Żołnierze Viatorów nie zamierzali się cackać. Wpadli do pomieszczenia tylko po to, by napotkać...
... grupę ludzi z Sektora grających na podłodze w karty. Lena siedziała obok nich i słuchała, jakie są zasady.
— Coś się stało? — spytał zaskoczony Castle.
— Wszyscy wstać! — huknął dowódca.
Wykonali polecenie. Warner wysunął się na przód.
— Możecie wyjaśnić, w jakim celu prawie rozwaliliście drzwi i przeszkadzacie w grze? — zapytał hardo.
— Mamy informacje, że planujecie spisek. Wszyscy z nami!
Lena podeszła do dowódcy.
— Co to za bzdury? Andy, serio w takie coś wierzycie? — Uśmiechnęła się rozbawiona.
Dowódca obrzucił ją gniewnym spojrzeniem.
— Uważaj, ciebie też możemy zamknąć.
— Zamknąć? Nas? — Kenji oparł dłonie na biodrach. — Niby czemu?
— Marsz z nami. Już — warknął dowódca, a pozostali żołnierze wycelowali w nich broń.
Obdarzeni z niechęcią ruszyli z nimi. Przez prawie każdą głowę przemknęła myśl "Kolejny raz".
Liderzy Viatorów siedzieli przy niedużym stole i patrzyli chłodno na nowych więźniów.
— Kto jest prowokatorem? — spytał Temple.
Bezgłośnie wybrano Warnera jako negocjatora. Nie, żeby mieli większe szanse.
— Czego?
— Spisku. Wiemy, że coś kombinujecie.
— Niby co mamy kombinować? — Blondyn patrzył na nich bez strachu.
Grayson nachylił się do niego.
— Nie kłam mi tu w żywe oczy, chłopcze. Kentowie wszystko powiedzieli.
Między obdarzonymi zapanowało poruszenie. Nikt z nich nie pomyślał, że ich plany mógł zdradzić ktoś z nich. A więc dlatego zniknęli. Nie chcieli się pokazać. Ale czemu? I Adam, i mały James byli przeciwni planom Viatorów. Dlaczego teraz? Po trzech miesiącach przygotowań?
— Gdzie oni są? — No cóż, wiedzieli. A zatem Warner już nie musiał kłamać. — Stchórzyli i uciekli?
— W bezpiecznym miejscu. Tam ich nie dosięgnie wasza zemsta. Zrobili to dla was.
Część obdarzonych parsknęła pogardliwym śmiechem, a reszta siedziała, nadal oniemiała. I zdradzona. Warner patrzył uważnie na liderów. Wykryli spisek, który miał zapobiec ich misjom... a nie wyglądają na przejętych. Dlaczego? Byli gniewni, lecz nie rozwścieczeni. Nie pałali chęcią zemsty za to, że ich sojusznicy chcieli ich zdradzić.
— Dla nas? Kent zrobił to, bo chciał chronić Jamesa, tak? — warknął Kenji.
On wyglądał najgorzej z nich. Może od pewnego czasu — a dokładniej od momentu, kiedy Julia jasno postawiła sprawę — kłócili się, to byli przyjaciółmi. Nadal. Już od wspólnej pracy w bazie Warnera, gdzie obaj byli żołnierzami. A teraz... coś takiego.
— Co im daliście w zamian? — spytał obojętnie Warner. — Nie zrobiliby tego za darmo. Starszy Kent może tak, ale nie maluch.
Nikt jeszcze nigdy nie słyszał, by Warner mówił o kimś niemal... pieszczotliwie. Wiedzieli jedynie o tym, jak nazywa Julię "skarbem".
CZYTASZ
✔ Potęga Julii
FanfictionWojna się skończyła. Wróg został pokonany. Ich życie i miłość przetrwały... Ale to NIE JEST KONIEC. Julia i Warner nie łudzili się wizją szczęśliwego i spokojnego życia. Wiedzieli, że zabicie Andersona wywoła falę gniewu, która może ich wszystkich...