Rozdział 14

689 33 2
                                    

Zrobiło się ciemno.
-Chodź Sandra zmywamy się, Michał może tędy wracać i nas zauważy.
-No dobra chodź.
O dziwo jakoś wyszłyśmy na normalną drogę bez żadnych problemów. Śmiałyśmy się, wygłupiałyśmy, brakowało mi tego.
Na przeciwko nas szła jakaś banda dziewczyn, chciałyśmy je ominąć gdyż zajmowały cały chodnik. Gdy nagle jedna z nich odezwała się do nas.
-Z czego się tak cieszycie?
-Przepraszam, a co ciebie to obchodzi?- odpowiedziałam.
-Te lasia nie pozwalaj sobie.
-Pff- parsknęłam śmiechem
Przyjrzałam się im bliżej, było ich 6 wszystkie prawie wyglądały tak samo: czarna kurtka, top, spodnie z wysokim stanem a na nogach superstary. Najwidoczniej bardzo zdenerwowało ją to, że ją wyśmiałam.
-Czy ty wiesz z kim ty rozmawiasz?- powiedziała stanowczo.
-No najwyraźniej nie wiem bo wszystkie wyglądacie tak samo.
-A chuj cię to obchodzi jak my wyglądamy szamto.
-Nie mów tak do niej- wtrąciła się Sandra.
-Z tobą nie rozmawiam lasia.
-Skończyłaś już? Bo czas nam marnujesz słonko.
-No zaraz im wyjebie- powiedziała do swoich koleżanek.
Spojrzałyśmy na siebie i w tym samym momencie wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Chodź Ewa, bo to nie ma sensu.
Odwróciłam się do blondi tyłem i chciałam odejść, jednak ta złapała mnie za ramię i odwróciła do siebie.
-Ja z tobą jeszcze nie skończyłam.
-Czego tutaj nie rozumiesz? Nie mamy ochoty z tobą rozmawiać.- trochę się zdenerwowałam.
Jej koleżanki stały i się nie odzywały, jak widać była "królową" tej ich grupki.
-Ale ja was nie pytam czy wy macie ochotę czy nie.
-Boże, odpuść sobie. Szukasz zaczepki czy o co chodzi?
-Po prostu mnie wkurzacie i tyle.- zaśmiała się.
-Żałosne, chodź Sanderka.- znowu odwróciłam się do niej.
Blondi złapała mnie za ramię, gdy chciałam się do niej odwrócić dostałam z pięści w oko. Na co jej koleżanki wybuchły śmiechem. Powiem szczerze, że zdenerwowało mnie to bardzo. Oddałam jej. Jej podwładne już chciały się na mnie rzucać, lecz ona pokazała im ręką, że mają mnie zostawić. Sandra już się zbierała do tego, żeby jej walnąć, na co ona, że ma się nie wtrącać bo zaraz jej koleżanki się mogą nią zająć.
-Koleżanki? Raczej twoje jebane podwładne, spróbujcie mi ją dotknąć a nie ręcze za siebie.- uśmiechnęłam się.
-Hahaha ty nam grozisz? Z nami się nie zadziera.
-Skończyłaś? Bo ja serio nie mam dla ciebie czasu.
-Zaraz możesz się znaleźć dwa metry pod ziemią koleżanko.-odparła blondi.
Szarpnęła mnie za włosy, typowe. Na co ja wymierzyłam jej kolejnego ciosa w nos, można powiedzieć, że przejełam pałeczkę, bo teraz to ona dostawała. Wywaliła się. Odwróciłam się, zobaczyłam, że Sami przepycha się z jej podwładną.
-Chodź Sandra- złapałam ją za ręke.
Odeszłyśmy trochę od nich, coś tam jeszcze się darły, że je popamiętamy jakoś się tym nie przejęłyśmy.
-Ewa?!- odgarnęła mi włosy. Ty masz całe sine oko
-Nie no co ty, tylko mi łzawi.
-No przecież widzę idiotko.
-Po co te wyzwiska od razu? Jest dobrze.
-Jezu, chodź szybko do domu trzeba ci to lodem przyłożyć.
-A tam pierdolenie, nic mi nie jest.
-Nie odzywaj się już.- przewróciła oczami, nienawidziłam tego.
Jakoś szybko wróciłyśmy do domu Matiego. Wiedziałam, że zaraz zaczną się głupie pytania co mi się stało.
I się nie myliłam, weszłam do salonu, w którym siedział: Mati, Remek i Michał. O Michał już wrócił.
-Boże Ewa co ci się do cholery stało?!- krzyknął Remik i podszedł do mnie.

°Wszystko Jest Możliwe°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz