Poczuł wibracje w kieszeni, upił łyk kawy na wynos i odebrał.

– Nie odzywasz się. – W słuchawce rozległ się głos Wojciechowskiego.

– Czekajcie na mój telefon. Musimy dotrwać do szesnastej, aż wszyscy znikną.

– Jesteśmy gotowi.

*

ROBERT

– Jesteśmy gotowi. Przyjechał.

– Wiecie, co macie robić. Niech siedzi z księżniczką, aż wszystkiego nie załatwimy. Saraj wysłałem poza miasto z towarem, tam chłopcy zatrzymają ją aż do skończenia sprawy.

– Co zamierzasz z nim zrobić?

Robert nie odpowiedział. Uśmiechnął się do siebie, kończąc połączenie.

*

FABIAN

Kiedy wszedł do willi, przywitało go dwóch goryli Roberta. Zaklął w myślach, kiedy go zatrzymali.

– Telefon.

– Co?

– Telefon.

– Po co wam mój telefon?

– Robert podejrzewa, że mamy kreta. Musimy wszystkich sprawdzić.

Fabian zrobił to, o co go prosili.

– Odblokuj. I poczekaj tu.

Jeden z goryli zabrał jego smartphone do innego pomieszczenia. Nie przejmował się tym, usuwał każdą rozmowę i nie miał zapisanych prawie żadnych numerów. Te, które go interesowały, znał na pamięć. Sytuacja jednak trochę go zaniepokoiła. Podejrzewał, że w willi już nikogo nie będzie, a okazało się, że Robert zarządził jeszcze jakieś kontrole.

Oddali mu telefon, patrząc na niego podejrzliwie. Miał mało wiadomości i połączeń, ale chyba powinno działać to na jego korzyść. Zwłaszcza w robocie, w której należy dbać o poufność informacji. Mimo wątpliwości ludzie Roberta przepuścili go. Gdy był w drodze do bunkra, zadzwoniła do niego Saraj.

– Hej... – zaczęła.

– Co tam?

– Myślałam o tym, co się wydarzyło wczoraj. Spędźmy dzisiaj Wigilię razem i pogadajmy.

– Wiesz, że nie mogę.

– Daj spokój. W willi nikogo nie będzie. Poza tym musimy obgadać jutrzejszy dzień. Trzeba to dobrze przemyśleć.

– OK, będę wieczorem – skłamał. – Muszę kończyć.

– To musi wypalić, Damian. Zdajesz sobie sprawę z tego, że jeśli coś spierdolimy, to polecą nasze głowy?

– Na razie.

Zakończył rozmowę. Zrobił dwa kroki i nagle się zatrzymał.

– Kurwa... – szepnął i sięgnął znów po telefon. Próbował sobie przypomnieć kod sprawdzający, czy jego smartphone nie jest na podsłuchu, którego już kiedyś używał. W końcu udało mu się wpisać właściwy. Poczekał chwilę na zwrotną informację i rozejrzał się dookoła. Był na siebie wściekły, że wcześniej o tym nie pomyślał. Robertowi nie chodziło o kontrolę telefonów, on uruchomił podsłuch. Fabian rozmawiał przed chwilą z Saraj, co mogło rzucić na nich jakieś podejrzenia. Nie mówili nic wprost, ale z ich wymiany zdań można wywnioskować, że coś kombinowali. I jak teraz da znać Wojciechowskiemu? Jak wyprowadzi Marisę bez wsparcia?

*

KAROL WOJCIECHOWSKI

Był już zmęczony kolejnym telefonem z groźbami. Sam nie potrafił się już doliczyć, którą z rzędu noc spał najwyżej trzy godziny. Dzwonił właśnie do swoich ochroniarzy, by się z nimi umówić, kiedy nagle usłyszał pukanie do drzwi. Wyjrzał przez okno. Ludzie wyglądali jak małe mrówki pędzące przed siebie w przedświątecznym szale. Gdzieś z korytarza dochodziło do niego ciche Last Christmas. Powinien być teraz w Hiszpanii i składać świąteczne życzenia swoim bliskim pracownikom, a przede wszystkim szykować się do Wigilii z synem. Nie miał od niego żadnego połączenia, więc uznał, że ten być może nawet nie zauważył jego nieobecności.

Zamknął zmęczone oczy, kiedy pukanie powtórzyło się. Tym razem było głośniejsze.

– Proszę otworzyć, policja!

Odwrócił wzrok od pokrytych śniegiem dachów i podszedł do drzwi. Zawahał się jednak, zanim nacisnął klamkę. Komu mógł tak naprawdę ufać?

– Wiem, że pan tam jest, rozmawiałem z personelem!

Wziął głęboki wdech i otworzył.

– Musimy pogadać – powiedział Bejga.

– Wolałbym...

– Mam gdzieś, co ty byś wolał – oznajmił gliniarz i wtargnął do środka.

Milionerkaحيث تعيش القصص. اكتشف الآن