nineteenth

1.2K 121 33
                                    

— Więc? Jak poznałaś się z Ashtonem?

— Eh, nie sądzę, żeby cię to zainteresowało...

— Jestem pewna, mów! — pośpieszała mnie Arzaylea, cały czas mając uśmiech na twarzy.

— Byłam groupie — powiedziałam ciszej, a Arz w tym momencie prawie zakrztusiła się wódką.

— Czekaj, czekaj. Irwin chyba o tobie wspominał. Ale ja pierdole co za dupek, że nie wziął prezerwatywy.

— Tak praktycznie, to ja byłam głupia, że na to się zgodziłam.

— Tak praktycznie to oni są debilami, że coś takiego w ogóle robią. — skrzywiła się po kolejnym łyku z kieliszka. Nie piła całego shota na raz jakby nie chciała się upić, ale chciała czuć gorzki smak na języku.

— Nie boli Cię to, że Luke co chwile śpi z inną laską?

— Trochę tak, ale ugh — przerwała

— To dlaczego od niego nie odejdziesz? Nie, żebym cię do tego namawiała, po prostu.. Uch to głupio brzmi.

— Nie przejmuj się. Dlaczego nie odejdę? Z jednej strony nie pozwala mi na to Modest, a z drugiej... Po prostu go kocham. — miała na sobie mocny makijaż, ale pewnie pod nim zarumieniła się. Jestem pewna.

— Ale aż tak?

— Widocznie tak.

— Przepraszam, że tak zadaję te pytania, ale nie boli Cię to? — moja ciekawość zwycięża ponad wszystkim.

— Chodzi ci o Hemmingsa? — przerwała.

— W tej chwili akurat o wszystkie hejty na ciebie. Dlaczego oni Cię tak nienawidzą?

— Nie wiem. Może dlatego, że jestem z ich idolem? Mam kompletnie odmienny charakter, przez który nie kontaktuje normalnie z ludźmi, którzy mnie nienawidzą. Sama zaczynam na nich najeżdżać, ale z drugiej strony, oni chcą ode mnie szacunku, gdy sami mi go nie dają.

— Rozumiem... — Z trudem przyszło mi przełknąć ślinę. Czułam się winna za wszystkich ludzi, którzy ją tak nienawidzili. Pomimo, że nawet przed dzisiejszym dniem, stawałam po jej stronie.

— Widzisz to? — Pokazała mi pokaleczone ręce. Nie sądziłam, że kiedykolwiek mi coś takiego pokaże, tym bardziej po tylko kilkugodzinnej znajomości. Czy to alkohol już mieszał w naszych głowach? — Jeżeli każda kreska miałaby oznaczać jednego człowieka, który mnie kiedykolwiek obraził to nie żyłabym z pare miesięcy temu. W tej chwili każdy ślad to jakieś mniej więcej sto osób. Mój marny sposób odreagowania.

— Sto?

— Co w tym takiego dziwnego?

— Kaleczyłaś się setki razy.

— Nie wytrzymywałam napięcia. Nie umiałam tego wytrzymać. Te pionowe to momenty, w których ludzie obrażali mnie z jakimś uzasadnieniem. Jest ich może z dwadzieścia, nie więcej.

— Czyli 200 osób? — pytałam zaciekawiona.

— Mniej więcej.

— A te poziome?

— Suka, Darmowa dupa, dziwka, szmata... — wymieniała jeszcze przez chwilę.

Chwyciłam delikatnie za jej ręce. Obydwa przedramienia były pokaleczone. Rozpłakałam się.

— Nie płacz. Nie warto, lepiej się napić — powiedziała nalewając do mojego kieliszka wódkę i podając jakiś płyn na popicie. — obiecaj mi tylko jedno
— Hm? — dałam jej znak, że słucham. Tego chyba najbardziej jej brakowało.

— Nigdy, nie karz siebie za czyjeś błędy. Nigdy.

__________________
Kolejny rozdział sprzedam wam za 25 ⭐️ i 20 komentarzy. Wiem, że jesteście to w stanie zrobić. Kocham was 💖

A i jak będą jakieś opóźnienia w dodawaniu to mega przepraszam i wtedy zapraszam do ksiondzproboszcz na opowiadanie z jednorożcami 💖💖

I jeszcze jedno. Niech każdy z was weźmie sobie ten rozdział do serducha. Nie każdy musi uwielbiać Arz, ale hejtem z jakim spotkałam się na nią na koncercie w Berlinie aż się przeraziłam i miałam ochotę rozpłakać xx

GROUPIE 》A.I. ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz