Rozdział XXIV

823 118 4
                                    

                         ~Jimin~
Przeczytałem list. Byłem w szoku. On chciał, albo już to zrobił...
Najszybciej jak umiałem ubrałem buty oraz bluzę i szybko wybiegłem z domu. Nie wiedziałem gdzie Yoongi mógł się teraz znajdować, ale miałem pewne podejrzenia. W liście napisał, że przeprasza za zanieczyszczenie mojego miejsca... Miałem nadzieję, że jeszcze nie było za późno.

                        ~Suga~
Stałem wpatrzony w wodospad. Przyszedłem w to miejsce około pół godziny temu, a nadal nie zrobiłem tego, po co tu przyszedłem. Spojrzałem na buteleczkę, którą trzymałem w dłoni. Była w niej trucizna. Byłem prawie pewny, że chcę to zrobić, w końcu i tak nie miałem nic do stracenia. Jimin'a już straciłem, więc było mi obojętne co będzie dalej.

Nadal stałem, ale tym razem postanowiłem zrobić więcej. Przystawiłem do twarzy otwartą buteleczkę.
- Żegnaj, Jiminnie. - powiedziałem i...
- Yoongi! - Usłyszałem głos, ten głos... Odwróciłem się i poczułem ciało obejmujące te moje. Małe naczynie wypadło mi z ręki na trawę rozlewając się. Zielenina w tym miejscu natychmiastowo umarła. A co byłoby ze mną...

Byłem zdziwiony. Co on tu robił, skoro myślałem, że on... No właśnie, myślałem. - Przeczytałem list. Proszę cię, nie rób tego. Pomogę ci ze wszystkim. Teraz już będzie lepiej. - chłopak mocniej mnie uścisnął. Stałem milcząc, nie wiedziałem co powinienem teraz zrobić. Przecież już miało być po wszystkim. A jednak stoję tu, wtulony w Jimin'a. Mojego Jimin'a. Czy jednak los postanowił mi sprawić niespodziankę i naprawić to, co zepsułem? Czy to miał być mój nowy początek?
- Tak bardzo cię przepraszam. - odezwałem się nagle. Płakałem. Ale dlaczego, przecież Jimin tu był. Miałem wszystko.
- Nie masz za co. Wystarczy mi, że zostaniesz. - powiedział chłopak płacząc. Płakał. Przeze mnie...

Co teraz miałem zamiar zrobić? Zostać z chłopakiem, którego kocham i powiedzieć rodzicom kim jestem, czy zrobić to, po co tu przyszedłem i odejść na zawsze?

- Przepraszam za te kłamstwa. Jestem strasznym tchórzem. Przepraszam, że mnie poznałeś.
- Przestań mnie przepraszać, nie masz za co. - chłopak trochę odsunął się ode mnie i złożył pocałunek na moich ustach. Jednak nie tamten był ostatnim.
- Czy, teraz już będzie lepiej? - odsunąłem się od Park'a i zadałem mu pytanie, patrząc w jego oczy.
- Jesteśmy razem, więc jasne, że tak. - uśmiechnąłem się, a chwilę później zauważyłem to samo szczęście na twarzy młodszego. Wtuliłem się w niego jeszcze raz. Jedyne czego teraz chciałem to towarzystwa Jimin'a.
- Wtedy, kiedy... cię zostawiłem przygotowałeś dla mnie tę kolację. W sumie, to było bardzo miłe z twojej strony... Jest mi przykro, że to tak się skończyło. Chciałbym cofnąć czas i spędzić z tobą ten wieczór...
- Ależ jeszcze nic straconego. - powiedział młodszy trochę mnie odsuwając i spojrzał mi w oczy z większym uśmiechem.
- Jak to? Prze...
- Zorganizujemy jeszcze jedną kolację. Tym razem nie będzie ona niespodzianką, ale przygotujemy ją razem. - zdziwiłem się. Naprawdę chciał to dla mnie zrobić?
- Naprawdę chcesz to zrobić?
- Dla ciebie zrobię wszystko. - chłopak delikatnie mnie pocałował. - I nie udało ci się zniszczyć mojej miłości. - zaśmiałem się.
- I bardzo się z tego cieszę. - po raz kolejny mocno uścisnąłem młodszego.

