sixteenth

1.5K 125 21
                                    

Ciepła dłoń oplotła mój nadgarstek najdelikatniej jak tylko mogła. Czułam kapiące łzy na moim przedramieniu.

— Wiem, że nie chcesz tego słyszeć — mówił miękki głos, który co chwilę się załamywał. — ale on tutaj jest. I chce się z tobą spotkać.

Otworzyłam zaszklone oczy i popatrzyłam na Kattie, za którą stały pozostałe dwie dziewczyny.

— Brzmiał jakby faktycznie kochał cię jak nikogo innego.

— Co powiedział na... — nie umiałam dokończyć zdania, bo po moich policzkach spływały kolejne krople słonej wody.

— Był smutny, ale zależy mu na twoim dobru. To, że to zrobiłaś nie zmieniło jego uczuć do Ciebie. Nie wierzę, że to mówię, ale chyba powinnaś mu dać choć małą szansę. Chociaż rozmowę.

Popatrzyłam pusto w sufit, nie dawałam żadnych oznak życia. Jak zareagowałaby normalna osoba na wieść, że podoba się znanemu na całym świecie chłopakowi? Swojemu, niegdyś, idolowi? Wstałaby i zaczęła tańczyć, a ja jedyne co umiałam zrobić to zgrywać niedostępną. Sięgnęłam ręką za głowę i nacisnęłam przycisk, który przywoływał lekarza bądź pielęgniarkę. Chyba pierwszy raz ordynator ucieszył się, gdy musiał wyjść ze swojego pokoju.

— Proszę pana.

— Tak? Jestem do pani usług.

— Chcę się wypisać.

— Nie wiem, czy jest to odpowiedni moment. Powinna pani przejść jeszcze pare badań, narazie czekamy na wyniki poprzednich.

— Proszę przyszykować mi wypis— powiedziałam stanowczo i odrzuciłam kołdrę.

Postawiłam nogi na zimną podłogę, przeszedł mnie dreszcz. Zarzuciłam na szpitalną koszulę moją ulubioną bordową bluzę, a na stopy wsunęłam kapcie w kształcie białych króliczków, które dostałam od babci na 14 urodziny.

Wstając zakręciło mi się w głowie, jednak nie zwróciłam na to uwagi. Podeszłam do ściany i podpierając się o nią wyszłam na główny korytarz.

Zobaczyłam go. Siedział załamany na plastikowym krzesełku, z wlepionym wzrokiem w podłogę. Co jakiś czas wycierał łzy rękawami koszulki, przez co były one przy nadgarstkach już praktycznie mokre. Jego blond loki zakrywały twarz. Jego wymęczoną, ale nadal piękną twarz. Był to najsmutniejszy widok, jaki kiedykolwiek Bóg zesłał przed moje oczy. Powoli do niego podeszłam i nic nie mówiąc usiadłam na wolnym miejscu.

— Tęskniłam.

________________
To jak? Ktoś chętny na maraton dzisiaj?

GROUPIE 》A.I. ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz