Rozdział XIII

2.4K 160 6
                                    

– Cześć! – Tedi wszedł do bunkra. Fabian spojrzał na jego spuchnięty nos i zacisnął pięści. Nigdy nie dowie się, czy facet maczał palce w śmierci jego siostry. Niech go szlag. – Ej, co to ma, kurwa, być?! – Tedi stał w korytarzu i patrzył na dziurę w ścianie, która powstała po wystrzale z broni. – Co tu się odjebało?

– Chciałem strzelić sobie w łeb, ale nie trafiłem – rzucił Fabian i wyszedł.

*

Fabian odebrał telefon i po dwudziestu minutach był już na miejscu. Siedział w aucie ze wzrokiem wbitym w kierownicę. Nie chciał oglądać tłumów rozweselonych ludzi spieszących do pobliskiej galerii po świąteczne prezenty. Nie wiedział nawet, ile dni zostało do Wigilii. Pieprzył to.

To już trzeci raz, kiedy przechodził przez to piekło. Dobrze znał ból straty, ale mimo wcześniejszego doświadczenia, nie wydawał się on ani trochę mniejszy. Najpierw pożegnał ojca, a potem musiał pogodzić się z decyzją matki, która, nie mogąc pogodzić się z jego śmiercią, opuściła rodzinę. Dobrze pamiętał też dygoczące od spazmów płaczu ciało Oli ukryte w jego ramionach. Musiał być wtedy silny dla niej. Teraz nie miał dla kogo być silny i co najgorsze, w tym, co przeżywał, był sam.

Podniósł wzrok. Dostrzegł auto parkujące po drugiej strony ulicy przy głównym wejściu do gmachu zakładu medycyny sądowej. Czekali na niego. Dzięki pomocy Adama usunął z sieci wszelkie swoje zdjęcia i ślady, po których mogliby go wytropić. To i tak gówno. Gdyby im się chciało, znaleźliby go znacznie wcześniej, ale woleli pójść na łatwiznę. Zaczaili się tutaj, żeby wyhaczyć go dopiero dzisiaj, kiedy pójdzie na identyfikację zwłok siostry. Chcieli upewnić się, że nic im nie zagraża. Czego mogli się spodziewać po studenciku, który nawet nie mieszkał z Olą? Jakie mógłby im stwarzać kłopoty? Żadnych.

Z zamyślenia wyrwał go telefon.

– Wejdź tylnym wejściem, ktoś wpuści cię do środka – powiedział Adam słabym głosem.

– Są tutaj.

– Uważaj na siebie. Obiecaj, że jak tylko wyjdziesz, to pojedziesz na dworzec.

– Mam inne wyjście? – zapytał retorycznie.

– Zostać i dać się zabić, na co ci nie pozwolę.

Rozłączył się. Wziął głęboki wdech i założył na głowę kaptur kurtki. Chciał odwlekać tę chwilę jak najdłużej. Wiedział, co go czeka i że dopóki nie zobaczy ciała Oli, ona wciąż będzie dla niego żyła. Rzeczywistość, z jaką przyjdzie mu się zmierzyć, jeszcze nie mieściła się w jego głowie. Spojrzał na siedzenie obok. Ścisnąłby teraz rękę Oli, żeby dodać jej otuchy. I sobie. Ścisnąłby, gdyby ona jeszcze istniała.

Odpalił silnik i niezauważony podjechał na tyły gmachu zakładu medycyny sądowej, gdzie miał zidentyfikować siostrę. Ktoś otworzył mu drzwi i bez słowa, z pełnym jednak litości spojrzeniem, wpuścił go do środka. Znali tutaj Adama, bo ten był policjantem, jak jego ojciec. Podejrzewał, że o jego ojcu jednak już zapomnieli. Tym lepiej dla niego. Wypełnił jakieś świstki i ruszył długim korytarzem w kierunku białych drzwi, które wskazał mu pracownik zakładu.

Potem zobaczył siostrę.

Po raz pierwszy w życiu ugięły się pod nim kolana. Minęła chwila, zanim odważył się podejść do metalowego stołu, na którym znajdowało się przykryte białym prześcieradłem ciało. Tuż obok stał milczący pracownik gotowy odsłonić zwłoki do identyfikacji. Fabian wziął głęboki wdech, chłonąc równocześnie słodkawy zapach formaliny, którego miał nie zapomnieć już nigdy. Wiedział, że to ona. Mimo kilku dzielących go od stołu metrów rozpoznał twarz siostry od razu, gdy tylko ją przed nim odkryto. Była nienaturalnie blada, okalały ją pukle ciemnych włosów. Kiedy podszedł bliżej, zakręciło mu się w głowie i musiał oprzeć się rękami o stół. Ścisnął w pięściach białe płótno. W jednej chwili wydawało mu się, że w pomieszczeniu brakuje powietrza. Teraz, kiedy był tak blisko siostry, prawie jej nie poznawał. Stał chwilę w bezruchu, jakby czekał, aż ta otworzy oczy. Odsunął delikatnie materiał i położył dłoń na jej dłoni. Dopiero wtedy coś w nim pękło. Zimna skóra Oli obnażyła go z wszelkiej nadziei i po jego policzkach potoczyły się łzy. Widok ukochanej siostry i myśl, że już nigdy nie poczuje ciepła jej ciała, kiedy rzucała mu się w ramiona i mocno ściskała, ani nie usłyszy jej śmiechu, przerastała go. To było dla niego nie do pojęcia.

MilionerkaWhere stories live. Discover now