- To może chodźmy już przygotować naszą kolację. - odezwał się po chwili Jimin.
- Teraz?
- Tak. Nie chcę, już dłużej czekać. - znowu się uśmiechnąłem. Jak teraz myślę o tym, że mogło mnie już tu nie być, że miałbym już nigdy nie zobaczyć uśmiechu czerwonowłosego, że miałbym już nigdy nie spróbować jego ust...
- Słyszysz? - mój towarzysz pomachał mi ręką przed twarzą. - O czym tak myślisz? - zapytał z uśmiechem.
- O tym jak wspaniała będzie ta kolacja. - spojrzałem na zegarek. - Jest 14:00. Przygotowywanie będzie trwało tyle, że będzie wieczór, jak skończymy?
- Gdybym robił sam, to na pewno nie. Ale skoro ty będziesz obok, kiedy będzie trwało przygotowywanie, nie będę mógł w pełni skupić się na tym co robię. - chłopak złapał mnie za rękę. - Idziemy?
- Oczywiście. - odpowiedziałem z uśmiechem.

~~

Szliśmy parkiem z Jimin'em trzymając się za ręce, kierując się do jego domu. Byłem pewien, że nikogo nie napotkamy w tym miejscu, ponieważ teraz trwa mój ślub, na którym mnie nie ma.
- A co byś chciał zjeść? - odezwał się po chwili mój chłopak.
- Obojętne mi to. Ważne, żebyśmy zjedli to razem. - chłopak uśmiechnął się do mnie szeroko.
- To dobrze, już się bałem, że zapragniesz czegoś, do czego składników nie mam w lodówce. - powiedział Jimin i krótko się zaśmiał. - Wszystko ok?
- Tak, znaczy w sumie nie wiem. Na pewno jestem szczęśliwy, że przyszedłeś w to miejsce. Uratowałeś mnie. - odpowiedziałem spuszczając głowę w dół. Czułem się naprawdę szczęśliwy, ale skoro tu jestem, do tego z Jimin'em, będę musiał stawić czoła najgorszemu.
Tylko co, jeżeli będzie tak, jak w moim śnie? Nie chce stracić rodziny. Wolałem odejść, ponieważ kocham Jimin'a, bardzo go tym raniąc, ale ja nie potrafiłem tego zrobić. Czy, teraz dam radę?

- Nie wiedziałem, że tu rosną takie kwiaty. - powiedziałem, żeby zmienić temat rozmowy. - Ale to chyba dlatego, bo prawie nigdy tędy nie chodzę. - zaśmiałem się.
- W takim razie, powinniśmy nadrobić to w najbliższym czasie.
- Na pewno. - resztę drogi do domu Jimin'a przebyliśmy w ciszy, co jakiś czas się do siebie uśmiechając.

- Zapraszam do środka. - powiedział czerwonowłosy. Wszedłem do budynku, a chłopak za mną. Szedłem przed siebie, aż nagle zostałem popchnięty na kanapę.
- Ała? - po chwili Jimin podszedł bliżej kanapy i zawisł na nade mną.
- Bolało?
- Bardzo, chyba już nie żyje. - zażartowałem.
- Kocham cię. - powiedział mój chłopak i pocałował mnie w usta. Potem zjechał swoimi pocałunkami do mojej szyi.
- Chyba mieliśmy robić kolację.
- Sam mówiłeś, że chyba zbyt wcześnie skończymy. Dlatego wpadłem na taki pomysł, abyśmy najpierw zrobili coś innego. - Park znowu pocałował mnie w usta, a ja się uśmiechnąłem. Rzuciłem swoje ręce, na szyję młodszego.
- Podoba mi się ten pomysł.
- Taką miałem nadzieję.

