Rozdział 26

657 45 10
                                    

Agra,

To co się przed chwilą stało było, co najmniej nie na miejscu, delikatnie ujmując. Może jednak zrobił to nieświadomie lub tylko w dobrej wierze? Kto wie. W każdym razie nie ma to znaczenia tak wielkiego abym się tym przejmowała. Do treningu szturmowców zostało mi niewiele czasu ale jak na ten moment muszę znaleźć swoją kwaterę a błądzę już od kilku minut. Skręciłam w kolejny korytarz rozglądając się nerwowo po ścianach. Mam zerową orientację w terenie co już kilkukrotnie udowodniłam. Zawsze staram się zapamiętać, w którą stronę skręcam ale po paru zakrętach tracę poczucie gdzie się znajduję. W Zakonie tak na początku miała przez dwa tygodnie potrafiłam chodzić w kółko przez co spóźniałam się na treningi i nie mogłam znaleźć drogi powrotnej do pokoju. Crow później ustaliła aby ktoś po mnie przychodził i odprowadzał. Nauczyłam się w końcu bezbłędnie wszystkich dróg ale trochę to trwało. A tu nawet nie mam po co starć się zapamiętać poszczególne korytarze. Jestem zdana na łaskę i nie łaskę innych. Świetnie. Teraz muszę jednak poprosić kogoś o pomoc. Którego szturmowcach wybrać?

Spojrzałam na tego bliżej mnie ale widział mnie już dwa razy jak tędy przechodziłam więc automatycznie odpada. Jeżeli przejdę kilka kroków naprzód będzie zakręt a tam na pewno znajdę kolejnego żołnierza. To chyba najlepsze wyjście z mojej sytuacji.

Szybkim krokiem zaczęłam iść w wybraną stronę, na załamaniu obu korytarzy upadłam na metalową posadzkę.

- Och nareszcie cię znalazłam! To znaczy przepraszam. To moja wina, wpadłam na ciebie. Zaraz ci pomogę!- słowa płynęły z ust Melyny szybciej niż prędkość światła. Podała mi rękę i pomogła wstać.

- To nie jest upadek, który mógł by być dla mnie groźny. Po za tym cieszę się, że cie widzę. Pomyliłam chyba drogi i się zgubiłam.- powiedziałam drapiąc się po karku.

- W takim razie świtanie się zdarzyło, na siłowni już cię nie było gdy przyszłam, generał urwał by mi głowę gdyby się dowiedział, że cię zgubiłam. Powinnam tam być przez cały czas ale miałam cały stos dokumentów a później jeszcze wezwał mnie Mitaka i kiedy  w końcu udało mi się zakończyć wszystko ciebie już nie było. Tak czy inaczej masz tylko piętnaście minut jeżeli nie chcesz się spóźnić na trening szturmowców, a jeszcze musisz się umyć i przebrać. Nie rozmawiajmy o tym jednak na korytarzu.- zakończyła.

- Tak, to dobry pomysł.- zdołałam tylko wykrztusić. Nie mogłam uwierzyć, że ta mała zielonowłosa dziewczyna potrafi powiedzieć tak dużo w tak krótkim czasie, że ktokolwiek tak potrafi. Melyn poprowadziła mnie pasmem zakrętów i długich alej. Okazało się, że nawet byłam całkiem blisko swojego pokoju więc jakąś część drogi zapamiętałam.

- No to teraz, mamy już naprawdę niewiele czasu.- wymamrotała spoglądając na zegar.

- Spokojnie, jak przyjdę troszeczkę po czasie to nic się nie stanie. Jestem w końcu Lady Ren. Ja się nie spóźniam to inni się śpieszą. Za chwilkę przyjdę, daj mi dziesięć minut.- powiedziałam z uśmiechem i miałam nadzieję, że zdążę, bo w sumie możliwe, że dałam sobie za mało czasu.

- Zatem będę czekać w hali S-37.- oznajmiła i wyszła czym prędzej.




Każdy zasługuje na drugą szansę.| Kylo Ren ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz