Rozdział 15

1K 74 10
                                    

Agra

Wyszłam ze statku i spojrzałam przed siebie. Stałyśmy pod zboczem góry.

- To gdzie jest ta jaskinia?- zapytałam lekko zdezorientowana.

- Czujesz coś?- odpowiedziała pytaniem. Zamknęłam oczy i pozwoliłam ponieść się doznaniom.

Stałam kilka sekund starając sie coś wyczuć. Najpierw czułam lekki powiew wiatru, następnie szum liści aż w końcu poczułam duże skupisko mocy. Jaka ja jestem głupia, że nie poczułam tego od razu. Dalej nie otwierając oczu kierowałam się w tamtą stronę. Otworzyłam je dopiero gdy weszłam w krzaki. Ogarnęłam gałęzie i zobaczyłam wejście do jaskini. Odwróciłam się aby spojrzeć na Mei.

- Musisz wejść tam sama. Lepiej abyś zabrała ze sobą miecz.- powiedziała a ja zaczęłam się zastanawiać co tam się może znajdować.

Starałam się iść jak najciszej aby nie zwracać uwagi na siebie ale po tym jak światło z zewnątrz całkowicie znikło byłam zmuszona włączyć swój miecz. Długi ciemny korytarz ciągnął się chyba kilometrami schodząc to coraz bardziej w dół. Korytarz stawał się kurczyć tak, że w pewnym momencie musiałam już iść lekko zgarbiona. Robiło się zimnej z każdym kolejnym moim krokiem, para unosiła się z moich ust a ja byłam coraz bardziej przerażona. Nie wiem co mnie może tu czekać przecież miałam przyjść tu tylko po kryształy do miecza. Jednak nie zauważyłam żadnego kamienie, który mogłabym wykorzystać. Dokładniej mówiąc to nic nie widzę.

Nagle za kolejnym już zakrętem korytarz przeszedł w ogromną salę mieniącą się tysiącami małych kryształów. Podeszłam do jednej ze ścian i dotknełam mały niebieski kryształ. Emanowała od niego niezwykła siła ale czułam, że nie jest on dla mnie. Zaczęłam krążyć pomiędzy skałami, na których osadzone były przyszłe rdzenie do mieczy. Panowała w tym miejscu niesamowita cisza przerywana tylko kroplami spadającej wody. Ta grota była tak przepełniona Mocą. Chodziłam po niej od czasu do czasu dotykając poszczególne kryształy ale żaden nie był dla mnie. Nie wiedziałam, że rdzenie mogą mieć tak wiele barw. Co prawda przeważały tu niebieskie, zielone i czerwone ale były też fioletowe, złote i ogólnie wszystkie kolory.

Poczułam nagle jakby mnie coś wzywało. Zaczęłam iść w tamtą stronę. Uczucie stawało się silniejsze aż zauważyłam mały kryształ. W całej jaskini nie widziałam podobnego koloru. Był to czerwony ale nie taki zwykł tylko jasny. Był idealny. Miałam wrażenie, że jestem po Ciemnej Stronie ale nie do końca, sama decyduje co chcę robić. Zabrałam mój kryształ. Nie potrzebowałam więcej, sam kolor sprawiał, że jest wyjątkowy.
(Od aut. o taki właśnie kolor w mi chodzi.)

Odwróciłam się i omało co nie krzyknęłam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Odwróciłam się i omało co nie krzyknęłam. Przede mną stał Kylo. Moje własne ciało mnie zdradza. Cieszy się, że go widzi pomimo, że wyrządził mi tyle złego.

- To naprawdę ty?- zapytałam i zaczęłam do niego podchodzić. On nic nie odpowiedział i tylko stał. Nagle gdy byłam już prawie na wyciągnięcie ręki wyjął swój miecz i włączył go.

- Kylo? Co robisz?- spytałam lekko drżącym głosem. Ren ponownie nie odpowiedział ale zaczął robić kroki w moją stronę. Automatycznie cofałam się i patrzyłam na maskę mając nadzieję, że wyrazi jakiekolwiek emocje ale to tylko pusta maska.

