Rozdział XVIII

1.8K 149 4
                                    

– Słuchasz mnie?

Wbił w nią wzrok.

– Saraj przyszła po mnie tutaj, założyła mi opaskę na oczy i zaprowadziła mnie do dużego domu. Tam czekał na mnie Tedi.

– Do willi.

– Ale nie wychodziłyśmy na zewnątrz, żeby się tam dostać.

Fabian zmarszczył brwi.

– Weszłyśmy do któregoś z pomieszczeń w tym bunkrze. Słyszałam, jak przekręca klucz w zamku. Czułam tam zapach... wilgoci? Były schody, kilka stopni w dół i musiałam schylić głowę.

– Jesteś pewna, że nie wychodziłyście na zewnątrz?

Kiwnęła potakująco głową.

– Dopiero z powrotem szliśmy lasem.

Wstał i zaczął zaglądać do wszystkich pomieszczeń. Wierzył Marisie, chociaż zdawał sobie sprawę, że mogła się pomylić. Obszedł cały bunkier. Jego wzrok przykuł materac w pomieszczeniu, gdzie wcześniej leżały dziewczyny, którymi zajęła się inna Trójca. Odsunął go i odkrył, że zasłaniał drewniane drzwi w podłodze. Nie miał jednak do nich klucza.

Nie dawało mu to spokoju i wyciągnął telefon.

– Musimy się spotkać, Tedi.

Po drugiej stronie usłyszał westchnienie.

– Przed chwilą się widzieliśmy. Powiedziałem ci już, że nie wezmę udziału w uwalnianiu księżniczki. Stawiasz na sobie krzyżyk. Wbij to sobie, kurwa, do łba, zanim ci ten łeb odjebią!

– A jeśli zaproponuje ci coś w zamian?

– Niby co?

– Forsę i wolność. Musisz mi zaufać.

– Jesteś szalony.

– Spotkajmy się.

Zapadła cisza.

– Nie mogę teraz wyjść.

– Jesteś w domu?

– No.

– Zaraz u ciebie będę.

– Poczekaj, dam ci adres. Jestem u matki.

*

Jak tylko Fabian otrzymał adres, podjechał pod dom gangstera.

Kiedy zadzwonił dzwonkiem, w pierwszej chwili pomyślał, że pomylił domy.

– Kto tam? – Zza drzwi odezwał się głos starszej kobiety.

– Dobry wieczór, przyszedłem do Tediego.

– Nie wpuszczam obcych.

– Jestem z nim umówiony.

– Wpuść go, to znajomy – odpowiedział po chwili gangster i drzwi powoli się uchyliły.

Fabian wszedł do środka. Starsza kobieta na wózku posłała mu uśmiech. Nim zdążył coś powiedzieć, zaprosiła go do salonu. Tedi gdzieś się ulotnił. Wnętrze wyglądało na schludne i zadbane, panował w nim porządek.

Usiadł na kanapie, a kobieta od razu podsunęła mu ciastka.

– Jesteś kolegą Mateusza?

Mateusza. Tedi w końcu dostał imię.

– Tak.

– Ech... – Machnęła zawiedzona ręką. – Już myślałam, że może zaczął się z kimś spotykać.

MilionerkaWhere stories live. Discover now