewczyna westchnęła i spojrzała na chłopaka.

- Nie, nic im nie będzie. - powiedział patrząc na drzwi za którymi zniknęli jego przyjaciele.

- Co jest pomiędzy nimi? Pomiędzy Stilesem i Lydią. - zapytała Claire. - Jest pomiędzy nimi coś jak pomiędzy Mulderem i Scully.

- Ta dwójka jest całkiem niezła razem. - pokiwał głową.

- Tak, to prawda. - Kira zgodziła się.

- Nie są super wytrzymali ani nie mają zdolności kitsune, ale są dalej żywi. - powiedział czule, przypominając sobie jak zaczęła się ich przyjaźń.

- On ciągle ją lubi, prawda?

- Tak. Tak, ale teraz jakoś inaczej. - powiedział. - Znaczy, powinnaś go zobaczyć jak zachowywał kiedyś w jej pobliżu.

- Aż tak źle? - zapytała.

- To podbiegało trochę pod obsesję. - Scott zaśmiał się. - Ale, nie aż tak źle. Wiesz, że Lydia kiedyś udawała, że nie jest mądra?

- Naprawdę? - zapytała. - Wygląda na dziewczynę, która afiszuje się tym, że jest mądrzejsza od reszty.

- Tak, Stiles jedynie o tym wiedział.

- Jak?

- Interesował się. - wyjaśnił. - Słuchał jej i pamiętał.

Claire uniosła głowę i zauważyła, że światła migoczą.

- Widziałaś to? - Scott zapytał, stanął na środku korytarza, ale ona była skupiona na dziewczynie na zanim.

- Nie, ale widzę to. - Kira trzęsła się, miała szeroko otwarte oczy, fale elektryczne "spływały" jej po rękach.

- Kira, cokolwiek robisz - przestań. - Claire prosiła.

- Nic nie robię. - zatrzęsło nią ponownie. - To się po prostu dzieję. - jedna lampa eksplodowała.

- Kira. - Claire uklękła koło dziewczyny i chciała sprawdzić jej puls, ale w momencie gdy dotknęła jej ciała poraził ją prąd odpychając ją na przeciwległą ścianę.

Scott jęknął i odepchnął się od ziemi.

- Wszystko w porządku? - strażnik zapytał się, klękając koło alfy.

- Coś się dzieję. - obserwował jak ciało jego dziewczyny jest rażone prądem. - I wydaję mi się, że to ona to robi.

- Musimy ją stąd wynieść. - Scott przeniósł wzrok na dziewczynę leżącą pod ścianą. - Dziewczynie nic nie będzie.

- Nie mogę jej tu tak po prostu zostawić! - spojrzał na strażnika. Mężczyzna podszedł do niej i sprawdził jej puls.

- Jest unormowany. Ale musimy wynieść tą jedną.

- Jak mam to zrobić, skoro nie mogę jej dotknąć? - odwrócili się i zobaczyli przerażającego doktora, który wyciągał igłę z szyi sanitariusza.

- Lepiej uciekaj.

- Nie mogę ich zostawić! - jęknął, spojrzał na niego z szeroko otwartymi oczami.

- Ale ja mogę. - strażnik wybiegł przez drzwi obok niego, zostawiając Scotta samego. Trzech doktorów właśnie otwierało drzwi. Alfa podniósł Kirę, puls elektryczny wstrząsnął jego ciałem. Spojrzał ostatni raz na Claire i kopniakiem otworzył drzwi.

*****

Claire nagle otworzyła oczy, w momencie gdy jeden z doktorów swoim metalowym palcem głaskał ją po policzku. Podniosła się i odsunęła, a doktorzy odeszli, nie zwracając na nią uwagi. Jęknęła i podniosła się, wykorzystując ścianę dla równowagi.

- Claire. - Scott odetchnął, wbiegając do pomieszczenia. Był cały poparzony, wyglądał równie słabo jak ona. Objął ją i trzymał ostrożnie, tak jakby bał się ją wypuścić. - Nic ci nie jest.

- Scott. - wzięła głęboki oddech trzymając się kurczowo jego koszulki. - Wydaje mi się, że mnie znają.


ZAPRASZAM NA MOJE POZOSTAŁE TŁUMACZENIA :) 

Return | Scott McCall PL PRZERWANEWhere stories live. Discover now