- Kylo, posłuchaj mnie! Zatrzymaj się i wysłuchaj mnie!- wołałam ale moje słowa pozostały bez odzewu. Teraz zaczynałam się bać. Spojrzałam jeszcze błagalnie, gdzieś tam w głębi duszy tlila się iskierka nadziei, że zaraz rzuci miecz i przytuli mnie. Niestety to była tylko mała iskierka, którą zaraz zgasił ogarniający mnie strach.

- Czy ty nie możesz mnie zostawić?!- krzyczałam przerażona. Uaktywniłam swój miecz obawiając się najgorszego. Czyli walki. Nie próbowałam wołać Mei i tak by mnie nie usłyszała.

Zaatakowałam pierwsza, nie miałam wyboru. Nie chciałam bezczynnie czekać na śmierć. Wołałam wyjść jej naprzeciw. Sparowaliśmy nasze miecze. Cofałam się wąska ścieżką prowadząca w górę. Co chwila miecze uderzały od siebie. Byliśmy ponad piętnaście metrów nad ziemią. Zrobiłam unik i kopnęłam Rena w piszczel. Zachwiał się i runął w dół. Błyskawiczne pochyliła się na skraj ścieżki aby zobaczyć co się stanie. W głowie pojawił mi się obraz leżącego Kylo w kałuży krwi przez co zamknęłam oczy wiedząc, że to się zaraz stanie. Czekałam ale nie słyszałam pęknięcia kości ani uderzenia ciała o ziemię. Otworzyłam oczy i niczego nie zobaczyłam. Nerwowo rozejrzałam się wokół siebie ale nigdzie go nie było.

Wtedy to dotarło do mnie dlaczego miałam zabrać miecz. To była swego rodzaju iluzja. Wydawała się jednak zbyt realistyczna. Nie chciałam być tu ani sekundy więcej. Całka drżąc ciągle ściskając swój miecz wybiegłem na zewnątrz. Momentalnie uderzyła mnie fala gorąca.

- Mei!- pobiegłam do niej i się przytuliłam.- Wracajmy.

- Jasne. Potrzebujesz snu.- teraz dopiero poczułam jak bardzo jestem zmęczona. Adrenalina dodawała mi energii ale skoro już po wszystkim odezwały się skutki nieprzespanej nocy. Bałam się jednak zasnąć. Ta iluzja była tak prawdziwa. Boję się, że sen też mógł być.

Usiadłam na miejscu pilota i oczy same mi się zamknęły choć na początku starałam się usilnie nie odpływać ale koniec końców i tak to zrobiłam.

Obudziłam się w pełni wypoczęta i zorientowałam się, że leże we własnym łóżku. Żadnego snu, całe szczęście. Głupio mi się zrobiło, jak uświadomiłam sobie, że ktoś musiał mnie przynieść. Tak jak wtedy Kylo gdy sam był ranny a ustąpił mi miejsca. Mimowolnie uśmiechnęła się na to wspomnienie.

Wstałam i ubrałam się. Moja uwagę zwróciła mała karta leżącą na komodzie.

Masz jeszcze sześć dni na zbudowanie miecza a potem zaczynamy szkolenie. Skłaniam się bardziej do tego, że zajmie ci to cztery dni ale najwyżej będziesz miała wolne.
Mei

Od razu zabrałam się do pracy. Mei zostawiła mi wszystkie potrzebne części. Najpierw rozebrała swój stary miecz i choć na początku wydawało się, że ta plątanina kabelków i części nie ma sensu ale myliłam się.

Mial rację mówiąc, że to łatwe skończyłam jeszcze szybciej niż się spodziewałam. Trzy dni plus jeszcze jedna nieprzespana nic i mój miecz był gotowy. Nie mogąc się doczekać włączyłam go. Rdzeń był biały ale dawał piękna poświatę. Pobiegłam do Mei. Chciałam zacząć jak najszybciej trening. Jak mówił Kylo wróg nie będzie czekał aż będę gotowa. Szkoda tylko, że teraz to on jest tym wrogiem.

Każdy zasługuje na drugą szansę.| Kylo Ren ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz