Zmieniłeś się

2.4K 210 22
                                    

ZPW REIKA

Akashi zaczął do mnie podchodzić. Powoli zaczynałam się bać. Jego oko dalej było złote... nie pomyłka, ono jarzyło się na wściekły złoty. Cofnęłam się pod samą ścianę. Co on chce zrobić?! Po jego oczach i mimice nic nie mogłam stwierdzić. Ok, mam tą malinkę i nie chce mieć kolejnej! Za wcześnie na takie sprawy!

-A-Akashi...- zaczęłam się jąkać. Akashi był coraz bliżej. Siadł na łóżku a jego ręce były umieszczone po obu stronach mojej głowy, opierając się o ścianę. W myślach przeklinałam i krzyczałam. W tym momencie naprawdę zaczęłam się go bać.

-Reika, muszę po prostu...- nie dokończył bo mój telefon wydał z siebie informacje, że ktoś dzwoni do mnie. Odetchnęłam go i chwyciłam telefon. Pierwszy raz Mei ratuje mi życie! Chociaż...

-Reika!!! Gdzie jesteś?! Miałaś być o 18:30 a jest 20!! Marsz do domu jeśli nie zobaczę cie za pięć minut w domu masz szlaban!!!- krzyczała tak głośno że aż ogłuchłam na chwilę. Zabije mnie. Ona mnie zabije. Co jej powiem? Co jej powiem jak zobaczy malinkę?! Kuźdeeeee.... Schowałam telefon do kieszeni i wstałam z łóżka.

-muszę iść inaczej Mei mnie zabije- powiedziałam i chciałam już wyjść ale KTOŚ mnie zatrzymał.

-poczekaj. Powiedziałem że mam pomysł jak zamaskować tą malinkę- powiedział oschle i zaczął grzebać w szafce. Wyjął apteczkę a z niej bandaż.

-powiesz, że wywaliłaś się i zraniłaś się a ja pomogłem ci opatrzyć ranę dlatego tak długo cie nie było- powiedział i podał mi bandaż. Niby ma sens...

-ok...- ominęłam szyję bandażem.

-poczekaj- wyjął nożyczki i odciął bandaż.

-dzięki- bąknęłam.

-odprowadzę cię- powiedział. On. Chcę. Mnie. Odprowadzić.... okeeeeeej....

-jest ciemno i ktoś może cię nawet zgwałcić- powiedział jakby to było oczywiste.

-dobra...- odpowiedziałam. Wyszliśmy z pokoju i skierowaliśmy się do wyjścia. Droga minęła nam w ciszy. Co jakiś czas czułam na sobie wzrok chłopaka. To było takie niezręczne... w tym momencie zebrało mi się na kaszel. Odwróciłam się do niego tyłem i zasłoniłam usta ręką, okropnie kaszląc. On zatrzymał się i nie wiedział co robić. Przez chwilę patrzył na mnie a potem...

-co się dzieje?- podszedł do mnie i położył rękę na moim ramieniu. Próbowałam uspokoić kaszel, lecz nic to nie dawało. Nasilało mi się. Czułam zaraz więcej krwi na rękach. Nagle wszystko ucichło. Opanowałam oddech. Szybko schowałam ręce w kieszeni. Wyprostowałam się i uśmiechnęłam się do niego.

-jest dobrze- odpowiedziałam. Teraz zauważyłam że jego oczy były już normalne! I gdyby tego było mało on się uśmiechnął! Gdybym tylko nie zdrętwiała na ten widok to bym mu zrobiła zdjęcie.

-już myślałem...- odetchnął z ulgą. Zmienił się. Ale wiem że długo tak nie będzie. Prędzej czy później znów zmieni się w dupka. Ruszyliśmy w stronę mojego domu.

-będziesz chodzić do szkoły?- spytał. Dobre pytanie...

-nie wiem... raczej tak- odpowiedziałam. Rozmawialiśmy chwile ale zanim się obejrzałam doszliśmy do mojego domu.

-czas się pożegnać- powiedziałam.

-jutro przyjdę po ciebie o 17:30, pa- odpowiedział i poszedł do domu.

-ee... pa- chwile stałam lecz obudziłam się i weszłam do domu szykując się na kazanie Mei....

Co wyście se myśleli, co? Że tak szybko dam wam tą satysfakcję? O nie, nie tak prędko miśki ^^ a to że myśleliście że zrobię lemona zwaliło mnie z nóg XD Jeśli .... powtarzam JEŚLI w 2 następne godziny pod rozdziałem będzie... hmmm... dajmy na to 15 gwiazdek to dodaje dziś jeszcze jeden rozdział a czy będzie jeszcze dziś więcej niż jeden rozdział to się zastanowię chyba że mnie przekonacie XD

Nadzieja Jest W Tobie/ KNB/ ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz