Wspomnienia

1.9K 179 35
                                    

Po meczu wszyscy razem udaliśmy się na lody. Chłopaki chyba dobrze się bawili a przynajmniej tak mi się zdawało. Chciałam się z nimi jeszcze spotkać przed... tym dniem.

        -Atsushi oddawaj to mój lud!- krzyknął Aomine. Gigant zabrał mu przysmak i mówi że to jego.

       -to mój lud, coś ci się musiało pomylić- to była komiczna sytułacja.

       -Reikacchi kiedy wracasz do Tokyo?- spytał Kise i nagle zapanowała cisza. Kurde! Kurde! Co mam powiedzieć.

       -nie wraca- odezwał się Akashi. Nerwowo odwróciłam się w jego stronę.

       -jak to?!- Kagami przestał pochłaniać czwartego loda.

       -cóż...- nie zostaje mi nic innego jak im to powiedzieć...

      -ja... zostaje tu już... do końca- powiedziałam cicho.

      -o co chodzi, nanodayo?- spytał Midorima.

      -ja... mam...- zacisnęłam wargi.

      -Reika ma raka i musi się tutaj leczyć- Akashi postanowił pomóc mi to powiedzieć i dokończył na jednym tchu. Wszystkim opadły szczęki.

      -przepraszam...- musiałam stąd wyjść. Wyszłam przed budynek i pozwoliłam spływa moim łzą z policzków. Zniszczyła im cały dzień. Ale prędzej czy później i tak by się dowiedzieli. Nagle ktoś wyszedł z lodziarni. Zauważyłam, że jest to Akashi.

      -co się dzieje, Reika?- spytał podchodząc do mnie.

     -nic tylko...- nie mogłam nic przęłknąć. Żadnego słowa.

     -prędzej czy później musiałabyś im to powiedzieć- powiedział.

     -za dwa dni festiwal...- stwierdził patrząc na niebo. Podążyłam za jego spojrzeniem.

     -wiem... ale nie mam kimona- powiedziałam trochę smutna.

     -to pójdziesz z Momoi kupić jakieś- wzruszył ramionami.

     -ehh, ale ja...- nie chciałam iść na festiwal. Zawsze jest dużo ludzi i wogóle...

    -bez gadania pójdziesz z Momoi kupić- powiedział stanowczo. Ehh, z nim się nie dyskutuje... Weszliśmy do chłopaków i od razu zalali mnie pytaniami.

~~ time skip~~

Po długim tłumaczeniu postanowiliśmy że pójdziemy do sklepu po kimono. Chłopaki tez musieli sobie kupić. Po drodze rozmawialiśmy o wszystkim.

      -he?! Reikacchi skąd masz to zdjęcie w telefonie?!- dopiero teraz zrozumiałam, że blondyn zakosił mi telefon. Na zdjęciu byki chłopaki z czasów gimnazjum.

      -o.. przecież wtedy kazaliście a raczej ty Kise kazałeś zrobić zdjęcie pamiątkowe- stwierdziłam.

      -ehh to były czasy- zaczęła Momoi. Ma rację , to były czasy...

       -wspomnienia wracają no nie?- spytałam koszykarzy.

       -taa- powiedział Aomine.

        - dobra a teraz oddawaj mi telefon!- nie chciałam im przerywać ale za to chciałam odzyskać moją własność. Chłopak podniósł telefon do góry tak, że nie byłam w stanie go odzyskać.

        -Kise..- zrobiłam maślane oczka do niego.

       -magiczne słowo- uśmiechnął się.

       -proszę- powiedziałam. Oddał mi telefon choć niechętnie.

       -Oki Reika idziesz ze mną! Widzimy się za godzinę chłopaki!- i tyle ich widziałam bo Momoi pociągnęła mnie w stronę sklepu.

       -ok co my tu mamy...

~~ time skip~~

Od 40 minut nieustannie przymierzam coraz to lepsze kimona. Jestem wykończona... zawsze nie lubiłam chodzić po sklepach i przebierać się co chwila w inne ciuchy.

      -przymierz tą!- dziewczyna podała mi jasne kimono z czarnymi wykończeniami i czerwonymi wzorami od dołu.

      -ehh, nie chce mi się już- powiedziałam.

      -trudno właź do przebieralni za chwile cie tu widzę przebraną!- i wepchnęła mnie do małej i ciasnej przebieralni. Ehh, życie jest brutalne...

ZPW MOMOI

Gdy tylko Reika weszła ja poleciałam szybko do Daiki'ego. Gdy tylko mnie zaówarzył dał mi znak aby organizować nasz plan. Po chwili chłopaki ciągneli po Akashi'ego w białym komonie.

Witojcie drodzy przyjaciele z internetu :) jak wam się podoba rozdział??? Komentujcie i dajcie gwiazdki a zastanowię się czy robić maraton ^^

Nadzieja Jest W Tobie/ KNB/ ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz