W trakcie gdy on coś mówił o starych, drewnianych i kolorowych budynkach ja rozglądałam się na boki, podtrzymując moje towarzyszki, które i tak już nie potrzebowały pomocy, ponieważ udało im się rozbudzić do tego stopnia by nie wpadać na okoliczne słupki bądź inne przeszkody.

-Jak długo to jeszcze potrwa?- zapytała Holly błagalnym tonem głosu.

Uśmiechnęłam się, spoglądając na nią jednak nie odpowiedziałam jej bo tak właściwie to sama nie wiedziałam ile jeszcze "zwiedzania" nas czekało.

-Myślę, że jeśli będziesz myśleć o czymś przyjemnym to wytrwasz do końca i nawet nie zorientujesz się kiedy.- poradziłam jej.

Zarówno Holly jak i Miley popatrzyły na siebie porozumiewawczo, po czym skupiły swoje spojrzenia w jednym wybranym przez siebie punkcie, udając zainteresowanie tym co mówił nasz przewodnik.

Ja natomiast powróciłam do rozglądania się wokół siebie głównie z powodu czystej nudy oraz dziwnego uczucia bycia obserwowanym... W pewien sposób było to przerażające, a zwłaszcza jeśli nie potrafiłam spośród tej tak dużej ilości osób wyszukać mojego obserwatora jednak już powoli zaczęłam się domyślać tożsamości tego kogoś i nie myliłam się w swoich przypuszczeniach, ponieważ gdy przechodziliśmy obok dość dużego i starego domu, to w szybie jego okien poza swoim własnym odbiciem spostrzegłam Blair. Wcale się nie dziwiłam, że brunetka będzie się ze mnie śmiać pod nosem bo tak właściwie to zawsze to robiła, a teraz po tamtej nieudanej imprezie nad jeziorem miała idealną okazję na wykorzystanie tego przeciwko mnie czego jeszcze o dziwo nie zrobiła, ale jednak coś mnie niepokoiło w tym spojrzeniu.... Było to spojrzenie aż przesadnie nasączone nienawiścią i wyższością z jaką mnie traktowała, a wręcz zniesmaczony wyraz twarzy "idealnie" komponował się z całością, dając mi skutecznie do zrozumienia, że dziewczyna ma jakiś problem, choć właściwie to raczej nie było takiego czasu by Blair jakiegoś nie miała.  

Westchnęłam cicho, starając się nie zwracać uwagi na dziewczynę, która dosłownie wypalała we mnie dziurę wzrokiem dlatego, choć sama w to nie wierzyłam, ale zaczęłam uważnie słuchać wszystkiego co miał nam do przekazania przewodnik i nawet Holly oraz Miley zdawały się powoli odzyskiwać coraz więcej sił życiowych, więc przeżycie trzech godzin podczas gdy na zewnątrz panowała niezmiernie wysoka temperatura stało się nieco prostsze, lecz nadal męczące.

-Czuję się jak w piekarniku.- jęknęła Holly.

-Powinni wynaleźć przenośną klimatyzację z wbudowanym automatem z napojami.- dodała Miley, a ja zaczęłam przez to myśleć tylko i wyłącznie o Coli świeżo wyciągniętej z zamrażarki.

-Tak. - przytaknęłam. - Albo załatwić nam darmowy cień nad głowami.- dopowiedziałam.

Obie brunetki przymknęły oczy, przytakując. Wszyscy byliśmy zmęczeni, a niektórzy spoceni do tego stopnia, że ich ubrania były strasznie mokre jednak na szczęście nie miałam z tym aż tak dużego problemu, a dłużący się czas zwiedzania powoli mijał, zbliżając się ku końcowi. Kto by pomyślał, że z pozoru tak małe miasto będzie miało aż tyle historii do opowiedzenia? 

Z wypowiedzi przewodnika wyłapywałam jedynie te najciekawsze rzeczy oraz co poniektóre słowa dotyczące końca tych męczarni, która raczej bardziej na celu miała usmażenie nas wszystkich żywcem.

Szłam powoli z głową spuszczoną i wzrokiem wbitym w moje stopy, którymi zaczęłam bezwładnie przesuwać po cemencie, wywołując przeciągłe szuranie częściowo już startej podeszwy trampek.

Jeszcze chwila, jeszcze chwila, jeszcze chwila.... 

Powtarzałam sobie w głowie, gniotąc w zaciśniętej pięści materiał mojej koszulki podczas gdy głos mężczyzny stawał się coraz bardziej "rozmazany". Nie wiem czy po prostu bardziej skupiałam się na własnym wewnętrznym głosie, czy zaczynałam mieć problemy ze słuchem, czy może jednak najzwyczajniej w świecie przestałam się przejmować absolutnie wszystkim co mówił, ale jednak wiem, że byłam tak bardzo pogrążona w myślach, że nawet nie zauważyłam kiedy się zatrzymaliśmy.

His fault L. Hemmings Where stories live. Discover now