Rozdział 5

1.6K 91 11
                                    

Kylo Ren

Obolały obudziłem się i otworzyłem oczy, ale oślepiająca biel zmusiła mnie do ich ponownego zamknięcia. Zapach antyseptyków uświadomił mi gdzie się znajduję. Byłem w skrzydle medycznym. Całe moje ciało wręcz krzyczało z bólu i ostatnie co chciałem zrobić to się ruszyć.

- Straże!- zawołałem podnosząc lekko głowę, ale nigdzie nie widziałem żadnej białej zbroi. Jedynie czyste ściany.

Nie wiedziałem jak się tu znalazłem, ostatnie co pamiętam to ból i przegrana z Rey. Dałem się ponieść emocją przez co znalazłem się w takiej sytuacji, a nie innej sytuacji. Tak bardzo chciałem ją przeciągnąć na Ciemną Stronę. Było tak blisko. Zabijając również Hana Solo stałem się w pełni oddany Ciemnej Stronie i teraz już nic nie stoi mi na przeszkodzie do stania się godnym następcom Dartha Vadera. Co stało się jednak później?

Moje przemyślenia przerwał dźwięk rozsuwających się drzwi, przez które do pokoju wszedł doktor Gawin, mój osobisty lekarz.

- Widzę, że się obudziłeś, Ren.- rzekł starszy mężczyzna sprawdzając parametry życiowe.- Masz szczęście, że cię opatrzono, gdyby nie to, to nie wiem co by z tobą było.

- Jak długo będę musiał tu zostać?- zapytałem nie chcąc tracić cennego czasu na oddziale.

- Jak już wspominałem, dzięki szybkiej reakcji będziesz mógł wyjść za jakieś dwa dni.- mówiąc to wstrzyknął mi kolejną dawkę leków.

- Jak duże straty ponieśliśmy?

- Z tego co mi wiadomo większości udało się uciec, kilkudziesięciu oficerom się nie udało, ale po za tobą i dziewczyną nie było żadnych poważniejszych rannych.

- Dziewczyną?- czyżby Agra nie uciekła, gdy miała okazję?

- Tak, szturmowcy powiedzieli, że podała się za twoją uczennice, ale nie byliśmy w stanie tego potwierdzić z tobą i nią nieprztomnymi.- czyli to naprawdę ona, nie straciłem wszystkiego. Moja przegrana nie jest aż tak druzgocąca na to wygląda.

- Gdzie ona jest?- zacząłem się podnosić, ale przez ranę w boku szybko z tego zrezygnowałem.

- Spokojnie Ren, nie pogarszaj swojego stanu.- lekarz zaczął na powrót przyczepiać do mojego ciała urządzenia kontolujące tętno, które zostały oderwane przez mój gwałtowny ruch.- Mogę cię zapewnić, że otrzymała opiekę medyczną i jak tylko się obudzi zostaniesz o tym poinformowany.

- Dobrze, a co z Generałem Huxem? Jest tutaj czy na swoim Finalizerze?- musiałem jak najszybciej uregulować z nim sprawę Agry, by nie było już żadnych wątpliwości kim jest.

- Nie posiadam takich informacji, ale mogę kogoś przysłać.

- Nie, możesz odejść.- nie chciałem by kolejny człowiek widział mnie w tym stanie, pewnie i tak wszędzie już chodziły plotki.

Doktor wyszedł z sali zostawiając mnie samego, ale zostawił jeszcze mojego DataPada.
Napisałem do Huxa by przyszedł do mnie jeśli jest w stanie, a jak nie to HoloRozmowa wystarczy w ostateczności. Wiedząc w jakim stanie jest teraz Najwyższy Porządek musiałem się uzbroić w cierpliwość zanim Generał się ze mną skontaktuje w ten czy inny sposób. Sam wolałbym teraz ogarniać cały ten bałagan niż leżeć przykuty do łóżka. Gdyby nie to trafienie z kuszy wszystko potoczyłoby się inaczej, wygrałbym walkę z Rey i nie był bym wtedy pozostawiony na pastwę losu. Hux będzie mi to wypominał do końca moich dni, jak to mnie uratował po przegranej walce ze zbieraczką złomu. Ten perfidny uśmieszek długo nie zejdzie z jego ust na mój widok. Zaraz po tym jak nie wygłosi mi wywodu o stratach, które ponieśliśmy i jak to nieodpowiedzialnie się zachowałem, tracąc prawie życie i pozbawiając Najwyższy Porządek mojej, skromnej osoby.

Sprawdziłem raz jeszcze czy na pewno nie mam nic do zrobienia, teraz nawet te znienawidzone raporty powitałbym z otwartymi ramionami. Miałem tyle rzeczy na głowie, ale żadna z nich nie mogła być wykonana przez mój stan. Ta bezczynność i brak możliwości zrobienia czegokolwiek zaczęły mnie dobijać.

- Dziewczyna się obudziła, zanim cokolwiek powiesz zaraz ją tu przywiozą. Znam cię już od kilku dobrych lat, więc nie dziw się, że czasami mogę przewidzieć czego chcesz.- doktor uśmiechnął się i wyszedł wiedząc, że nie będzie tu mile widziany za kilka chwil.

