5

2.3K 162 8
                                    

- Nigdy cię tutaj nie widziałem – powiedział chłopak okrążając mnie tak, że musiałam się odwrócić aby na niego spojrzeć. Zapach jego perfum owiał mnie jak wiatr. Był bardzo przyjemny. Wiem, że taksował mnie wzrokiem ale nie miałam zamiaru tego komentować.

- Wpadłam na chwilę – odpowiedziałam lekceważąco spoglądając w stronę ringu. Ustawiali się na nim nowi tancerze gotowi do walki.

- Co tańczysz? Z takim ciałem pewnie latino... - próbował prawić mi komplementy i znów mnie okrążyć, ale położyłam rękę na jego klatce piersiowej gdy mnie mijał. Mógł stać w miejscu jak człowiek a nie okrążać mnie jak łowca ofiarę. Przy okazji zauważyłam, że jego klatka jest bardzo twarda. Przez głowę przemknęła mi myśl o zobaczeniu jego mięśni, ale szybko ją odepchnęłam.

- Dla twojej wiadomości tańczę balet – powiedziałam akcentując ostatnie słowo. – Jednak nie zobaczyłam tutaj nic ciekawego. Wracajmy już – zwróciłam się do Hanny. Dziewczyna pokiwała głową z uśmiechem obserwując całą sytuację. Odwróciłyśmy się, żeby odejść.

- Oh, balet – wyrzucił z siebie to słowo niczym coś obraźliwego – Prywatna szkoła, płatne lekcje baletu... Myślisz, że jesteś lepsza od nas – znów ten ton.

Oburzona znów spojrzałam w jego oczy. Widziałam w nich chęć rywalizacji.

- Myślisz, ze jesteś lepsza ode mnie – jego słowa mnie zdenerwowały. Zwykły uliczny tancerz nie dorasta mi do pięt.

- Owszem – powiedziałam wyniośle. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Ten arogancki chłopak wydobywał ze mnie same złe emocje.

- A więc przekonajmy się – powiedział uśmiechając się złośliwie. Podniósł rękę a ludzie rozstąpili się pod jego spojrzeniem. Utorował nam drogę na ring.

Ukłonił się pretensjonalnie próbując udawać wielce grzecznego.

- Panie przodem – rzucił w moją stronę.

Przez chwilę się zawahałam. Co jeśli ludzie mnie wygwizdają? Już teraz oczy wszystkich skierowane były w naszą stronę. Nie wytrzymałabym takiego upokorzenia.

Jednak patrząc w jego oczy nabrałam pewności. Nie po to tańczę już prawie szesnaście lat aby teraz wystraszyć się jakiegoś ulicznego grajka.

Zdjęłam z ramienia torbę i podałam ją Hannie, to samo po chwili zrobiłam ze swetrem a ona przyglądała się mi z uśmiechem. Tak. Grzeczna Shay będzie walczyć o swój honor.

Związałam włosy w luźnego koka a na koniec zdjęłam buty. Trampki i tak by mi się do niczego nie przydały a baletek ze sobą nie miałam. Wolałam skarpetki.

Z wysoko podniesioną głową ruszyłam „korytarzem" z ludzi wprost na podwyższenie. Po pokonaniu kilku schodków znalazłam się metr nad zgromadzonymi i stojąc w mojej części zaczęłam szybką rozgrzewkę. Rozciągnęłam stopy i dłonie ostatecznie stojąc podniosłam nogę do szpagatu i przeciągnęłam ją lekko za plecy aby rozciągnąć ścięgna. Po chwili to samo zrobiłam z drugą nogą a ostatnim ćwiczeniem był mostek wprost ze stania.

Gdy skończyłam zobaczyłam Michael'a po drugiej stronie ringu. Patrzył na mnie już nie z tą rządzą w oczach, ale jakbym była paczką a on zastanawiał się co jest w środku. Podobała mi się ta odmiana.

Rozbrzmiała muzyka a nasza walka się rozpoczęła.


Waleczna Shay :')
Jutro następny rozdział. Lubie trzymać Was w niepewności :)

Całuski, xx

Just DanceWhere stories live. Discover now