Marco Bott [Attack on Titan]

3.3K 109 60
                                    

BARDZO WAŻNE!
Rozdział zawiera SPOJLER!
Nie oglądałeś/aś SNK i nie chcesz spoilera (i to sporego!)? - Nie czytaj!
Przed przeczytaniem tego one-shota skonsultuj się z innym Otaku lub obejrzyj SnK, gdyż spojler niewłaściwie przeczytany zagraża twojemu oglądaniu anime lub zdrowiu xD

Po odzyskaniu Trostu pomagasz zbierać i rozpoznawać ciała.
Chodzisz po przeróżnych uliczkach, trzymając w rękach notes, w którym wypisane są wszystkie znane ci osoby. Masz wykreślać nazwiska tych, których ciała znalazłaś.
Jak na razie nie musiałaś przekreślać zbyt dużej liczby nazwisk, co trochę podbudowało cię na duchu.

Przechodzisz pod zburzony mostem.
Leży tam kolejne ciało. Podchodzisz bliżej i na podstawie tak właściwie pozostałości człowieka (czyli głowy i połowy tułowia) próbujesz ustalić jego tożsamość.

Wodzisz wzrokiem po kartkach w notesie i dopasowujesz imiona i nazwiska do ciała.
- Nie wygląda jak Jean... Sasha też nie... to nie jest Marco... Eren odpada... - wzdychasz z ulgą i przeciągasz się. Wolisz, żeby twoi przyjaciele żyli. Wiesz, że to aroganckie z twojej strony, ale cieszysz się, że ze swojej listy wykreśliłaś tylko pięć nazwisk.

Pocierasz kark, poprawiasz chustę przewiązaną na twojej twarzy i idziesz w stronę wysokich domów. Zamykasz na chwilę oczy i zaczynasz rozmyślać.
Ciekawe, co z Marco? - pytasz samą siebie. Myślisz chwilę, po czym kręcisz głową z rozbawieniem. -Nie dałby się na pewno żadnemu tytanowi. - uśmiechasz się lekko podbudowana tą myślą i przechodzisz obok kolejnych domów.

Zauważasz kolejne ciało, które od razu rozpoznajesz.
- Thomas...- szepczesz a do twoich oczu napływają łzy. Byliście w jednej drużynie.

Przełykasz ślinę, wykreślasz nazwisko Thomasa z listy, odwracasz wzrok i idziesz dalej. Robisz wszystko, żeby wymazać z pamięci okropną szramę, zostawioną przez widok śmierci chłopaka. Wzdrygasz się. Patrzysz przed siebie, próbując odegnać od siebie rozszalałe myśli.

Twój wzrok zatrzymuje się na wysokim chłopaku rozmawiającym z jakąś sanitariuszką.
- Jean! Żyjesz! - uśmiechasz się szeroko w stronę chłopaka, ale on nie zwraca na ciebie uwagi.
Patrzy na coś przy swoich stopach, ale jesteś za daleko, żeby zobaczyć co.

Podchodzisz coraz bliżej, a Jean i sanitariuszka odchodzą.
Biegniesz w ich stronę, ale nagle kątem oka zauważasz kolejne ciało. Omijasz je. Po dwóch krokach naprzód orientujesz się, czyje to zwłoki.
Patrzysz za siebie i błagasz, żeby to ci się przewidziało.

Czujesz łzy zbierające się w kącikach twoich oczu.
- Marco - szepczesz i podchodzisz bliżej zwłok chłopaka. Nie ma połowy twarzy i części tułowia, ale i tak go rozpoznajesz. - Cz-czemu ty? - mówisz i cicho łkasz. - Czemu to musisz być ty? - obraz rozmazuje ci się, gdy łzy zbierają się w twoich oczach, by następnie spłynąć po twoich policzkach.

Klękasz. Masz nadzieję, że zwariowałaś. Masz nadzieję, że to sen. Masz nadzieję, że zaraz się obudzisz.
Lecz kiedy muskasz dłonią jego policzek, wiesz że to wszystko dzieje się naprawdę.

- Marco... - szepczesz i pochylasz się nad zwłokami. - Marco... - czujesz gulę w gardle i wydajesz z siebie jęk, jakbyś umierała. Choć, właśnie to robisz. Umierasz od środka.

Pamiętasz obietnice, którą mu złożyłaś.

