Rozdział XXIV

1.8K 143 1
                                    

Zaczęła się martwić, kiedy długo nie przychodził. Mogłaby zapytać o niego Tediego, ale wolała mu nie wchodzić w drogę. Facet wciąż oglądał swoje seriale. Nadal nie docierały do niej żadne oznaki życia ze strony przyprowadzonej niedawno do bunkra dziewczyny.

Kiedy Fabian wreszcie pojawił się w drzwiach, musiało już być po południu. Tedi szybko się zmył, nie zamieniając z nim słowa. Fabian rozwiązał ją. Był bardzo przygnębiony, widziała to.

– To dzisiaj? – zapytała, mając na myśli pogrzeb jego siostry.

Nie odpowiedział.

– Przykro mi – szepnęła. Jej słowa brzmiały szczerze.

Chciał coś powiedzieć, ale spuścił tylko głowę. Zapragnęła go objąć. Uśmiechnęła się do niego pokrzepiająco, kiedy podniósł na nią wzrok.

– Może jakoś to będzie. – Ścisnęła jego dłoń.

– Tak, jak powiedziałaś, nie mamy nic do stracenia. Chodź, zaprowadzę cię do toalety. – Podał jej rękę. Po chwili stała naprzeciwko niego, trzymając go za dłoń. Serce zaczęło jej bić jak oszalałe. Nie wiedziała, co się z nią dzieje. Jego pojawienie sprawiało, że przestawała się bać. Jakaś siła zaczęła ją niebezpiecznie wpychać w jego ramiona. I mimo że powinna być ostrożna, chciała w to wejść, ze wszystkimi konsekwencjami. Nie miała pojęcia, skąd w niej ta odwaga. Przecież nie wiedziała o nim prawie nic!

Stali naprzeciwko siebie w milczeniu. Już miała go objąć, ale nie zdążyła, bo nagle sam porwał ją w ramiona.

Potem wszystko potoczyło się szybko.

– Fab... – chciała coś powiedzieć, ale zarzucił ją namiętnymi pocałunkami. Ciało Marisy błyskawicznie zareagowało, rozbudzając pragnienie, które do tej pory znajdowało miejsce jedynie w jej wyobraźni. Ledwo mogła złapać wdech, próbując opanować narastające coraz bardziej podniecenie. A przecież to tylko pocałunek! Oparł ją o ścianę i po chwili poczuła na swoich biodrach jego dłonie. Objęła rękami głowę Fabiana, wtulając się w gęste ciemne włosy mężczyzny. Bez reszty uległa pieszczotom, którymi ją obdarzał i zadrżała, kiedy opuszki jego palców zaczęły delikatnie muskać jej szyję. Straciła rachubę czasu. Nie chciała tego przerywać, nie potrafiła. Ginęła w jego silnych męskich ramionach, przyłączając się do głębokich subtelnych pocałunków.

Ściągnął bluzę, a ona natychmiast wsunęła mu ręce pod ubranie, wyczuwając jednocześnie, jak szybko bije jego serce. To nakręciło Marisę jeszcze bardziej. Objęła go, błądząc po umięśnionych plecach i brzuchu. Zadrżała ogarnięta niekontrolowanym już pożądaniem. Nogi ugięły się pod nią, kiedy podążył ustami wzdłuż jej szyi. Koił jej zmysły ciepłym językiem. Chciała odwdzięczyć mu się tym samym i również postarać się, żeby było mu przyjemnie, ale odniosła wrażenie, że zawładnął jej ciałem i mogła pozwolić jedynie na to, żeby przejął kontrolę i ją poprowadził. Jęknęła cicho, kiedy poczuła jego dłonie na swoich piersiach. Ich rozpalone ciała coraz mocniej na siebie napierały, aż poczuła między nogami jego twarde krocze. Wtedy ogarnął ją strach. Obawa o to, że przekracza jakąś granicę, a ten mężczyzna już nigdy nie będzie jej obojętny. Była to jednak myśl, która nawiedziła jej głowę na ułamek sekundy, by chwilę później zostać przekuta w rozkosz.

Zwolnił i spojrzał na nią, jakby czekał na zgodę. Spojrzeli sobie głęboko w oczy. Odniósł wrażenie, że gdzieś spłynął z niego ciążący nad nim od dłuższego czasu stres. Wiedział, że to tylko chwilowe i pewnie wkrótce uderzy w niego ze zdwojoną siłą, ale pieprzył to. Patrzył na zaróżowione policzki Marisy, jej oczy nabrały blasku, a lekko rozchylone usta zapraszały znów do pocałunku. Chciał się z nią kochać. Był podniecony do granic możliwości, ale w całym tym szaleństwie zatrzymał się, żeby mieć pewność, że ona też tego pragnie. Chciał okazać jej szacunek, tym bardziej w tak chujowym miejscu, w jakim się znajdowali.

