Przepraszam, ale chyba ucięło mi rozdział, bo nie pokazuje mi części, jeżeli u Was tak, to omińcie powtórzoną część :P wrzucam tu ciąg dalszy, miłego czytania ;)
— A gdzie mamy mieć rozmowy z dowódcami? — zapytał Kenji. Patrzył na nią z zainteresowaniem.
Och, Kenji, Kenji...
— Nie wiem. Ktoś po was prawdopodobnie pójdzie.
— Możemy spacerować po budynku? — Kenji. Kto by inny.
— Jak będziecie mieć czas, to chyba tak. Chociaż nie wiem, co tu jest ciekawego. Chyba, że widoki na wyidealizowane, burzone i odnawiane cały czas dla utrzymania pozorów perfekcji miasto was zadowala. — W głosie Regentki słychać było gorycz.
Dlaczego?
— Cały czas odnawiane? — spytałam ostrożnie. — W jakim sensie?
Spojrzała na mnie.
— W takim, że kiedyś to była plątanina uliczek. Nie było tu nic nowoczesnego. Zwykłe, ciche miasteczko. Ten gmach był kiedyś rezydencją na wzgórzu. A gdy pojawił się Komitet, uznali to miejsce za idealne na Kapitol. Ciche, ukryte. Przerobili ten dom na siedzibę, wysadzili miasto, po czym zbudowali je od nowa.
Wszyscy osłupieliśmy.
— Rozbudowali je według planu idealnego — ciągnęła dalej dziewczyna — lecz zawsze trafiało się coś, co psuło symetrię. Wtedy to likwidowali. Wiecie, że ludzie, którzy nie chcieli się stąd wynieść, tajemniczo zniknęli?
Potwory.
Potwory.
Jedyne słowo potrafiące w miarę trafnie określić to, czym jest Komitet Odnowy.
— Śliczne miasto. Ma niecałe cztery lata — powiedziała ponuro i poprowadziła nas dalej korytarzem, po czym otworzyła ostatnie drzwi po lewej. Zobaczyliśmy gustownie urządzony salon.
— Tu jest wasz salon, jak zauważyliście. Zamiast się ściskać na tajnych naradach w czyimś pokoju, możecie to robić tu. Ściany we wszystkich pomieszczeniach są dźwiękoszczelne, nie ma żadnych podsłuchów, a kamery są tylko na korytarzach i na zewnątrz.
Zerknęłam na Brendana, wyrażając w oczach swoją prośbę. Zrozumiał w mig i rozejrzał się po pokoju. Po chwili pokręcił lekko głową. Nie ma kamer.
Przynajmniej tyle.
— Gdybyście czegoś potrzebowali, to...
— Aileen! — usłyszeliśmy wołanie z korytarza.
Do salonu wpadła mała, może siedmioletnia dziewczynka, bardzo podobna do Regentki.
Regentki Aileen.
Dziewczynka była jej małą kopią, ale różniła się kolorem włosów i oczami. Miała brązowe fale, sięgające ramion i kręcące się na końcach. Oczy były lazurowe.
Zmarszczyłam brwi.
Te oczy.
Znam je.
Po minie Aarona wywnioskowałam, że on też się nad tym zastanawia.
— Miałaś zostać w pokoju, April — powiedziała surowo do dziewczynki Aileen.
— Nie mogłam wytrzymać. Obok drzwi przechodzili żołnierze. Słyszałam, co m...
Regentka błyskawicznie zasłoniła jej usta.
— Nic nie mów. — Wyciągnęła z kieszeni spodni małe słuchawki i odtwarzacz. Podała to April i powiedziała:
CZYTASZ
✔ Potęga Julii
FanfictionWojna się skończyła. Wróg został pokonany. Ich życie i miłość przetrwały... Ale to NIE JEST KONIEC. Julia i Warner nie łudzili się wizją szczęśliwego i spokojnego życia. Wiedzieli, że zabicie Andersona wywoła falę gniewu, która może ich wszystkich...