Byliście wtedy na polu. Siedzieliście na małym pagórku, pod drzewem.
-(Imię)... - mówi Marco i przytyka swoje wargi do twojej szyi, przez co cicho mruczysz.
- Tak? - pytasz i wolno wplatasz palce w jego włosy.
- Obiecaj mi coś - szepcze wprost do twojego ucha.
- Hm? - pytasz z lekko przymrużonymi powiekami.
- Nigdy mnie nie zostawiaj. Nie pozwolę, żeby coś ci się stało, ale czasem nie będę mógł ci pomóc. Więc... uważaj na siebie. Dobrze? - pyta i całuje cię w czoło.
- Dobrze - odpowiadasz i zbliżasz swoje usta do jego. - Ale... Ty też mi musisz coś obiecać... - chłopak obdarza cię pytającym spojrzeniem. - Obiecaj mi, że po wszystkim, kiedy już tytani znikną z naszego świata, będziesz przy mnie.
- Zawsze - mówi, a wasze wargi łączą się.

Zaczynasz płakać.
- Idioto... - szepczesz. - Obiecałeś, że mnie nie opuścisz, że zawsze będziesz przy mnie! - krzyczysz, aż zdzierasz gardło. - Proszę... wróć do mnie.

***

Kiedy dowiedziałaś się od Armina, że to Annie, a nie żaden tytan zabił Marco, wpadłaś we wściekłość. Ledwo co udało ci się zagoić ranę związaną ze stratą chłopaka, a nagle okazuje się, że twoja dobra koleżanka stoi za jego śmiercią.

Znowu czujesz ból. Ale nie tylko. Czujesz też okropny żal i obrzydzenie.
- Suka - mówisz i uderzasz pięścią w stół.
- Jeśli nie chcesz, nie musisz brać udziału w naszym planie. - Szepcze Armin, a ty powstrzymujesz łzy.
- Nie. Chcę w tym uczestniczyć. Chcę ją osobiście zabić.

***

Za murem Sina, Annie zamieniła się w tytana.

Nie widzisz nigdzie Erena, więc twierdzisz, że musisz ją powstrzymać przed zabiciem większej liczby osób.

Stajesz na dachu, naprzeciwko niej i wyciągasz dwa miecze.
- Annie! - krzyczysz, żeby zwróciła na ciebie uwagę.

Wielka kobieta-tytan patrzy w twoją stronę i pochyla się nad tobą, uważnie obserwując cię swoim wielkim, błękitnym okiem.

- Jak mogłaś!? - krzyczysz, żeby mieć pewność, że cię słyszy. - Jak mogłaś go zabić!? - czujesz, że coś w tobie pęka. - Nienawidzę cię.

Skaczesz wysoko i przy pomocy sprzętu do trójwymiarowego manewru przeskakujesz na pobliski dach, a Annie szybko za tobą podąża. Zauważasz, że szykuje się do wymierzenia ciosu. W ostatniej chwili zeskakujesz z dachu i celujesz linką w nogę tytana, na której zaraz się znajdujesz. Kobieta próbuje cię z siebie zrzucić, lecz ty szybko wbiegasz na jej głowę.
Kiedy próbuje cię złapać, celujesz mieczami w jej kark. Myślisz: Pomszczę Marco. Zabiję ją! Zabiję!
Metal z głuchym trzaskiem łamie się, gdy tylko dociera do twardej jak diament skóry tytana.

- Jak to!? - krzyczysz.

W tym momencie Annie łapie cię mocno za nogi, miażdżąc je. Po twoich policzkach zaczynają płynąć łzy.

- Puść mnie! - mówisz ledwo przytomny głosem. - Muszę- muszę pomścić Marco... Ja... obiecałam mu... że będę na siebie...uważać. - kobieta-tytan patrzy na ciebie pytająco.

Słyszysz coś podobnego do "przepraszam", po czym przestaniesz cokolwiek czuć i słyszeć, a otacza cię okropne światło.

-Marco... - szepczesz. - Marco... Jesteś tu?
- (imię)? - słyszysz tak dobrze znany ci głos. - Czemu tu jesteś!?
Widzisz chłopaka biegnącego w twoją stronę, a przerażający blask ustępuje. Jesteś szczęśliwa. Tak bardzo szczęśliwa. Mimo tego, czujesz łzy spływające po twoich policzkach. Zaraz jednak Marco ściera je delikatnie wierzchem swojej dłoni i mocno cię do siebie przytula.
- Proszę, więcej ode mnie nie odchodź - szepczesz i wtulasz się w jego ciepłą klatkę piersiową.
- Dobrze.

Hej! Gomenasai! Wiem, powinnam pisać wasze zamówienia ale... jakoś nie mam weny...

No to... pa! :0

Zwykłe one-shoty [postać x reader]Where stories live. Discover now