1

1.3K 88 29
                                    

-Lovato pięć siadaj. - Z wielkim uśmiechem na ustach usiadłam. Kolejna piąteczka z odpowiedzi, nauka przychodziła mi z łatwością. Niektórzy mówią, że nie ma czegoś takiego jak pamięć fotograficzna, ale ja uważam nieco inaczej, a wręcz jestem żywym dowodem na to, że ona istnieje. Wystarczy mi, że przeczytam coś raz i już to umiem. Moja mama mówi, że to po prostu wrodzona inteligencja, ale kto to tak naprawdę wie?  Wracając do rzeczywistości, a nie moich przemyśleń. Dziś została mi tylko ostatnia lekcja, na której zgarnęłam wspomnianą piąteczkę. Wyszłam ze szkoły wraz ze swoją małą ekipą. Zawsze razem bawiliśmy się na imprezach, spotykaliśmy po szkole czy też po prostu siedzieliśmy znudzeni w domu.

-Dem idziemy dzisiaj gdzieś? - usłyszałam głos mojej najlepszej przyjaciółki. Z nikim nie dogadywałam się tak dobrze jak z Anastasią. Była to niezbyt wysoka brunetka, o nieziemskich brązowych oczach. Znałyśmy się chyba od zawsze, a bynajmniej tak mi się wydaję. Od przedszkola byłyśmy nierozłączne, gdy któraś z nauczycielek chciała nas rozsadzić potrafiłyśmy zrobić awanturę na tyle poważną, że finalnie i tak siedziałyśmy razem.

-Z chęcią bym chciała, ale nie mogę. Mama z ojcem dzisiaj wychodzą, a ja muszę zająć się Emmą. To dziecko ma już 12 lat, mogłaby siedzieć sama, ale nie po co? Lepiej rujnować Demi życie towarzyskie i uziemić ją w domu - zironizowałam wyjmując telefon. Wybrałam numer do mamy, która kazała mi zadzwonić jak tylko wyjdę ze szkoły. Po krótkiej rozmowie, byłam już pewna że muszę zostać w domu. Do ostatniej chwili miałam cichą nadzieję, że usłyszę "Demi twoja siostra jest na tyle duża, że może zostać sama", ale zamiast tego usłyszałam coś typu "Nawet nie próbuj wyjść z domu!". Pożegnałam się z Aną i całą resztą, włożyłam słuchawki jak zawsze włączając muzykę na tyle głośno, że nie słyszałam nic, co się działo w otaczającym mnie świecie. Moja mama twierdzi, że kiedyś przez to wpadnę pod samochód lub stanie mi się jakaś inna krzywda, nie docierają do niej moje tłumaczenia, że słuchając muzyki lepiej się skupiam przez co jaki kolwiek wypadek jest po prostu niemożliwy.

-Jestem już. - Krzyknęłam od progu, rzucając plecak koło szafki z butami.

-Nie krzycz tak. - Usłyszałam, gdy tylko wyjęłam słuchawki. Nie dość, że zostaje z tym niezbyt mądrym dzieckiem to jeszcze na wstępie fundowane mi jest takie miłe powitanie.

-Gdzie idziecie, że muszę siedzieć z tym potworem?  - usiadłam patrząc uważnie na matkę, która siedząc w salonie próbowała się odmłodzić nakładając warstwę szpachli na siebie.

-Twój ojciec zaprosił mnie na kolację, z resztą nie mów tak to twoja siostra.

-Siostra?  Jesteś w stu procentach pewna, że w szpitalu jej nie podmienili?  - zgarnęłam jabłko z blatu.

-Demi zostaniesz z nią i żadne teorie na temat tego, że ona jest z innej planety i jesteś narażona na porwanie, gdy po nią wrócą nie wchodzą w grę - powiedziała to tak jakby z góry wiedziała co miałam zamiar mówić.

-Bo tak właśnie uważam - prychnęłam i wyszłam z kuchni.
Cały wieczór spędziłam na usługiwaniu temu gówniarzowi. Czułam jak na siłę wymyśla rzeczy, w których muszę jej pomóc, a z połowa dałaby radę sama. Byłam wykończona przez co zasnęłam na kanapie w salonie.
 

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • •

Następnego dnia obudziła mnie matka, nie wiem czemu ale nadal spałam na kanapie...ahh no tak, bo moja mamusia nie mogła mnie obudzić, żebym poszła się położyć do pokoju na łóżku. Lepiej, żebym niszczyła sobie kręgosłup na niewygodnej sofie.

-Wstawaj za pół godziny musisz wyjść. - Potrząsnęła mną, gdy po wcześniejszych jej prośbach i błaganiach, nie miałam nawet ochoty przekręcić się na drugi bok.

-Nie wyspałam się - burknęłam, zamykając mocniej oczy jakby to miało mi w czymś pomóc.

