Rozdział 26

271 19 3
                                    

*Perspektywa Chris'a*

To był chyba najlepszy wieczór w całym moim życiu. Z nikim tak dobrze się nie bawiłem jak z Call, nie mogę się przestać na nią patrzeć, jest taka cudowna.

- Czemu mi się tak ciągle przyglądasz? - spytała moja dziewczyna.

- Bo jesteś piękna - odgarnąłem kosmyk jej włosów z czoła - I strasznie się cieszę, że mogę spędzić ten wieczór z tobą - musnąłem lekko jej usta.

- Uroczy jesteś - uśmiechnęła się szeroko w moją stronę i pogłębiła nieco pocałunek, ja za to objąłem ją w pasie i przyciągnąłem do siebie. Coś w tej chwili nas do siebie przyciągało, jakaś tajemnicza siła, nie wiem, ale jedno na pewno jestem pewien. Pragnę ją, pragnę ją tu i teraz w tym pokoju, na tej kanapie.

Spojrzałem na nią znacząco i powróciłem do całowania jej cudnych malinowych ust. Była taka słodka i krucha, każdy pocałunek oddawała tak, jakby był tym ostatnim. Dałem ręce na jej biodra i powoli zdjąłem koszulkę patrząc na jej wspaniałe, duże, kształtne piersi. Zobaczyłem, że się rumieni, co bardziej mnie ucieszyło. Pocałowałem każdą z nich i wróciłem na usta, a potem na jej szyję i dekolt. Usłyszałem jej cichutkie jęki, więc kontynuowałem, aż do chwili gdy odpiąłem jej stanik. Mała ponownie się zarumieniła, chwyciłem do ręki jedną pierś i zacząłem lekko pieścić, a drugą całować. Jęczała cicho, więc wiedziałem, że jej się to podobało i nie przestawałem.

Po jakimś czasie zakończyłem swoją dotychczasową czynność i zjechałem nieco niżej, czyli na brzuch i biodra przy okazji zdejmując jej spodnie, moich pozbyła się wcześniej. Masowałem uda i całowałem każdy skrawek jej cudownego ciała, na które mogłem patrzeć dniami i nocami. Zębami zdjąłem jej stringi przejeżdżając ręką od piersi w dół do jej czułego miejsca. Karo cały czas cichutko pojękiwała, co bardzo mnie podniecało. Przestałem na chwilę i spojrzałem jej w oczy, widziałem w nich czułość, miłość, troskę. Kocham ją tak mocno, że nikt sobie tego nie może wyobrazić.

- Jeśli nie chcesz to ja ciebie nie zmuszam kotku - pogładziłem jej policzek i założyłem gumkę.

- Ale ja chcę, nic się maluszkowi nie stanie. Jakby coś to ja ci powiem - pocałowała mnie lekko i objęła szyję. Ja za to lekko w nią wszedłem i zacząłem się powoli poruszać, by nic jej i maleństwu nic się nie stało złego.

Znowu jęki. Poruszałem się z każdą chwilą coraz szybciej, a ona jęczała głośniej i głośniej. Cudowna jest.

Po pewnym czasie szczytowaliśmy razem a ja opadłem obok niej i zacząłem szybko oddychać.

- Jesteś wspaniały Chris - wyszeptała mi do ucha.

- Jak i ty maleńka - ucałowałem jej skroń i zasnęliśmy na kanapie wtuleni w siebie.

*Następnego dnia*

Spałem na tej jakże wygodnej kanapie, ale nie czułem obok siebie mojej kobiety. Otworzyłem oczy i nagle poczułem zapach boczku z jajkami. Założyłem na siebie jakąś koszulkę razem z bokserkami i udałem się do kuchni, z której było czuć tą cudowną woń. W pomieszczeniu zobaczyłem Call ubraną tylko w wczorajszą koszulkę i stringi, aż nie mogłem oderwać wzroku od jej zgrabnego tyłeczka. Podeszłem do niej po cichu i leciutko klepnąłem w jej pośladki, a na co Mała trochę odskoczyła.

- Kochanie nie strasz mnie - dała mi buziaka razem ze śniadaniem.

- A to jakiś dzień dobroci dla zwierząt? Nie wsypałaś mi tam nic? - upewniłem się.

- Spokojnie maleńki, jak już mam kogoś zabić to tylko Ricky'ego, który mi zajebał spodnie! - krzyknęła tak głośno, że było słychać śmiech Horrora.

Who can save me now? || A. Purdy/C. CerulliWhere stories live. Discover now