‒ To... ‒ zaczął, ale Marisa szybko położyła mu palec wskazujący na ustach. Potem delikatnie pocałowała go i zarzuciła mu na szyję ramiona. Patrzyli na siebie znów w milczeniu. Jedynym dźwiękiem burzącym ciszę wokół były ich przyspieszone oddechy. Oboje toczyli w myślach wewnętrzną walkę. Dziewczyna próbowała coś wyczytać z jego ciemnych oczu. Nagle mężczyzna chwycił ją pewnie pod pośladkami i posadził na stole, potem ściągnął z niej ubranie. Dotykała z zaskoczeniem jego umięśnionej klatki piersiowej, a potem zsunęła mu spodnie. To był ostatni moment, żeby się wycofać. Ostatnia szansa, z której żadne nie skorzystało. Fabian zdjął ją ze stołu i obrócił tyłem do siebie. Marisa oparła dłonie o blat. Czuła go całą sobą, kiedy wsuwał się w jej ciało. Była mile zaskoczona nagłą zmianą, jaką jej zafundował. Fabian płynnie przeszedł od gry wstępnej do kolejnego etapu, dość konkretnie zabierając się do rzeczy. Podobało jej się, że przejął inicjatywę. Trzymał ją za biodra, potem pochylił się, żeby być z nią jeszcze ściślej. Pocierające się o siebie ciała dodatkowo pobudziły ich zmysły. Zaciskała powieki, kiedy rytmiczne pewne pchnięcia i doprowadzały ją do granic rozkoszy. Miała ochotę krzyczeć, ale wiedziała, że nie są w bunkrze sami.

Nagle odwrócił ją ku sobie. Ujęła jego twarz i namiętnie go pocałowała. Czuł coś do niej. Znów to widziała w jego wzroku. Wzroku, przez który wpadała w obłęd.

Chwycił ją i przeniósł na materac. Chciał ją widzieć. Wierzyć, że ma ją blisko siebie. Kogoś, na kim mu jeszcze zależało. Nie miał tego w planach, ale kiedy ją dziś zobaczył, coś w nim pękło. Cały ból, który nosił w sobie, jakby przestał się mieścić w jego bagażu doświadczeń. Tonął w jej chudych ramionach, w jej oczach, które iskrzyły mimo lęku, jaki przeżywała. I nawet jeśli to, co ich łączy, miało trwać chwilę, chciał tego. Nic dobrego, co dał mu los, nie zostało z nim na długo, dlaczego z nią miałoby być inaczej? Karuzela jego emocji nie zwalniała i wiedział, że przyjdzie mu zapłacić za tę chwilę słabości. Za to, że wpuścił ją do swojego serca. Mimo całego jadu, jaki miał teraz dla świata, jej obecność podnosiła go na duchu. Nie musiała nic robić, wystarczyło, że po prostu jest.

Marisa objęła go w pasie nogami, żeby czuć go mocniej. Z niedowierzaniem patrzyła mu w twarz, którą miała tuż przed sobą. Wplotła ręce w jego włosy, znajome już jej zmysłom męskie perfumy dawały jej poczucie bezpieczeństwa i bliskości. W tym intymnym splocie zacisnęła mocno ręce na jego biodrach. Nie była w stanie określić, co sprawiało jej największą przyjemność ani jakich części jej ciała w tej chwili dotykał. Nagle ogarnęła ją fala rozkoszy. Fabian widział, że dziewczyna nie może złapać tchu. Zakrył jej delikatnie usta dłonią, żeby nie krzyczała i spojrzał w stronę drzwi. Gdyby ktoś ich przyłapał, mogliby być skończeni. Jeśli ktoś wejdzie, sięgnie po broń i strzeli. Tak po prostu.

W końcu nadszedł moment, gdy nic już nie myślał, lecz tylko czuł. Ich lepkie od potu ciała złączyły się w jedno, odpłynął chwilę po niej i ogarnęło go uczucie błogości. Zszedł z Marisy i opadł na materac obok niej. Dziewczyna przylgnęła do jego rozpalonego ciała. Wraz z opadającymi emocjami, dochodziło do niego, co jej zrobił.

MilionerkaWhere stories live. Discover now