-Nie masz specjalnego traktowania ruszaj się, albo nie pójdziesz na te swoją dzisiejszą imprezę. - Tym totalnie wyrwała mnie ze snu, wstałam jak poparzona. Ostatnie czego chciałam to przesiedzenie kolejnego wieczoru w domu. Jest piątek, jak zawsze mamy małą imprezkę w dość ścisłym gronie znajomych. Wypijemy pewnie parę piwek, pogramy w jakieś durne gry grupowe i popadamy jedno po drugim spać. Ogarnęłam się do szkoły w tempie tak zwanego strusia. Nie wiem jak to zrobiłam, ale w przeciągu dziesięciu może piętnastu minut, siedziałam przy stole ubrana, umalowana, uczesana i wcinałam śniadanie, które jak zawsze czekało już przygotowane. Wyszłam z domu i co dziwne nie spóźniłam się, a co więcej byłam przed czasem. Przed szkołą czekała już grupka moich znajomych, a dokładniej Ana, Trish, Alex, Max i Adam, podeszłam do nich witając się z każdym po kolei.

-Gotowa na dzisiejszy wieczór? - spytał najstarszy z nas Adam. Był rok starszy, ale mimo wszystko chodził z nami do jednej klasy, nie dlatego że był głupi czy coś, po prostu rok wcześniej nie chodził zbyt często do szkoły i oblali go za frekwencje.
-Już mamusia dziś chciała mnie usidlić w domu, ale nie dam się w piątek. - Uśmiechnęłam się do nich.

Przez sam fakt, że był to piątek czas leciał dużo wolniej niż przy każdym innym szkolnym dniu. Wszyscy wyczekiwaliśmy tego ostatniego dzwonka. Co chwila zerkałam na wyświetlacz telefonu i odliczałam minuty do przerwy. Wiem, że w taki sposób wcale sobie nie pomagałam, a wręcz przeciwnie sprawiałam, że czas leciał dużo wolniej. Już Pani Smith miała dyktować kolejne zadanie...

-Minuta do dzwonka - powiedziałam głośno przez co rozproszyłam całą klasę, nikt nie był już skupiony na lekcji. Wszyscy zwinęli swoje rzeczy i schowali do plecaków, poszłam w ich ślady i z chwilą zadzwonienia dzwonka wyszłam z klasy jako pierwsza.

-To co o osiemnastej dziś? - Ana uwiesiła mi się na ramieniu szczerząc się.

-Tak, punkt osiemnasta. - Pożegnałam się i poszłam do domu. To, że mogłam wyjść na całą noc to nie znaczy, że nie miałam nic do roboty. Musiałam ugotować obiad, bo nie długo ten mały potwór wróci ze szkoły, a rodzice są w pracy. Poszłam na łatwiznę i zrobiłam makaron z sosem i serem.

-Co jest na obiad?  - nie zdążyła nawet wejść do domu i już się interesuje obiadem.

-Makaron z sosem i serem. - Krzyknęłam.

-Znowu to samo Demi no. - Usiadła wyraźnie obrażona na krześle.

-Emma nie chcesz nie jedz, prosta sprawa. - Położyłam przed nią talerz i wyszłam ogarniać się na nasze spotkanie. Myślałam długo nad tym czy postawić na coś seksownego, ładnego czy po prostu wygodnego. Z uwagi na to, że to nasza zwyczajna piątkowa imprezka jest w gronie najbliższych postawiłam na totalną wygodę. Założyłam dresy z lekkim krokiem, bluzę i dość obcisłą koszulkę na ramiączka. Zrezygnowałam z jakiego kolwiek makijażu, a włosy spięłam w niedbałego koka. Teraz pozostało mi tylko poczekać na to jak któreś z rodziców wróci.

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • •

Chwilę przed osiemnastą byłam już u Adama, u niego zazwyczaj robiliśmy nasze wieczorki. Tak jak wspominałam, był starszy przez co mieszkał sam.

-Wowo Demi nie za wyzywająco się ubrałaś?  - zmierzył mnie wzrokiem Alex śmiejąc się wraz z tym drugim głupkiem.

-Ale zabawne, boki zrywać...i tak zawsze jesteśmy tutaj tylko my. - Uśmiechnęłam się do nich i napiłam się wody. 




• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • •

Hejko :)

Witam was w pierwszym rozdziale. Chciałam wam już na wstępie bardzo podziękować za tak miłe przyjęcie tego fanfiction. Tyle komentarzy, gwiazdek i wyświetleń. Niezmiernie mi miło z tego powodu. Rozdziały będą się pojawiały co niedziele. Gdy skończę je pisać całe w miarę szybko, wtedy może będę dodawać dwa razy w tygodniu.

Jeszcze raz bardzo, bardzo wam dziękuje!

Besoos xoxo

Who's That Boy/Did You Forget ||D.LovatoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz