Loki [Avengers]

7.9K 372 53
                                    

Przechadzałaś się po mało znanych i nieuczęszczanych uliczkach Asgardu. W rękach trzymałaś małą (kolor) torbę. Był wieczór i jak codziennie o tej porze, szłaś w swoje ulubione miejsce. Pomarańczowe promienie zachodzącego słońca przeciskały się przez szczeliny między gęsto ustawionymi, pięknymi domami, jakby chciały dotrzeć do ciebie - jedynej osoby w tej części wspaniałego królestwa. Jedynej, gdyż kilkanaście lat temu zapanowała tu choroba i setki Asgardczyków mimo wspaniałych metod leczenia zmarło, a Odyn by uszanować ich dusze, zakazał wchodzenia do tej części Asgardu. Wszyscy go wysłuchali i uszanowali jego decyzję. Wszyscy- oprócz ciebie. Ty byłaś zbyt przywiązania do tego miejsca. Tu zginęła twoja mama. Tu był twój dom. Tu było kiedyś pełno dzieci grających w berka i ludzi stojących po bokach uliczek ze swoimi straganami. Tutaj było kiedyś życie. A teraz go nie ma.

Przełknęłaś ślinę i zawiązałaś swoje (długość) (kolor) włosy w kitkę. Powoli weszłaś do jednego z opuszczonych domów, sprawdzając wcześniej czy nikt cię nie śledzi. W środku unosił się mocny zapach drewna. Odetchnęłaś głęboko i powoli zaczęłaś wchodzić po starych, skrzypiących schodach na piętro. Gdy już się tam znalazłaś, podeszłaś do jednego z okien i otworzyłaś je szeroko. Poczułaś mocne uderzenie ciepłego, letniego powietrza, które otoczyło cię, jakby cieszyło się, że wpuściłaś je do tego pięknego domu. Podciągnęłaś się na parapecie i wyskoczyłaś przez okno, wskakując prosto na dach niższego domu znajdującego się tuż przy tym, w którym przed chwilą byłaś. Szybko przebiegłaś przez cały dach i podeszłaś do drabiny na jego końcu, która prowadziła na sąsiedni, o wiele wyższy budynek. Szybko się po niej wspięłaś.

Znalazłaś się w swoim ulubionym miejscu.

Z (kolor) torby, którą ze sobą wzięłaś, wyciągnęłaś dość duży (ulubiony kolor) koc, który położyłaś na dachu a następnie na nim usiadłaś. Wzrok, miałaś utkwiony w przestrzeń przed sobą. Dokładniej w piękny krajobraz złotego pałacu na tle zachodzącego słońca. Kochałaś ten widok, lecz nie tylko to cię tu sprowadzało.

Po kilku minutach czekania usłyszałaś ciche kroki za tobą. Mimowolnie uśmiechnęłaś się.
- (imię) - poczułaś czyjąś dłoń na swoim ramieniu.
- Loki... - szepnęłaś, ciągle patrząc przed siebie. - Wreszcie jesteś. - mężczyzna usiadł obok ciebie.
- Stęskniłem się za tobą - powiedział a ty położyłaś głowę na jego ramieniu i zamknęłaś wolno oczy.

***
Znaliście się od dzieciństwa. Gdy twoja mama zmarła, a tata wyjechał do innego świata na wojnę, przygarnęła cię jedna z najważniejszych doradczyń Odyna. Miałaś wtedy zaledwie 6 lat. Mieszkałaś w pałacu. Często bawiłaś się tam z innymi dziećmi. Szczególnie z Sif i Thorem. Choć często się śmiałaś i zachowywałaś jak beztroskie dziecko, ciągle czułaś pustkę z powodu braku rodziców.

Pewnego dnia, podczas zabawy w chowanego z dwojgiem twoich przyjaciół, weszłaś do komnaty, w której jeszcze nigdy nie byłaś. W środku znajdowało się ogromne łoże i szafa oraz kilka mniejszych szafeczek, mały stolik i krzesło.
Ale był tam ktoś jeszcze. Na łożu siedział chłopiec w twoim wieku, którego nigdy wcześniej nie widziałaś. Miał krótkie, czarne, zaczesane do tyłu włosy a ubrany był w czarno-zielone godne księcia ubranie.
- W-witam cię.- Powiedziałaś niepewnie. - Jestem (imię), a ty?
- Loki - odpowiedział cicho chłopiec. Słyszałaś już wcześniej to imię. Thor opowiadał często o swoim bracie. Bardzo go kochał, lecz nie mówił o nim zbyt miłych rzeczy, więc nie wiedziałaś jak się zachować. - To ty jesteś przyjaciółką mojego brata? - spytał prawie szeptem. Pokiwałaś głową i podeszłaś do łóżka. - Jak chcesz, to usiądź - rzucił jakby od niechcenia, a ty szybko to zrobiłaś. Zapadła między wami niezręczna cisza.

Loki westchnął cicho. - Powiedz mi, (imię)... jak to jest mieć przyjaciół? - wymusił na twarzy grymas przypominający uśmiech.
- Bardzo fajnie.- Powiedziałaś niewiele myśląc, jak to zwykle robią dzieci w tym wieku. Po chwili zauważyłaś smutną minę boga psot. Zrozumiałaś co jest powodem jego smutku. - Nie masz przyjaciół? - zapytałaś szybko.
- Nie - powiedział prawie bezgłośnie.
- To może ja zostanę twoją przyjaciółką? - uśmiechnęłaś się szeroko do chłopca.

Zwykłe one-shoty [postać x reader]Kde žijí příběhy. Začni objevovat