~~

Przygotowywanie posiłku było bardzo zabawne i trwało trochę długo, zważając na to, że robiliśmy spaghetti.
Kiedy weszliśmy do domu Jimin'a było około 14:30. Za robienie dania zabraliśmy się o 16:00, ponieważ najpierw musieliśmy zrobić coś innego. Skończyliśmy robić posiłek o 18:00. Potem przygotowaliśmy stół i do niego nakryliśmy. W między czasie zaczęło bardzo mocno padać, a do mojej głowy zaczęły przychodzić nowe myśli, mówiące, że to nie ma sensu. Ale ja nie chciałem wtedy o tym myśleć, tylko cieszyć się towarzystwem Jimin'a.

W końcu nadszedł ten czas, kiedy ja i czerwonowłosy usiedliśmy do stołu.
- Ależ to pięknie wygląda. - popatrzałem się na stół. - Dziękuję. - spojrzałem na chłopaka siedzącego naprzeciw mnie.
- Nie masz mi za co dziękować, to nasza wspólna praca. - chłopak złapał mnie za rękę, która leżała na stole. - W sumie, wtedy ze mną zerwałeś, więc nie wiem, czy jesteśmy oficjalnie razem. Dlatego, Min Yoongi, czy zostaniesz moich chłopakiem? - uśmiechnąłem się.
- Jasne, że tak. - odpowiedziałem, jednak każdą kolejną chwilą spędzoną z moim chłopakiem miałem coraz bardziej splątane myśli, i już sam nie wiedziałem, co powinienem zrobić dalej. - To jedzenie naprawdę wygląda pysznie. - wziąłem do buzi trochę makaronu. - I także takie jest.
- Tak bardzo tęskniłem. - spojrzałem na chłopaka przyglądającego się mi. - Kocham cię.
- Ja ciebie też. - obdarowałem chłopaka moim najpiękniejszym uśmiechem i po raz kolejny tego dnia, nasze usta się złączyły.

~~

Po zjedzeniu posiłku rozmawialiśmy ze sobą, a potem posprzątaliśmy. Następnie oglądaliśmy filmy. Ten czas spędzony z Jimin'em minął bardzo szybko. Chłopak zasnął na kanapie w trakcie jednego z filmów. Ja nie potrafiłem spać, mimo tego, że właśnie tego chciałem. Przecież teraz miało być już lepiej, Jimin tak powiedział...
Jednak czy, naprawdę było już za późno na uratowanie mnie? Nie rozumiałem tego. Jedyne czego chciałem, to chłopak śpiący obok, a mimo tego, że mam go przy sobie nie potrafię pozbyć się pewnej myśli. Tej, że nie powinno mnie tu być.

- O, zasnąłem. - odezwał się czerwonowłosy.
- Obudziłem cię?
- Nie, zawsze się budzę kiedy zasypiam na kanapie. - chłopak się zaśmiał. - Może pójdziemy do mojego łóżka na górze? Jest wygodniejszym miejscem do spania, niż kanapa.
- Jasne. - wstaliśmy i chłopak stanął na przeciwko mnie.
- Tak się cieszę, że jesteś tu przy mnie. Kiedy czytałem ten list naprawdę okropnie się czułem. A kiedy teraz myślę o tym, że mogło by cię nie być obok... - przytuliłem chłopaka.
- Teraz już będzie lepiej. W końcu sam tak mówiłeś. - Jimin odsunął się ode mnie i się uśmiechnął.
- Cieszę się, że cię mam i że nasza opowieść jeszcze się nie kończy. - i znowu nasze usta się złączyły, a ja w tej chwili nie marzyłem o niczym innym, jak tylko o posiadaniu Jimin'a do końca i pociągnięciu naszej historii do szczęśliwego zakończenia, bez względu na wszystko.

Książę | YoonMinWhere stories live. Discover now