Rozdział 21

622 32 2
                                    

Od razu poszłam za Remkiem, wchodząc do kuchni zobaczyłam chłopaka, wypakowywał zakupy. Podeszłam do niego i przytuliłam się do jego pleców.
-Co chcesz?- burknął.
-Nic, po co tak chamsko od razu?
-Idź się poobmacywać z Matim.
-Uu, ktoś tu chyba jest zazdrosny.
-Nie jestem zazdrosny.
-Mhmm... Bo ci uwierzę. My się tylko wygłupialiśmy.
-Ta.
Wskoczyłam mu na plecy i objełam go mocniej.
-Nie zejdę z ciebie, chyba, że już nie będziesz na mnie zły.
-Dobra, dobra.
Zeszłam z niego a on zostawił tylko krótki pocałunek na moich ustach. Uśmiechnęłam się i wyszłam.
Michał siedział z Matim na kanapie, więc stwierdziłam, że pójdę pogadać z Sandrą. Wspięłam się na górę i otworzyłam drzwi do jej pokoju. Siedziała przy lusterku i się malowała, a ja wskoczyłam na jej duże łóżko.
-Co tam?- zapytała.
-A no dobrze, a tam?- odparłam.
-A leci jakoś, co to za poranna akcja z Matim?
-Jezu, wygłupialiśmy się tylko.
-Wiesz, że to tak nie wyglądało?
-Ale tak było.- fuknęłam.
-No przecież ci wierzę głupku.
-Aha, fajnie masz- wystawiłam jej język.
-Zaczyna mi się tu podobać.- powiedziała.
-No mi też, ale Sandra nie możemy tu mieszkać wiecznie.
-Ja wiem, ale jak na razie żyjmy chwilą.
Nagle do pokoju wszedł Michał.
-Co robią moje piękne panie?
-Gadają o babskich sprawach.- odpowiedziałam.
-A to idę stąd, to chyba nie dla mnie temat.- wyszedł.
-Widzisz? Chcesz się pozbyć faceta powiedz mu, że gadasz o babskich sprawach, od razu pójdzie. - zaśmiałyśmy się.
-Idziemy im zabrać pilota i obejrzymy jakiś film?- zaproponowała Sandra.
-No dawaj.
Wyszłyśmy z pokoju, szybkim krokiem zeszłyśmy na dół z zamiarem bitwy o pilota, a na kanapie nikogo nie było.
-Halo? Jest tu ktoś? Remek? Mati? Michał?!- krzyknęłam. No przecież by powiedzieli, że wychodzą.
-Nie wiem, dobra, olej to. Chodź obejrzymy horror.
-Sandra, przecież dobrze wiesz, że nie lubie horrorów!-podniosłam głos.
-Jejku, taki żarcik.
-Obejrzyjmy bajkeee proszeee.
-Ewcia, ile ty masz lat, żeby bajki oglądać.
-Wystarczająco, no proszeeee.
-No dobra, jaką?
-Magiczny Miecz - Legenda Camelotu (polecam wszystkim tą bajkę :3) Sandra, ale za nim włączysz to muszę ci coś powiedzieć.
-No, słucham Cię.
-Dzisiaj jak byliście na zakupach to ja szukałam kogoś, bo myślałam, że jestem sama. No i weszłam do pokoju Matiaxa.
-U... Przecież mówił, żeby tam nie wchodzić.
-No wiem, ale weszłam i w odsuniętej szafce widziałam broń, tzn. kilka pistoletów. Nie powiem przeraziłam się trochę na ich widok.
-Serio? Pokaż mi je.
-Sandra?! Przecież oni mogą w każdej chwili wrócić.
-No to będzie szybka akcja, zobaczę i wychodzimy.
-Eh, dobra, chodź.
Wbiegłyśmy na górę jak poparzone. Po cichu otworzyłam drzwi i weszłyśmy do środka. Otworzyłam mi znajomą szufladę. A naszym oczom ukazał się jeden pistolet.
-Co? Było ich więcej, z cztery chyba.- powiedziałam.
-O boże.
-Dobra chodźmy stąd.- stwierdziłam.
Bałyśmy się jak małe dzieci, że ktoś może nas nakryć. Zeszłyśmy na dół i usiadłyśmy na kanpie.
-Ale po co mu pistolety w domu.- przerwała ciszę Sandra.
-Jak zapytałam to powiedział, że na włamywaczy i no myślał chyba, że w to uwierzyłam.
-Czekaj!- krzyknęła.
-Co jest?
-Mówiłaś, że były tam chyba z cztery pistolety, nie? Patrz, cztery minus trzy to jeden. To oznacza, że chłopcy je wzięli.
-O kurwa, to się składa w całość.

Hejka, mamy kolejny rozdział! Jak się podoba?

°Wszystko Jest Możliwe°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz