Rozdział 4

1.7K 104 8
                                    

Agra

Byłam prowadzona przez szturmowców, którzy ani na chwilę nie spuścili ze mnie wzroku do momentu, gdy nie zostałam doprowadzona do mojego nowego pokoju. Zmęczona oparłam się o ścianę i odetchnęłam z ulgą. Wsłuchałam się czy żołnierze odejdą, ale niestety pozostali przy moich drzwiach. Wyglądało na to, że będę miała teraz chwile spokoju, pomimo tego, że był on na mnie wymuszony, jednak i tak dziękowałam za niego Stwórcom.

Pokój, który został mi przydzielony był mały, ale przestronny utrzymany w ciemnych kolorach. Zaraz obok drzwi stała komoda zrobiona z eleganckiego czarnego materiału, pojedyncze łóżko wysuwało się ze ściany oszczędzając miejsce pomieszczenia. Stało tu jeszcze biurko, a naprzeciwko niego znajdowały się drzwi do łazienki. Stwierdzałem, że przydałaby mi się w końcu prysznic, ponieważ od dwóch dni nie było na to czasu i sama myśl o moim zapachu napawała mnie obrzydzeniem. Zajrzałam do komody mając nadzieję znaleźć jakieś ubrania, które na szczęście tam były. Zabrałam czarny uniform wyglądający na jeden z najniższych stopni, bez żadnych dodatków po za logiem Najwyższego Porządku.

Po krótkim odświerzenia się usiadłam na łóżku i w końcu miałam czas by odpocząć. Wszystko potoczyło się tak szybko, że nadal nie mogę uwierzyć, że to wszystko nie jest jednym wielkim, szalonym snem. Jeszcze dwa dni temu byłam niewolnicą na Jakku, a teraz przynależę do Zakonu Ren. Wszystkie emocje dopiero teraz dawały o sobie znać, gdyż wcześniej co chwila działo się coś nowego i nie miałam czasu do jakiegokolwiek namysłu.

Co teraz ze mną będzie? Oddałam wolność za uratowanie od tego samego losu Rey i co się teraz stanie? Czy będę zmuszona stać się bezlitosną maszyną do zabijania, nie mając swojej indywidualności? Ucieczka z Jakku wydawał mi się nie możliwa, a w porównaniu do teoretycznej ucieczki z tego miejsca wydawał się wręcz banalna. Nie dość, że co krok roi się tu od szturmowców, Kylo zapewne będzie mnie miał na oku przez cały czas to jest jeszcze ten Wielki Mistrz. Spotkanie z nim było chyba najgorszym przeżyciem w całym moim życiu.
Samo wejść do tego pomieszczenia wywoływało u mnie mdłości, a moment, w którym wdarł się w jakiś sposób do mojego umysłu sparaliżował mnie tak ogromnym bólem, że myślałam, ze to będzie mój koniec. Nagle uczucie lekko złagodniało i dzięki temu mogłam na nowo oddychać, kątem oka widziałam, że najwyraźniej Kylo również przegląda moje wspomnienia. Z jednej strony byłam mu wdzięczna, że zabrał choć trochę tego cierpienia, ale czułam się niekomfortowo wiedząc, że przeszukuje mój umysł. Będąc na skraju wyczerpania mój organizm jakby samowolnie przerwał cały ten proceder. Nie wiem co by się ze mną  stało, gdybym pozostała w tym stanie choć minutę dłużej.

Na korytarzu rozległ się alarm, a do mojego pokoju weszli pilnujący mnie szturmowcy.

- Musi się Pani z nami udać.- rzekł jeden z nich i zaczął prowadzić mnie na zewnątrz. Drugi z nich szedł przodem oglądając się na wszystkie strony szukając zagrożenia.

- Co się dzieje?-  zapytałam pospiesznie idąc za nimi. Alarm wciąż wył, a światła migały w określonej sekwencji.

- Nie wiemy, ale otrzymaliśmy rozkaz by cię chronić.- na potwierdzenie tych słów szturmowiec idący przed nami został trafiony i padł martwy na podłogę.- Trzymaj się blisko.

Gdy weszliśmy w korytarz, w którym musiał znajdować się strzelający nie znaleźliśmy tam nikogo. Wzbierał we mnie niepokój i uczucie, które doświadczałam tylko kilka razy w życiu, jakby prowadzenie właściwą ścieżką. Na całe szczęście prowadzący mnie żołnierz wybierał te same drogi, którymi czułam, że musimy iść. Dotarliśmy do hangaru, gdzie panował totalny chaos. Ludzie biegali, krzyczeli, że Starkiller zaraz wybuchnie i wchodzili do statków, które pospiesznie odlatywały. Ziemia zaczęła się trząść co tylko pogorszyło wszechobecną panikę. Na niebie widziałam rozgrywającą się bitwę pomiędzy X-Wingami a myśliwcami TIE. Jedna z maszyn została zestrzelony, a jej fragmenty spadły prosto na hangar, w którym się znajdowałam. Odrzucona siłą wybuchu odleciałam do tyłu i uderzyłam o jeden ze ścigaczy śnieżnych. Szturmowiec, który mnie tu przyprowadził nie miał tyle szczęścia, gdyż został przygnieciony przez jeden z odłamków.

Każdy zasługuje na drugą szansę.| Kylo Ren ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz