Rozdział 10

1.3K 79 11
                                    

Agra

Gdy tylko poczułam pchnięcie wybudziałam się ze swego rodzaju transu.

- Co widziałaś?- usłyszałam i dopiero po chwili zrozumiała co się właśnie stało. Przestraszyłam się widząc gniew w oczach Kylo. Pokręciłam głową i zerwałam się pędem do ucieczki. Prosiłam aby tylko nie zaczął mnie gonić.

Wybiegłam na zewnątrz i biegłam tak długo na ile pozwalało mi skołatane serce, po czym skryłam się w gęstwine lasu. Podczas swoich nocnych spacerów odkryłam kilka miejsc, które były nieodwiedzane przez nikogo za co teraz dziękowałam w duchu Mocy. To akurat pokryte było miękkim, zielonym porostem, na który z ulgą upadłam.

W głowie miałam jeden wielki mętlik, który z żadnej strony nie wydawał się mieć sensu. Czy ja naprawdę to zrobiłam? Wdarłam się do umysłu Kylo, Mistrza Zakonu Ren. Nawet teraz wydaje się to niemożliwe. I czy w takim razie widziałam jego prawdziwe wspomnienia? Jeżeli tak to chciałbym je wymazać z własnej pamięci. Ben. Ben Solo, nigdy nie przypuszczałabym, że Han może być jego ojcem. Widziałam tylko kilka urywek wyrwanych z kontekstu, przez co wyglądało to bardziej jak migające zdjęcia niż ciąg przyczynowo skutkowy.

Z początku jego dzieciństwo wydawało się beztroskie i pełne śmiechu, gdzie jako mały chłopiec biegał bawiąc się z innymi rówieśnikami. Po pewnym czasie wszystko się zmieniło.
Obrazy były coraz bardziej mroczne i ciemne. Dziecięca radość przerodziła się w niepokój i uczucie zdrady.

Wizja się zmieniła i teraz Ben szkolił się na Jedi. Jako jedyny siadał sam, inne dzieci podchodziły do niego i drwiły. Na poczatku starał się ignorować zaczepki, ale rówieśnicy od słów przeszli do czynów. Najpierw lekkie kopnięcia, pchnięcia aż w końcu odrzucanie go za pomocą Mocy. Kylo uciekał z sali z płaczem za każdym razem. Co jakiś czas przewijał się obraz mężczyzny w szatach Jedi, który rozmawiał z Renem co go uspokajało, ale wyglada na to, ze nie dawało to porządnych rezultatów na dłuższą metę. Uczucia gniewu i strachu narastały, a ja przyglądałam się jak ten niegdyś wesoły chłopiec spada w otchłań mroku izolując się od wszystkich.

Wszystko wydawałoby się, że tak miało być, że to było jego przeznaczenie jednak przez cały czas mroczna postać skryta w cieniu ingerowała w życie dziecka, a później nastolatka. To było straszne patrzeć na cierpienie i ból Kylo. Pomimo, że widziałam niewiele z jego młodzieńczego życia zrobiło mi się go żal i zaczęłam mu lekko współczuć.

Wyglądało jakby rodzina go porzuciła, ale to nie mogła być prawda. Dwa ostatnie urywki były inne od reszty pokazywały bezwzględność i brak jakiejkolwiek litości dla kogokolwiek. Jedno było jeszcze z okresu dzieciństwa, a drugie wciąż świeże sprawiło, że chciałam zwrócić wszystko co miałam w żołądku. Nie mogłam uwierzyć, że ten mężczyzna, który wziął mnie pod swoje skrzydła zabił własnego ojca. Nie jest ucieleśnieniem dobra, ale coś tam jednak musi być, jednak zabicie członka rodziny, szczególnie tak bliskiej rodziny jest dla mnie niewyobrażalne. Ile ja bym dała by zobaczyć swoich bliskich choć raz i do tego poznałam Hana Solo. Polubiłam tego staruszka z ciepłym uśmiechem i błyskiem w oku, a teraz on nie żyje. Nie żyje zabity przez własnego syna. Wzruszyły mnie słowa ojca do syna, aby ten wrócił z nim do domu, do matki. Już przez chwilę miałam taką nadzieję, że to naprawdę się stanie. Kylo wróci na Jasną Stronę. Jednak nagły błysk czerwonego ostrza przebijającego ciało Hana był tak niespodziewany i tak nagły. Najgorsze było jednak patrzenie na umierającego ojca, który ostatkiem sił gładzi syna po policzku pomimo tego co mu zrobił. Kylo natomiast patrzył bez żadnego bólu czy też smutku na umierającego Hana. W jego oczach była tylko pustka jakby był marionetką w czyiś rękach.

Drugie wspomnienie było lekko zamazane co jednak nie przeszkadzało mi widzieć całego zajścia. Ponownie przeniosłam się do czasów młodości, do momentu gdy był w akademii Jedi. Był starszy niż w poprzednich wspomnieniach. Stał na środku sali i spoglądał jak jego nauczyciel, ten sam, który za każdym razem go pocieszał, wychodzi z pomieszczenia. Gdyby w tamtej chwili mężczyzna obrócił się i spojrzał na tego młodzieńca, zobaczyłby dobrze skrywaną nienawiść. Gdyby to zrobił nie doszłoby do tej całej sytuacji. Młody Solo odczekał kilka sekund i spojrzał w oczy każdemu z osobna. Teraz już nie musiał udawać, kierowała nim chęć zemsty na tych, którzy wyrządzili mu tyle złego. Włączył swój miecz świetlny i zadał pierwszy cios zabijając przy tym pierwsze dziecko. Nie miał sobie równych, nikt nie miał prawa przeżyć i tak się stało. Sala była czerwona od krwi, a on stał na samym jej środku. W tym momencie poczułam szarpnięcie i wszystko się skończyło.

Każdy zasługuje na drugą szansę.| Kylo Ren ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz