Rozdział 26

132 25 2
                                    

Prawie wybiegłem z kabiny, w której byłem. Stanąłem przed umywalkami i wzrokiem szukałem mydła. Dzięki Bogu to nie szkoła, tam nic nie ma.

Wystarłem mokre ręce o swoją koszulkę. Odwróciłem się.

-To jutro czy dziś? - odchrząknęła dziewczyna. Szkoda, myślałem już, że wyparowała.

-Ani dziś ani jutro, ani nigdy ups?

-Mamy umowę - skrzyżowała ręce na piersiach. - nie możesz od tak się wycofać.

-Nie było żadnej umowy.

-Zgodziłeś się - ktoś się denerwuje?

-Chyba nie myślisz, że jestem aż taki głupi żeby się zgodzić na to? Jesteś chora - wyszedłem z łazienki. Wróciłem na sale do Michael'a i kij mnie czy mogę, czy nie.

Siedział na łóżku znudzony i wyglądał jakby dobrze się trzymał. Podszedłem bliżej niego, a on chyba dopiero teraz mnie zauważył albo dobrze udawał.

-Hej - zacząłem. - Jak się czujesz?

-Hej, hej siemanko. Wypisz mnie stąd ziomku, dobrze się czuje - zaśmiał się.

-Może idź spać, co?

-Lukiś - aww. - Nie bądź taki, prooooszę.

-Z chęcią bym to zrobił, ale nie mogę - posłałem mu uśmiech. - czy mam być rebel i udawać twojego kochającego ponad wszystko chło.. Brata? - prawie się wyglądałem, o Jezu.

-Wszystko bylebyś mnie stąd zabrał. Widziałeś moją siostrę? Nie chce być wujkiem - skrzywił się. - to może zabierzmieć źle, ale uważam ją za dziwke.

-Przekonałem się już - mruknąłem pod nosem.

-Mów ziomek wyraźniej, w uszach mi trochę dzwoni - gestykulował rękoma. Uroczy. - byłeś poważny mówiąc o miłości. O co chodziło?

-Zapomnij Mike, zapomnij. Dla nas obu będzie lepiej - westchnąłem.

.
.
.
.
Piszę. Coraz. Gorzej.

Romeo i Julia | muke |Where stories live. Discover now