Rozdział XXI

1.8K 146 1
                                    

Fabian zobaczył przed sobą dziewczynę, którą Robert ciągnął po podłodze za włosy. Za nim szedł Tedi i dwóch mężczyzn, których znał z widzenia, ale mijał się z nimi tylko w willi i nigdy nie zamienili ze sobą słowa. Otworzyli drzwi do pomieszczenia, w którym przetrzymywano Marisę. Nowa dziewczyna miała podartą kurtkę i dżinsy. Krzyczała i przeklinała, kiedy Robert rzucił ją na podłogę tuż obok materaca Marisy. Ta nie zawiodła Fabiana – nie szukała z nim kontaktu wzrokowego ani nie szarpała się. Siedziała za to skulona w kącie. Widział, że się boi. On sam nie wiedział, co zamierzał Robert po tym, jak biznesmen odmówił zapłaty okupu.

Próbował wyczytać coś z twarzy Tediego, ale mężczyzna spojrzał na niego przelotnie.

– Tedi, ucisz debilkę, bo zaraz mi uszy pękną! A ja zajmę się księżniczką. – Robert podszedł do Marisy, a Tedi zakneblował nowej usta szmatą, po czym wstał i dołączył do Fabiana analizującego sytuację z kąta pomieszczenia.

Dziewczyna spojrzała na niego przerażona, Fabian widział, jak trzęsą jej się nogi.

– Twój hiszpański wybawiciel rozmyślił się i nie zapłacił. Co ty na to?

– Dam ci moje pieniądze...

– Których nie masz? – zaśmiał się. – Jestem wkurwiony. Czeka cię kara, sama możesz sobie wybrać jaka. Wolisz zimno i mokro czy ciepło i mokro?

Fabian spojrzał pytająco na Tediego, a ten udając, że drapie się po czole, napisał na skroni palcem literę „Z". Marisa i tym razem zachowała zimną krew i spojrzała na każdego z obecnych mężczyzn po kolei, aż w końcu trafiła na Fabiana, który dał jej znać, co powinna wybrać. Ciepło brzmiało bardziej optymistycznie.

– Zimno. I mokro – powiedziała niepewnie.

– Wspaniale. Wyskakuj z ciuszków. Tedi, rozwiąż ją.

Nie protestowała i zrobiła, co jej kazał. Patrzyła w podłogę, nie zwracając uwagi na obserwujących ją mężczyzn.

– Żałujecie, że nie wybrała ciepło i mokro? – zwrócił się do gangsterów. – Ja też.

W końcu Marisa stanęła przed nimi w samych majtkach, zasłaniając rękami piersi. Robert wyciągnął telefon i odszukał kamerkę.

– Dawno nie byłaś na zewnątrz, przewietrzysz się trochę.

– Co? – zapytała przerażona.

– Chyba że chcesz zmienić decyzję.

– Nie – szepnęła i ruszyła przed siebie. Robert cały czas miał ją na oku.

Fabian był wściekły. Szedł za nimi ze ściśniętymi pięściami. Mógłby teraz wyciągnąć broń i po prostu ich wszystkich wystrzelać, mógłby...

– Nie rób głupstw – powiedział cicho Tedi, idąc obok niego. Wiedział, że ten by mu nie pomógł, miał zbyt wiele do stracenia.

Kiedy wyszli na zewnątrz, Robert pchnął na śnieg nagą Marisę. Dziewczyna trzęsła się, kuląc się z zimna.

– Lepiej się postaraj, bo jeśli nie dostanę kasy, to pożegnasz się z życiem!

Przerażona nastolatka zaczęła kaszleć. Fabian widział, jak wpada w panikę i raz po raz zerka na niego, szukając ratunku. Nie mógł do niej podejść, bo wzbudziłoby to podejrzenia Roberta, tym bardziej że gangster już raz zarzucił mu zażyłość z Marisą. Fabian wyciągnął z kieszeni kominiarkę i dyskretnie podał ją Tediemu.

Tedi zrozumiał, o co chodzi, włożył kominiarkę, wyciągnął broń, odbezpieczył ją i podszedł do leżącej na śniegu Marisy. Szarpnął ją za ramię i posadził. Sam usiadł za nią, ogrzewając ją swoim ciepłem. Lewą rękę trzymał na jej nagich plecach. Fabian miał nadzieję, że przy Tedim nieco się uspokoi.

MilionerkaWhere stories live. Discover now