9

2.2K 144 2
                                    

Krótki przedpokój z szafą i wieszakami powitał nas na wejściu. Po prawej stronie stały drzwi prowadzące do łazienki. Duża wanna z hydromasażem i możliwością zamknięcia małej ścianki i wzięcia prysznica była idealna. Pralko-suszarka, toaleta i duże lustro obok szafki na kosmetyki wręcz pachniały nowością. Po lewej w przedpokoju znalazłam drzwi prowadzące do garderoby. Po obu stronach pokoju ciągnęły się wieszaki a na końcu stała pojemna szafa. Zmieszczą się tu wszystkie moje ubrania.

Przedpokój po lewej stronie otwierał się na duży salon z kanapą na pięć osób oraz dużym panoramicznym telewizorem. Całość dopełniało kilka stolików do kawy, nakładanych na siebie oraz roślinki w kolorowych doniczkach. Przy ścianie pod małym zadaszeniem stało biurko i krzesło gdzie będę mogła pracować. Po prawej przy ścianie zauważyłam drabinę prowadzącą na to dziwne zadaszenie. Po wejściu na nią oniemiałam.

Łóżko na antresoli. Na drewnianej konstrukcji leżał dokładnie dopasowany materac na którym spokojnie mogły się zmieścić z cztery osoby. Przy barierce odgradzającej łóżko od przepaści umieszczona została mała półka z kilkoma gniazdkami więc spokojnie mogłam tutaj zostawić telefon czy korzystać z laptopa. Wydałam z siebie pisk zachwytu o mało nie spadając z drabinki.

Zeszłam z niej szybko, pozwalając zobaczyć moje cudo Arii i ruszyłam spowrotem.

Minęłam przedpokój i znalazłam się w dużej, otwartej kuchni gdzie stał mały składany stół i kilka krzeseł. Opadłam na jedno z nich chowając twarz w dłoniach. Wciąż nie potrafiłam uwierzyć, że to wszystko od dziś jest moje.

- Cholerna szczęściaro! - wrzasnęła Aria wchodząc do kuchni - w tej chwili totalnie cię nienawidzę, ale jutro zostaję na noc. Na tym łóżku zmieściłaby się cała moja rodzina!

Zaczęłyśmy się śmiać. Właściwie nie wiem z czego, ale już po chwili leżałyśmy na ziemi trzymając się za brzuchy a ja złapałam się na myśleniu o Michaelu Cliffordzie.

Po niedługim czasie, podrzuciłam Arię do domu i sama ruszyłam do siebie. Chciałam spakować już kilka rzeczy na jutrzejszą przeprowadzkę.

Podjeżdżając pod dom zobaczyłam stojący przy chodniku czarny motor, lśniący w świetle ulicznych latarni. Był piękny, stworzony do szybkości i pędu. Zawsze chciałam jeździć motorem ale ze względu na moją budowę ciała nie mogłam go mieć.

Właściwie nie zdziwiłam się, widząc motocykl, ponieważ często uczniowie mojej mamy podrzucali jej wypracowania, czy przyjeżdżali porozmawiać, więc byłam do tego przyzwyczajona. Ona, jako wykładowczyni na uniwersytecie zawsze miała pełne ręce roboty.

Zostawiłam samochód na podjeździe i po zamknięciu bramy weszłam do domu. Gdy zdejmowałam buty ojciec wyszedł z salonu z dziwną miną.

- Kochanie, gdzie byłaś cały dzień?

- Pojechałam na zakupy z Arią wiesz przecież, później pojechałyśmy obejrzeć mieszkanie - uśmiechnęłam się.

- To dobrze... Hmm... Shay, masz gościa - zdziwiłam się, przecież nie spodziewałam się nikogo. - Shay, nie chciałbym abyś spotykała się z takimi ludźmi.

- Ale tato, o czym ty mówisz?

- Jakiś chłopak przyszedł, powiedział, że cię zna i że zabrałaś coś co należy do niego. Koniecznie chciał na ciebie zaczekać... jest w twoim pokoju.

- Co?! Wpuściłeś obcego faceta do mojego pokoju?!

Pognałam schodami na górę i chyba nawet przez myśl by mi nie przeszło, aby spodziewać się JEGO.

Uuu, pewnie domyślacie się kogo Shay spotka w swoim pokoju. Jestem przewidywalna niestety.
W mediach dodałam wam kolaż zdjęć, które pokazują jak mniej więcej wygląda jej mieszkanie. Jest ono w takich kolorach jak na zdjęciach, czego zapomniałam dopisać.
Mam nadzieję, że rozdział Was nie zanudził, za niedługo obiecuję kolejny!

Miłej reszty weekendu!
xx

Just DanceWhere stories live. Discover now