Hemmings powrócił do otwierania bramy, zapierając się jedną nogą o drugie skrzydło metalowego wejścia.

Gdy wreszcie skrzydło bramy ustąpiło z głośnym skrzypem przeszliśmy na drugą stronę, udając, że nasze wzajemne towarzystwo jest przypadkowe, nie było to konieczne, ponieważ chłopacy na częściowo mokrym boisku byli bardziej skupieni na tym by nie upaść na jeszcze wilgotną ziemię, a dziewczyny głównie zajęte były swoimi telefonami lub siedziały w swoich pokojach. Praktycznie niezauważalnie weszliśmy do wnętrza budynku gdzie na korytarzach można było spotkać jedynie członków personelu i nikogo poza tym. Nikt nie zwracał na nas uwagi, ale nasze przejście przez wszystkie korytarze mogło wydać się zabawne, gdyż szliśmy daleko od siebie, po dwóch stronach korytarza z głowami spuszczonymi i w kompletnej ciszy, która trwała do momentu naszego dojścia do drzwi pokoi.

-Stara odpadnie gdzieś tak po dwóch godzinach, góra trzech.- wypalił nagle, majstrując przy zamku swoich drzwi.

-Słucham?- spytałam, nie rozumiejąc jego przesłania.

-Pani Cooper, będzie z nami kilka godzin, a później jej tabletki nasenne dadzą o sobie znać i pójdzie spać, a wtedy zobaczysz co to prawdziwe ognisko.- uśmiechnął się lekko.

***

Na zewnątrz było już coraz ciemniej, ale nie na tyle ciemno by ogień z ogniska stał się jednym z niewielu źródeł światła dla naszej grupy ludzi.

Większość osób odzianych w cieplejsze ubrania, chroniące przed zimnem tej późnej pory siedziało na niewielkich pieńkach wokół ogniska, gdzie część z nas piekła dla siebie jedzenie.

Sama osobiście nie miałam ochoty na nic co było teraz do zaoferowania podobnie jak Holly, dlatego obecnie moim jedynym zajęciem było rozmawianie z niską brunetką, która powtarzała swoje przekonania co do cudowności osoby tak wspaniałej jak Finn Parker.

-Widzisz go? Jest idealny.- rozmarzyła się dziewczyna, kładąc głowę na moim ramieniu.

Pokierowałam swój wzrok na Finn'a, który właśnie próbował ściągnąć kiełbaskę z specjalnego metalowego szpikulca, ale przy tym poparzył się lekko w rękę co skomentował głośnym westchnieniem frustracji.

-No nie wiem, czy jest tak idealny, ale to twoja decyzja...- mówiłam bez przekonania.

Nadal twierdzę, że pasują do siebie jak woda do ognia, ale podobno nawet najtrudniejsze związki powinno się wspierać nawet jeśli te związki jeszcze nie istnieją lub nie mają szansy zaistnieć. Holly, która z pozoru mogłaby mieć każdego chłopaka dzięki swojej pewności siebie, lecz kiedy w pobliżu zjawia się Parker, to z niezależnej i odważnej "bestii" staje się nieśmiałą szarą myszką.

Obok nas pojawiła się Miley z dwoma talerzykami dla siebie i Holly.

-Na pewno nie chcesz?- podstawiła talerzyk z jedzeniem przed moją twarz.

Pokręciłam przecząco głową, ponieważ nie miałam ochoty na jedzenie, a zwłaszcza na tak tłuste jedzenie.

Miley i Holly zostały obdarowane przez Boga dobrymi genami i szybką przemianą materii, a ja musiałam uważać na to co jem bo już teraz zauważyłam, że ostatnio trochę przytyłam.

Dziewczyny zajęły się jedzeniem, a ja w tym czasie przejechałam wzrokiem po wszystkich osobach obecnych tutaj i udało mi się zauważyć panią Cooper ledwo, trzymającą się na nogach. Kobieta okryta kocem na zmianę otwierała i zamykała oczy, próbując jakoś wytrzymać i nie zasnąć, ale zmęczenie zaczęło powoli wygrywać, przez co nauczycielka wreszcie podniosła się z miejsca.

His fault L. Hemmings Where stories live. Discover now