Rozdział 16

671 31 4
                                    

Miałam sen, zły sen. Obudziłam się z krzykiem z oczu wypływały mi łzy.
-Co się stało?- westchnął zaspany Remek.
-Nie, nic. Przepraszam, że cię obudziłam.
-Jak to nic? Przecież jakby nic nie było na rzeczy to byś nie obudziła się z krzykiem i płaczem.
-Zły sen po prostu.
-Oj mała.- przytulił mnie.
-Jeszcze raz przepraszam.- wtuliłam się w niego.
Nagle do pokoju wparowała zaspana Sandra.
-Ewcia?!? Co się stało?
-Nic, zły sen.
-Uf, to dobrze już normalnie na spinę chciałam iść.- zaśmiała się.
-Nie no spokojnie, przepraszam, że cię obudziłam.
-Oj przestań.- podeszła do mnie i pocałowała mnie w czoło.- Śpijcie dobrze.
-Wzajemnie, dobranoc.- uśmiechnęłam się.
Rzadko miałam złe sny, coś chyba musiało być na rzeczy.
-Chodź spać, jest 4:34.
-No dobrze.- westchnęłam.
Położyłam się, a Remek objął mnie i przysunął do siebie.
Obudziłam się, wzięłam do ręki telefon i spojrzałam na godzinę. Super 8:30. Remek jeszcze spał, nie chciałam go budzić. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Szybki prysznic dobrze mi zrobi. Wytarłam się ręcznikiem, zapomniałam, że nie mam ze sobą żadnych rzeczy. Weszłam do pokoju, w którym słodko spał Remek. Wzięłam z półki koszulkę i spodenki, wróciłam do łazienki z zamiarem przebrania się, mam nadzieję, że nie będzie miał mi za złe, że wziełam jego rzeczy. Oczywiście jego ubrania były na mnie 3 razy za duże. No ale trudno. Chyba dzisiaj wrócimy z Sandrą do domu, nie mamy ze sobą żadnych ubrań ani potrzebnych rzeczy. Wróciłam do pokoju i wzdrygnęłam się widząc Remka patrzącego na mnie.
-Myślałam, że spisz.
-No, obudziłem się.
-Chyba nie obrazisz się, że pożyczyłam twoje ciuchy?
-No co ty, izi nie obrażę się.- uśmiechnął się szeroko. Kochałam jego uśmiech.
-Chodźmy może na dół?- zaproponowałam.
Nie odezwał się, tylko podszedł do drzwi.
-Panie przodem.- uśmiech nie schodził mu z twarzy.
-O proszę, jaki dżentelmen.- zaśmiałam się.
Zeszliśmy na dół i usiedliśmy na kanapie. Z kuchni można było usłyszeć w miare głośne śmiechy.
-Idziemy tam?- popatrzyłam w brązowe oczy chłopaka.
-No chodź.
Weszliśmy razem do kuchni, takiego syfu to ja jeszcze nie widziałam, Sandra cała w mące, Michał to samo, a o podłodze to nawet nie wspomnę.
-Przepraszam, że przerywam ale CO WY WYPRAWIACIE?!.
Remek tylko śmiał się pod nosem.
-No, naleśniki- powiedzieli chórem. Siadajcie do stołu, zaraz będą gotowe.
Tak oto zrobiliśmy, Sandra podała nam dwa talerze ze stertą naleśników polanych czekoladą.
-Jezu Sanderka kocham Cię!!- odpowiedziałam uradowana.
-Ja wiem, że mnie kochasz, jedzcie, smacznego.
Po zjedzonej porcji poszliśmy do salonu i włączyliśmy telewizor.
-Jezuuuu aleee się najadłam- zaczęłam stękać.
-Ja to samo- odparł Remek łapiąc się za brzuch.
-A tak w ogóle Sandra? Jedziemy dzisiaj do domu nie?
-No spoko.- odparła.
Na tą wiadomość chłopcom zmienił się humor i spojrzeli na nas krzywo. Nagle Michał wybuchł.
-CO PRZEPRASZAM? NIGDZIE NIE JEDZIECIE, ZOSTAJECIE TUTAJ I BEZ ŻADNYCH DYSKUJSI, ZROZUMIANO?
Spojrzałam na Sandrę pytającym wzrokiem, nie wiedziałam dlaczego on tak się zdenerwował....

°Wszystko Jest Możliwe°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz