Rozdział 10

388 31 2
                                    

*Perspektywa Ashley'a*

Położyłem moją Calley na łóżku i dalej ją całowałem, włożyłem ręce pod jej koszulkę i poczułem coś na jej brzuchu, ściągnąłem jej koszulkę i zobaczyłem cały brzuch w czerwono-brązowych bliznach i paru siniakach, musiały mieć co najmniej z parę dni.

- Boże święty, co ci się stało? - przejechałem lekko palcem po ranach.

- Rodzina, fałszywi przyjaciele, ludzie w szkole. - zobaczyłem że płacze.

- Kotku, nie płacz, tego już nie ma. Teraz jestem ja, Juliet i reszta Brides'ów. Wszyscy ci pomożemy, będzie dobrze.

- Mam nadzieję, ale przepraszam, muszę iść. Dziękuję wam za wszystko, a tobie w szczególności - pocałowała mnie - Kocham cię Ashley, odezwę się później - uśmiechnęła się przez łzy i wyszła, nic nie odpowiedziałem tylko lekko posmutniałem i poszedłem do reszty.

*Perspektywa Karoliny*

Szłam do hotelu powolnym krokiem ze słuchawkami w uszach. To co teraz zrobiłam było głupie, wiem, ale nie chciałam znowu o tym gadać, to było dla mnie za trudne. Weszłam do swojego pokoju położyłam się na łóżku i zasnęłam na chwilę bo o 10 miałam być w studiu tatuaży. Po paru godzinach wstałam, podniosłam swoją zacną dupę, załatwiłam wszystkie sprawy toaletowe, ubrałam granatowe rurki, czarne trampki z ćwiekami i koszulkę z MIW, wzięłam jeszcze sweter, zamknęłam pokój i poszłam spokojnie. Dotarłam na miejsce swojej pracy i od razu zajęłam się tym co zwykle, czyli albo zrobiłam komuś tatuaż, albo kolczyk. W sumie nic ciekawego, ale to moja pasja i kocham to robić. Nagle w radiu zaczęła grać piosenka Falling In Reverse - The Drug In Me Is You, byłam sama teraz więc zaczęłam trochę tańczyć i śpiewać. Gdy piosenka się skończyła, usłyszałam czyjeś oklaski, odwróciłam się i zauważyłam uśmiechniętego od ucha do ucha Andy'ego.

- Wiedziałem że jesteś świetną wokalistką, ale że potrafisz tak zajebiście tańczyć to nie. - puścił do mnie oczko.

- No bo nie pytałeś mój drogi Andrew. - zaśmiałam się i przytuliłam go. - Co na dzisiaj? Dziara czy piercing?

- Kolejny tatuaż jeśli mogę. - uśmiechnął się.

- Ależ oczywiście. - założyłam rękawiczki. - Więc jaki tatuaż? - podał mi wzór czaszki. - Gdzie chcesz?

- Na prawym boku. - ściągnął koszulkę i usiadł na krześle.

- Okej, już się biorę do roboty.

Po jakiś 2 godzinach udało mi się skończyć...

- I jak? Może tak być? - zaprowadziłam go do lustra.

- Jest super, dzięki. - cmoknął mój policzek.

- Chcesz znowu wpierdol? - nagle powiedziała ze śmiechem Juliet.

- Hahahaha, a za co znowu? - również zaczęłam się śmiać i przywitałam się z przyjaciółką buziakiem w policzek,

- Jak był ostatnio u ciebie to tak się tobą chwalił, jaka to ty jesteś piękna i że robisz świetne tatuaże itd.

- No ładnie, ładnie. Ale sobie nagrabiłeś Andy. - poczochrałam jego długie włosy.

- Oj wiem, wiem, nie będę już tak robił kochanie. - pocałował swoją ukochaną.

- Mam nadzieje, no okej, nie przyszłam tutaj na kłótnie i takie tam, tylko do Calley. - wyrwała się z jego objęć i podeszła do mnie.

- Słucham cię. - uśmiechnęłam się do niej.

- Mogłabyś mi przekłuć nos? Chciałabym mieć drugą dziurkę.

- Nie ma sprawy. - JuJu usiadła na krześle, na którym był niedawno Andy, zrobiłam swoją robotę szybko i bezboleśnie. - Gotowe. - odłożyłam sprzęt i ściągnęłam rękawiczki.

- Dzięki kochana. - przytuliła mnie.

- Nie masz za co. Jeszcze coś czy już wszystko? - zapytałam się ich.

- To wszystko. - odpowiedział wokalista. - Ashley się o ciebie pytał.

- Tak? O co? - napiłam się wody.

- Pytał czy masz mu TO za złe.

- Jasne że nie. A czemu bym miała mieć?

- Sam nie wiem, ale może sama się go o to spytaj. - w studiu pojawił się Ash.

Zadał mi to samo pytanie, powiedziałam mu że nie jestem zła bo nie miałam o co. Nie lubiłam rozmawiać o swojej przeszłości, chciałam jak najszybciej o tych wszystkich rzeczach zapomnieć i zacząć żyć od nowa, z Ashley'em, resztą BVB i Juliet. Chciałam być wreszcie kochana i doceniana, wcześniej było wręcz odwrotnie. Gdy skończyłam przytuliłam mocno Ash'a, a po chwili przyszedł mój szef, wziął mnie na zaplecze mówiąc mi że za parę dni nasze studio będzie przeniesione do Los Angeles. Byłam lekko zdziwiona tym, ale byłam bardzo szczęśliwa, uwielbiam Nowy Jork, ale też zawsze chciałam zwiedzić miasto aniołów. Wróciłam do chłopaków i Juliet mówiąc im o dobrej nowinie, widziałam po ich minach że nie byli za bardzo zaskoczeni, chłopacy gwizdali sobie pod nosem, Juliet patrzała się gdzieś indziej, to było podejrzane.

- Czy wy o tym widzieliście?

- Niespodzianka? - powiedzieli wszyscy równo.

- Jesteście niemożliwi. Po co to było?

- Mieszkamy w LA, a nie chcieliśmy się z tobą rozstawać. - powiedziała moja przyjaciółka. - A Ashley tym bardziej. - spojrzałam na mojego ukochanego i tylko bez słowa go pocałowałam.

- Powinnaś dziękować Andy'emu. - uśmiechnął się.

- Czyli nie chcesz już buzi? Nie to nie. - zaśmiałam się i przytuliłam się przyjacielsko do niebieskookiego.

- Mogłem się nie odzywać. - walnął się w czoło.

- A no mogłeś, żałuj stary. - dostał w głowę od brązowowłosej. - Nic nie mówiłem. - ukrył się za mną.

- No i bardzo dobrze. - zaśmiałam się.

Andy i Juliet wyszli, ale Ashley oczywiście musiał zostać, trochę mi przeszkadzał w pracy, ale za bardzo nie przejęłam się tym, większość dziewczyn ciągle się gapiła na Ash'a, nie przejęłam się tym, w końcu to jego fani więc nie miałam prawa mu zabronić z nimi pogadać, a poza tym on kochał to robić.

Skończyłam swoją pracę, ubrałam kurtkę bo zrobiło się zimniej i poszłam z moim ukochanym do mnie do hotelu...

Who can save me now? || A. Purdy/C. CerulliWhere stories live. Discover now