Rozdział 28

124 26 3
                                    

*Calum pov*

-Dalej jesteś zły? - Ashton przerwał niezręczną ciszę. - Żałuje, okej?

-Nie okej - rzuciłem w niego pierwszą lepszą rzeczą, która okazała się telefonem. Osłonił się rękoma. - Zostaw mnie! Wyjdź!

-Calum, posłuchaj mnie. Daj mi wyjaśnić...

-Nie chce takich wyjaśnień! Obiecałeś, że już niego nie wykorzystasz! No i co? Jaki ja głupi byłem - wyrzuciłem ręce do góry. - Myślałem, że się zmieniłeś, że ci jednak na mnie zależy, ale nie w końcu to ja. Przecież ja nie mam kurwa uczuć! - zaśmiałem się łzy.

-To nie tak.. Ja..

-Jak nie tak?! Wytłumacz mi, bo czegoś nie rozumiem - spuścił wzrok na podłogę. - Wyjdź Ashton, wyjdź. Chce być sam.

Spojrzał na mnie z bólem w oczach, ale milczał. To chyba najbardziej boli. Milczenie, coś czego naprawdę nie cierpie. Mógłby powiedzieć cokolwiek, zaprzeczyć.

-Przepraszam - szepnął. Odwrócił się do mnie tyłem, idąc do frontowych drzwi. Chciałem za nim biec, ale nie mogłem. Coś mnie trzymało, jakby ściana nie chciała mnie puścić.

Wziął w ręce swoje buty i nie odwracając się wyszedł. Tępo patrzyłem w drzwi, osuwajc się na ziemię. Schowałem twarz w kolanach. Po całym domu rozniósł się mój głośny szloch.

Pozwalałem łzom płynąć bez końca, już nie kontrolowałem ich. Słyszałem jak niektóre spadały na panele.

Zaczęła mnie boleć głowa i katar stał się bardziej uciążliwy. Miałem już dość tego wszystkiego. Miełem dość życia. Miałem już dość nawet Ashtona.

.
.
.
.
Lubicie Caluma i Ashtona?

Romeo i Julia | muke |Where stories live. Discover now