35

856 51 2
                                    


Poranek nadszedł zdecydowanie zbyt wcześnie i zastał nas wygodnie ułożonych w łóżku. Jak co dzień musiałam wstać i wcześnie dojechać na próbę spektaklu.

Z westchnieniem otworzyłam oczy słysząc pierwsze tony budzika. Szybko wyłączyłam denerwującą melodyjkę i opadłam spowrotem na poduszki. Po chwili na moim brzuchu znalazła się przygniatająca go ręka.

- Michaeeel... - jęknęłam śmiejąc się. - Muszę wstać.

- Nie idźź - wymruczał wprost w poduszkę leżący obok mnie chłopak.

Spojrzałam w jego stronę i poczułam wielką chęć, aby naprawdę zostać z nim w domu, spać do późna i spędzić wreszcie choć jeden leniwy dzień. Jednak to nie wchodziło w grę. Miałam swoje zobowiązania.

•Muszę - powiedziałam cicho, z trudem zrzucając z siebie jego ciężkie ramię. Przed wyjściem z łóżka schyliłam się i złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek. - Jeśli chcesz możesz zostać, postaram się wrócić wcześniej.

•Mmm - znów zapadał w sen.

Po raz pierwszy od kilkunastu dni z uśmiechem na ustach zeszłam z łóżka i wykonałam całą poranną toaletę. Zajęła mi ona zaskakująco mało czasu, przez co miałam czas aby zrobić sobie śniadanie.

- Do zobaczenia! - powiedziałam głośno wychylając się z korytarza, ale nie usłyszałam odpowiedzi.

Pokręciłam głową z uśmiechem, zarzuciłam torbę na ramię i wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi.

*           *         *

Dzisiejsza próba była wyjątkowo owocna. Dosłownie każdy mówił, jak to dobrze jest "mieć mnie spowrotem". Niesamowite jak swoim złych humorem zarażałam dosłownie wszystkich tancerzy.

Po zajęciach wychodząc ze szkoły zostałam zatrzymana przez Hannę.

- Wróciliście do siebie? - zapytała prosto z mostu zastępując mi drogę.

- W pewnym sensie - zaśmiałam się, gdy piszcząc rzuciła się na mnie.

- Nie, żeby coś, ale dosłownie wszyscy mieli cię dosyć przez te ostatnie dni. Byłaś nie do poznania, aż nie można było na ciebie patrzeć... Zaraz, jak to w pewnym sensie?

- Dalej nie jesteśmy oficjalnie parą... Sama nie wiem czym my właściwie jesteśmy - skrzywiłam się na co ona się zaśmiała.

- Musisz dać mu trochę czasu. Jestem pewna, że za niedługo wszystko się pomiędzy wami wyjaśni.

- Mam nadzieję.

Po chwili rozmowy o nadchodzącym wydarzeniu, pożegnałyśmy się i ruszyłam w stronę parkingu. Chciałam jak najszybciej dotrzeć do domu, gdzie miał na mnie czekać Mike.

Nagle z parkingu z piskiem opon wyjechał srebrny samochód, w którym za kierownicą rozpoznałam Lucky'ego. Zaciekawiło mnie, dlaczego był tak zdenerwowany, ale teraz i tak nie dostałabym odpowiedzi na to pytanie.

Po kilku minutach znalazłam się pod kamienicą i szybko otworzyłam drzwi.

- Jestem! - krzyknęłam w stronę salonu wrzucając klucze do miseczki stojącej na komodzie. W pośpiechu nie zdałam sobie sprawy, ze brakuje dodatkowego kompletu.

Zrezygnowana odkryłam, że mieszkanie jest zupełnie puste. Po Michael'u nie było śladu. Zrobiło mi się przykro. Myślałam, że będzie na mnie czekał, że może wybierzemy się gdzieś na kolację... Znów się pomyliłam.

Kręcąc głową udałam się do łazienki. Pod prysznicem myślałam o tym, jak ufna ostatnio się stałam. Nigdy nie potrafiłam szybko ufać ludziom a teraz...

Po wyjściu z łazienki przebrałam się w wygodne ciuchy i wpełzłam do łóżka. Była dopiero osiemnasta, ale byłam bardzo zmęczona a skoro i tak nie miałam nic do roboty, zawsze mogłam dłużej pospać.

*        *       *

- Shaay... - usłyszałam znajomy głos i z westchnieniem otworzyłam oczy. Byłam akurat w połowie bardzo przyjemnego snu w którym przypadkiem pojawiał się właśnie ten głos.

Moje oczy musiały powoli przyzwyczaić się do jasnego światła lamp, ale po chwili rozpoznałam przed sobą Clifforda.

- Hej - powiedział cicho z uśmiechem. - Zasnęłaś.

- Nie było cię - odpowiedziałam z wyrzutem obracając się na drugi bok. Zachowywałam się trochę dziecinnie, ale często właśnie taki mam humor, gdy ktoś wybudzi mnie ze snu.

- Pojechałem do fabryki po ubrania a po drodze kupiłem coś dla ciebie - wiedział jak mnie skusić do wyjścia z łóżka.

Po chwili siedzieliśmy już na kanapie, pod kocem, oglądając wypożyczony przez chłopaka film i zajadając się pyszną chińszczyzną.

- Shay? - zapytał Mike zatrzymując odtwarzanie komedii.

- Mmm? - wymruczałam z buzią pełną makaronu z kurczakiem.

Michael przez chwilę jakby zastanawiał się nad tym co chce powiedzieć i po kilku sekundach wypalił:

- Chciałabyś być moją dziewczyną?

W tym momencie myślałam, że się uduszę. Magicznym cudem udało mi się przełknąć resztki jedzenia i nie umrzeć śmiercią tragiczną.

Przez sekundę uderzyły we mnie wszystkie wątpliwości, które miałam co do naszej relacji i co do chłopaka. Nie byłam pewna, czy mogę mu znowu zaufać, czy powinnam to robić.

Ale jak zawsze głos zabrało moje serce. Podniosłam oczy wpatrując się w jego zielone tęczówki z powagą.

- W sumie, dlaczego nie - wzruszyłam ramionami i po milisekundzie została zmiażdżona w ogromnym uścisku.

Zaczęłam się śmiać, co spowodowało jeszcze większe zaciśnięcie ramion chłopaka i przez chwilę myślałam, że się uduszę. Jednak niedługo później leżeliśmy już na kanapie a nasze usta i języki tańczyły w podobnym rytmie.

Tej nocy posunęliśmy się dalej niż tylko całowanie, czy przytulanie. Cóż, każdy musi mieć ten swój pierwszy raz.


Trochę spóźniony, ale jest :))

Co tam u was ciekawego? Jak się macie?
Dziękuję za 39 K wyświetleń! <3 + na 40 K planuję coś specjalnego, prepare!

Ogólnie to #dramaalert w następnym rozdziale.

Miłego wieczoru! <3


Just DanceМесто, где живут истории. Откройте их для себя