Rozdział X

2.6K 175 7
                                    

DAMIAN

Jechali sportowym autem Tediego na spotkanie z Robertem.

– Najebiemy się, co? – zapytał Tedi. – W sumie, to nie mieliśmy okazji się bliżej poznać. Zapomniałem, że dzisiaj są urodziny mojego brata. Musimy za niego wypić.

– Zaproś go.

– Odwalił kitę dwa lata temu.

– Przykro mi.

– Z jakiej racji? W ogóle go nie znałeś.

– Ale znam ciebie.

Tedi spojrzał na Damiana wymownie.

– Masz rodzeństwo?

– Nie.

– To dobrze. Nie musisz się o nie martwić.

Kiedy dojechali na miejsce, okazało się, że klub pęka w szwach. Spragniona imprez młodzież ustawiała się w długiej kolejce, żeby się rozerwać. Damian już nie pamiętał, kiedy ostatnim razem bawił się wyluzowany na imprezie z piwem w ręku. Nawet chyba za tym nie tęsknił. Klub kojarzył mu się teraz tylko z brudną robotą.

Robert czekał na nich na tyłach baru. Kiedy upewnili się, że nikt ich nie podsłuchuje, zwięźle przedstawił im plan działania. To Damian miał negocjować z Wojciechowskim warunki przekazania pieniędzy.

– Bierzesz całą akcję na siebie – zwrócił się do Damiana. – Tedi, jesteś jego wsparciem. Zadbaj, żeby wszystko poszło bezproblemowo.

Mężczyzna nie wyglądał na zadowolonego. Przewrócił oczami i skinął na kolegę, pospieszając go nieco.

– Damian, zostań. – Robert zatrzymał go.

Chłopak cofnął się. Tedi posłał mu dwuznaczne i zarazem zdziwione spojrzenie, a potem ruszył do drzwi, trącając go łokciem, co Damian odebrał jako przytyk.

– Wczoraj dobrze się spisałeś – zaczął Robert. – Potrafisz zachować zimną krew. Takich ludzi mi trzeba.

– Nie chcę tego robić.

– Czego?

– Pilnować małolat w bunkrze.

– To lekka robota.

– Nie szukam lekkich robót, potrzebuję forsy.

Robert uśmiechnął się szczerze, a potem zapalił papierosa.

– Lubię cię. Zakończymy sprawę milionerki, a potem zobaczymy, co dalej. – Usiadł na stole. Mężczyzna wszędzie czuł się pewnie, bo zawsze miał w zasięgu ręki swoich goryli. Damian doskonale zdawał sobie z tego sprawę. – Nie robisz tego od dzisiaj, co? Byłeś już w jakiejś grupie. Dobrze strzelasz, znasz się na rzeczy... Może ktoś inny miał już milionerkę na celu, a my ją komuś zwinęliśmy, co?

Damian zaczął intensywnie myśleć.

– Może – odparł krótko, nie mając jednak pojęcia, jak zareaguje Robert. Wychodziło na to, że podejrzewał go o to, że odszedł z innego gangu i przybłąkał się tutaj, wykorzystując informacje swoich dawnych kolegów o dziewczynie.

– Lojalność nie jest twoją cnotą, ale... – Wstał i zbliżył się do niego. – U nas nielojalny możesz być tylko raz. A zapłaci za to każda osoba z twojej jebanej książki w telefonie.

Damian nie akceptował pogróżek. Odwrócił się od Roberta, jak stary pies od podskakującego szczeniaka i skierował w stronę baru.

– Czy Tedi już ci o tym wspominał? – Robert nie odpuszczał. – Uważaj na niego, ostatnio morduje, kogo popadnie. Jego miejsce jest w wariatkowie!

MilionerkaWhere stories live. Discover now