Po kilku minutach do mojego pokoju wprowadzono kolejne łóżko z leżącą na nim dziewczyną. Wyglądało na to, że dopiero się wybudziła sądząc bo jej rozczochranych włosach. Jak tylko napotykała mój wzrok znieruchomiała i nie ruszyła się dopóki nie zostaliśmy sami w pokoju. Powoli się rozluźniała rozumiejąc, że i nawet gdybym chciał to nie jestem w stanie jej nic zrobić. Zaczęła Przyglądać mi się dokładniej przez chwilę w ciszy i wtedy sobie uświadomiłem, że po raz pierwszy widzi mnie bez maski.

- Spodziewałaś się czegoś innego? Oblicza potwora może?- zapytałem kpiąco będąc już przyzwyczajonym do takiego postrzegania.

- Masz po prostu ranę biegnącą przez całą twarz.- odparła pokazując na sobie jak w przyszłości będzie przechodzić blizna. Mimowolnie dotknąłem tych miejsc przyznając jej w duchu rację, że cięcie miecza pozostawiło swój ślad na połowie mojej twarzy.

Nastała cisza pomiędzy nami, którą przerywał tylko cichy szum urządzeń. Agra odwróciła wzrok i okryła się ciaśniej pościelą, w pomieszczeniu co prawda nie było zimno, ale lata spędzone na Jakku musiały odcisnąć swoje piętno.

- Masz.- rzuciłem jej nieużywany przeze mnie koc, za który podziękowała skinieniem głowy.

Nie chciałem by jej powrót do zdrowia zajął dłużej niż to było konieczne, ponieważ nie tylko ona zacznie niedługo szkolenie. Rey również rozpocznie naukę u Skywalkera, a Agra już teraz była za nią daleko w tyle. Wyglądało no to, że potrafiła manipulować umysłami innych i gdy była zmuszona mogła zasięgnąć Mocy. Nie mam czasu na marnotrastwo czasu jeżeli w przyszłości chcę, aby to Agra przewyższyła Rey.

- Mogę jeszcze trochę pospać?- poprosiła o to tak cicho, że niemal tego nie dosłyszałem.

- Jeśli musisz.- odpowiedziałem na co dziewczyna odwróciła się do mnie plecami.

W nadziei odczekałem chwilę, że może jednak ze mną porozmawia lub zrobi cokolwiek innego co zabiłoby tą nudę. Jej oddech stał się jednak równiejszy i spokojniejszy. Zrezygnowano wróciłem do przeglądanie Data Pada widząc, że nie mam co liczyć na rozmowę.
Kolejna godzina minęła szybciej i spokojniej pomimo tego, że nic nadzwyczajnego się nie wydarzyło. Cisza stała się znośna i sam zaczynałem zastanawiać się czy drzemka nie byłaby dobrym pomysłem. Skoro i tak nie mogłem nic zrobić to chociaż odpocznę przed nadchodzącym nawałem pracy.

- Kylo nie mam dużo czasu, więc mów czego chciałeś.- rzekł Hux wchodząc do pokoju. Po jego twarzy mogłem potwierdzić swoje obawy, że ten nie spał od czasu wybuchu Bazy Starkiller.

- Możesz trochę ciszej?- wskazałem głową w stronę śpiącej, którą Generał dopiero co zauważył.

- Niech zgadnę, to jest ta sprawa, o której chciałeś porozmawiać.- stwierdził ciężko wzdychając.

- To jest Agra, moja nowa uczennica. Wyślij wszystkim wiadomość, że jest ona nietykalna i ma te same przywileje co moi Rycerze.

- Jak sobie życzysz, ale i tak nikt by się do niej nie zbliżył, po tym jakby się z tobą pokazała kilka razy.- pewnie rudzielec ma racje, ale nie chcę żadnych nieprzewidzianych akcji.- To wszystko?

- Tak, za dwa dni, jak mnie wyleczą, zajmę się jej treningiem, więc nie będę za bardzo dostępny.- poinformowałem mając na celu skupienia całej swojej uwagi na szkoleniu.

- Tym lepiej, nikt nie tęskni za tobą na mostku.- odparł wstając, a będąc przy drzwiach zatrzymał się na chwilę.- Ciszę się, że cię znalazła.

Po tych słowach wyszedł nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć. Znalazła? Czyli to nie Hux mnie tu przywiózł? Spojrzałem na wciąż śpiącą Agrę z lekkim niedowierzaniem. Uratowała mnie od rychłej śmierci, mnie. Osobę, która ją porwała i szantażem zmusiła do przystąpienia do Zakonu. Ciekawe, może jednak źle ją oceniłem. Może nie jest tak naiwna i Ciemna Strona ją tak naprawdę kusi i woła.

Poprawiony 14.05.2017
Poprawione (napisane od zera) 14.01.2020

Każdy zasługuje na drugą szansę.| Kylo Ren ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz