Następnego dnia byłam na prawdę zdziwiona, że udało mi się wstać nawet przed dziesiątą. Nigdy nie należałam do rannych ptaszków, a tu proszę. Ubrałam się raczej luźnie, czyli legginsy i zwykły t-shirt. Pogoda nie zachwycała, więc wzięłam ze sobą bluzę na wszelki wypadek.
Śniadanie zjadłam w drodze na trening Lou, o co zostałam trochę skrzyczana, bo prawie.. prawie wylałam jogurt na tapicerkę jego auta.
- Zachowuj się tylko. - powiedział zanim przepuścił mnie w drzwiach.
- Mhm..
- Idziesz cały czas prosto i na prawo. - poinstruował mnie. Pokiwałam głową rozumiejąc i udałam się tam. Lou wszedł do szatni i tyle go widziałam. Przeszłam przez szeroki korytarz i trafiłam na siedzenia zaraz przy boisku. To mi odpowiadało. Zajęłam jedno i rozglądnęłam się dookoła. Na trybunach było kilkanaście osób, więc wywnioskowałam, że to otwarty trening.
Kilka minut siedziałam bezczynnie i czekałam kiedy wreszcie wyjdą na boisko . W między czasie zdążyłam zrobić kilka zdjęć i jedno z nich włożyłam na Instagrama.
- Wreszcie. - szepnęłam pod nosem widząc, że wychodzą. Przebierali się dłużej niż ja.
*****
Nudziłam się cały ten czas, kiedy Lou miał trening. Myślałam, że to będzie bardziej interesujące i prawie ciągle bawiłam się telefonem. Zazdrościłam dziewczynom, które widziały w sporcie coś fajnego.
Westchnęłam cicho, kiedy Loui's kolejny raz zatrzymał się do zdjęcia. Robiłam tam jako pieprzone powietrze, co było irytujące.
- Pojedziemy na jakieś jedzenie? - spytałam, gdy wreszcie uwolniliśmy się od jego fanek.
- Pewnie. - wzruszył ramionami. - Co robisz wieczorem?
- Raczej nic. - zapięłam pas i oparłam głowę o szybę.
- Idziemy do klubu. - oh.. czyli nie mam nic do gadania..
______________________
Nuuuudny <<<
Na prawdę tracę wenę na to ff ;-; Tak nie powinno być! Mam następny napisany do połowy, wiec dzisiaj go skończę i jutro dodam :)
Więc do jutra! xx
p.s zapraszam na My Boss!!