Rozdział 8.

412 47 3
                                    

Dziękuję za każdy głos i komentarz, które mnie motywują <3 

Przepraszam, że taki krótki, ale zakończenie mi się podoba :P 


Był już ranek, a dokładniej pora po śniadaniu. Dziś miało być odczytywanie testamentu Andersona. Objęłam mocno Warnera, zanim wyszedł z pokoju.

— Wszystko będzie dobrze.

Wiedziałam, że się denerwuje. Mógł to ukryć, ale i tak wiedziałam.

Nachylił się do mojego ucha.

— Jak to się dzieje, że mogę coś ukrywać, a ty o tym i tak wiesz? — wyszeptał.

— Za dobrze cię znam.

Te słowa trafiły do jego ust, gdy mnie pocałował.

Miękkie, słodkie wargi całowały moje gorączkowo, jakbyśmy mieli się długo nie zobaczyć. Był zdenerwowany, co czułam przy każdym pocałunku. Objęłam go za szyję, by nie zmiąć mu garnituru.

Pukanie do drzwi nagle nam przerwało.

Z niechęcią oderwaliśmy się od siebie, nieco zdyszani. Aaron musnął jeszcze raz moje wargi, po czym wyszedł spokojnie z pokoju.

Wyszłam za nim i patrzyłam, jak oddala się korytarzem. Dumny, wyprostowany, z nieprzeniknioną twarzą, ubrany w dopasowany, czarny garnitur. Mimo jego opanowania wiedziałam, że się denerwuje. Nie wie, co Anderson napisał w testamencie. 

Kenji stanął przy mnie.

— Zdajesz sobie sprawę z tego, jaki masz wyraz twarzy? Nie chcę wiedzieć, co się tłoczy w twojej głowie.

— Nie to, co myślisz — prychnęłam. — Martwię się — wyznałam.

— O niego? — Kenji machnął ręką w kierunku, gdzie przedtem był Warner, po czym zaśmiał się lekceważąco. — O niego nie masz co się martwić. Da sobie radę wszędzie.

— Kenji! — Aż gwizdnęłam z podziwu. — Pochwaliłeś go?

Kenji nagle sobie uświadomił, co powiedział.

— Pierwszy i ostatni raz. I nie mów mu o tym, Dżej. —  Zmarszczył nos.

— Jak sobie życzysz, Kenny. — Uśmiechnęłam się lekko. 

W odpowiedzi jedynie mnie dźgnął palcem w żebro.


*w Głównej Sali*

Warner siedział na prostym krześle w pierwszym rzędzie. Twarz mu nie drgnęła, gdy zobaczył wchodzących Naczelnych, wszystkich ubranych na czarno i z poważnymi minami. Za nimi szła Regentka z Aprilynne. Dziewczynka usiadła na krześle niedaleko niego.

Po co Aileen wzięła tu siostrę?

Prowadzący zaczął odczytywać testament. Warner ledwo się powstrzymał od wzniesienia oczu do góry, gdy usłyszał wszystkie tytuły swojego ojca.

Snob jak zawsze. 


*korytarz gmachu*

Razem z Kenjim i Castle'em trafiliśmy do korytarza z pamiątkowymi zdjęciami. Naczelni, Naczelni i ich rodziny, Naczelni i ich wspaniałomyślność... Aż mi się na wymioty zbierało. Patrzyłam na zdjęcia obojętnie, zastanawiając się, co się teraz dzieje na odczytaniu. Miałam nadzieję, że z Aaronem wszystko w porządku.

— Patrzcie — powiedział Kenji. Pokazał na jedną z fotografii.

Zdjęcie zrobione może rok temu przedstawiało Naczelnych: Andersona, Brodie, Bhaduriego, Casasa, Promise i jakiejś kobiety, która najwidoczniej była Naczelną przed Hansenem. Była naprawdę znajoma. Zerknęłam na podpis i znalazłam jej nazwisko.

Lucinda Aileen Stark.

Ma na drugie Aileen?

Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na zdjęcie jeszcze raz. Lucinda Aileen Stark była naprawdę piękną kobietą. Czarne włosy, szare oczy...

Matka Aileen?

Oczywiście.

Kto inny by miał taką twarz?

Przeszłam do następnego zdjęcia. Zdjęcie Naczelnej, czarno-białe. Na dole był podpis: "Lucinda Aileen Stark, Naczelna Dowódczyni kontynentu europejskiego, zmarła śmiercią tragiczną..."

Data wykazywała, że zmarła około czterech lat temu. Nagle przestałam się dziwić temu, że Regentka była taka ponura. W końcu straciła matkę, gdy była w moim wieku. Musiała ją w dodatku zastąpić siostrze, która miała potężny dar, trudny do kontrolowania.

Zrobiło mi się jej żal. I jednocześnie ją podziwiałam. Poświęciła własne lata wchodzenia w dorosłość dla siostry.

Dlatego Warner nie znał Hansena. Zastanawiałam się, w którym wieku Anderson brał go na spotkania z Naczelnymi, o ile w ogóle to robił. Przez tą myśl zaczęłam się martwić, co się dzieje na sali.

— Dobry Boże... — usłyszałam szept Castle'a. Obróciłam się i zobaczyłam, jak razem z Kenjim wpatrują się w jedno ze zdjęć.

Podeszłam do nich i zamarłam.

Zdjęcie przedstawiało mężczyznę w towarzystwie dwóch dziewcząt. Poznałam je od razu. Spojrzałam na podpis.

Dobry Boże.

*w Głównej Sali*

— ... przepisuję Komitetowi Odnowy jedną trzecią moich oszczędności. — Prowadzący miał taki jękliwy głos, że Warnerowi aż chciało się śmiać. Jednak zachował powagę. 

Ojczulek nie poskąpił organizacji, która przejęła większość dochodów ziemskich. Zastanawiał się, ile wyniesie ta jedna trzecia.

Z obojętną miną słuchał dalej.

— Kolejną jedną trzecią majątku, razem z domem przy Sycamore 1542 w Sektorze 45 otrzymuje mój syn, Głównodowodzący Sektora 45, Aaron Warner Anderson.

Zawsze użyje tego nazwiska, by udowodnić swoją wyższość. 

Ledwo się powstrzymał od głośnego przekleństwa.

Urzędnik czytał dalej.

— I razem z alternatywnym objęciem pozycji Naczelnego Dowódcy Ameryki Północnej oraz ostatnią część majątku otrzymuje moja córka, Aileen Eleanor Stark, z przykazaniem, by podzieliła majątek między siebie a moją drugą córkę, Aprilynne Valerie Stark.

Warner powoli zwrócił głowę w kierunku Regentki.

Swojej... siostry.

✔ Potęga JuliiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz