Rozdział 25

542 31 15
                                    

Wybudziłam się w jakimś pokoju z ogromnym bólem głowy, wstałam i podeszłam do zamkniętych drzwi w celu ich otworzenia, pociągnęłam za klamkę i wyszłam na jakiś długi korytarz. Było bardzo ciemno tylko na suficie migała mała lampa, nie wiedziałam gdzie jestem i po co tu jestem, nie wiedziałam kto uderzył mnie w głowę i z jakiego powodu. Na końcu korytarza były drzwi, do których postanowiłam podejść. Szarpnęłam za klamkę i płynnym ruchem otworzyłam je, to co tam zobaczyłam zaparło mi dech w piersiach, na krześle siedziała związana Sandra z jakąś szmatą w ustach, od razu podbiegłam do niej i zaczęłam ją rozwiązywać. Po wyciągnięciu materiału z jej ust od razu zapytałam:
-Co się stało?! Kto ci to zrobił?
-Ewa! Jezu, jak dobrze cię widzieć! No byłam w tym lesie z tobą, trzymałam Michała za rękę, oddaliliśmy się, nagle ktoś uderzył mnie w głowę i straciłam przytomność.
-Ja miałam to samo, też dostałam w głowę czymś ciężkim, dalej nie pamiętam co się stało, obudziłam się w jakimś ciemnym pokoju i no wyszłam z niego i tak trafiłam do ciebie.
-Chodź, zbieramy się stąd.
-A co z chłopakami? Jak im się coś stało?- zapytałam.
-Kurwa, chodź poszukamy ich i idziemy stąd.
-Ale jak stąd wyjść? Na korytarzu były tylko dwa pomieszczenia
-Czekaj, musi tu być gdzieś wyjście.
Obmacałyśmy ścianę, gdyż w tym pomieszczeniu było totalnie ciemno.
Nagle Sandra złapała za klamkę.
-Bingo! Chodź.
Otwarłyśmy te drzwi, wyszłyśmy a naszym oczom ukazała się kanapa, na której siedział Merghano z Pauliną.
-Merghani? O co tutaj chodzi?- zaczęłam się do niego zbliżać.
Nagle z dwóch stron stanęło dwóch mięśniaków.
-Nie zbliżaj się do szefa.- zaczął jeden z nich.
-Co przepraszam? Jakiego kurwa szefa?! Przecież to jest mój kolega, Kuba! Co tu się odpierdala?-wykrzyczałam.
-Chcesz wiedzieć?- odpowiedział.
-No słuchamy.
-Wasi kochasie dostarczyli was do mnie. Można powiedzieć, że oddali.
-Co ty mówisz? To nie prawda.- odpowiedziałam.
-Ta? Gówno wiesz, taka jest prawda.
-Jak nas oddali? Oszukujesz nas!!
-Jesteś tego taka pewna? Kamila!-krzyknął.
Po chwili podeszła do niego wysoka dziewczyna z krótkimi czarnymi włosami, coś mi to mówiło, ale nie mogłam sobie przypomnieć to chyba jeszcze przez ten ból głowy.
-Kamilo, mogłabyś przyprowadzić chłopców do nas?
-Jasne szefie.
Spojrzałam na Sandrę pytająco, miałyśmy tylko jeden wielki bałagan w głowie.
Po kilku minutach przyszła z Remkiem, Michałem i Matim, przez cały czas patrzyli w podłogę, nie chcieli nam spojrzeć w oczy, już wiedziałam, że to co mówi Kuba to chyba prawda.
-Proszę bardzo chłopcy, wytłumaczcie swoim dziewczynom jak grzecznie mi je oddaliście.
-Remek? O co tu chodzi?- powoli zaczęły napływać mi łzy do oczu.
-N..no..- jąkał się.
-Widzę, że wasi koledzy nie są zbyt rozmowni, więc ja wam wytłumaczę.- przerwał mu Merghani.

°Wszystko Jest Możliwe°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz