Rozdział 26

5.5K 283 10
                                    

Wyciągnęłam swoje najlepsze ciuchy. Dzisiaj ostatni dzień szkoły. Nie cieszyłam się tak jak każdy normalny nastolatek z nadchodzących wakacji. Cody wszedł razem ze mną do łazienki. Kiedy ja brałam prysznic on układał sobie włosy. Chciał jak najlepiej wyglądać, oczywiście. Następnie ja przygotowałam się do szkoły. Jak zwykle zakręciłam swoje końcówki włosów i zeszłam na dół do kuchni gdzie czekały już na mnie podane na talerzach duże naleśniki. Tata życzył mi i Codiemu miłego dnia i wyszedł szybko z domu spóźniony już do pracy.


-Dzisiaj ty prowadzisz! –Odezwał się Cody wymachując widelcem w moją stronę. Kiwnęłam głową i uśmiechnęłam się.

Po skończonym śniadaniu wrzuciłam wszystkie naczynia do zmywarki i szybkim krokiem ruszyłam w stronę drzwi zakładając między czasie buty. Cody zrobił to samo i podał mi kluczyki do mojego samochodu, przy których wciąż wisiała czerwona wstążka. Zamknęłam dom i wręcz podskakując zmierzałam w stronę mojego białego auta.


-On jest niesamowity! –Krzyknęłam z podekscytowania a Cody przewrócił oczami mówiąc, że mam już ruszać. Podłączyłam telefon do radia i włączyłam moją ulubioną piosenkę B.o.B'a która wydawała się najlepsza jak na ten moment. Odpaliłam silnik i prawie nie pisnęłam ze szczęścia. Ręce zaczęły mi się trząść, ale przywykłam do tego, dlatego też nie miałam problemu z prowadzeniem.


-Chodzi tak cicho.


Dojechaliśmy na szkolny parking a ja swój nowiutki Lange Rover zaparkowałam przy samochodzie Dylana. Wszyscy przyglądali się mi uważnie, kiedy z niego wychodziłam. Obok mnie zrobiło się ogromne zbiorowisko.


-Hej kochanie! –Czyjeś ręce owinęły mnie wokół bioder obracając i przyciągając do siebie. –
Ślicznie wyglądasz. –Dylan uśmiechnął się do mnie czule a w dole mojego brzucha poczułam narastające ciepło.


Dylan splótł nasze palce i razem ruszyliśmy w kierunku klasy. Usiedliśmy w ławkach obok siebie i gdy tylko nauczyciel wszedł do klasy chłopak złapał za moją dłoń i pocałował ją delikatnie uśmiechając się przy tym.


Kilka lekcji zleciało w miarę szybko. Byłam właśnie w drodze na stołówkę na długiej przerwie, kiedy ktoś nagle pociągnął mnie za rękę do opuszczonej Sali i zakluczył drzwi.


-Co jest do cholery –obróciłam się i ujrzałam przed sobą Tylera, który teraz szeroko się do mnie uśmiechał. –Co się dzieje? –Podeszłam do niego bliżej.


-Musisz to zobaczyć! –Wskazał palcem na duże biurko pod tablicą. Podeszłam do niego bliżej a to, co zobaczyłam odjęło mi mowę.


-Skąd wy to... -głos mi się załamał a w moich oczach zbierały się łzy.

Przede mną leżały wszystkie zdjęcia. Wszystkie wspomnienia. Znalazłam nawet kilka zdjęć z podstawówki oraz zdjęcie, które zostało wykonane najgorszego dnia w moim życiu. Miałam długie włosy i zazwyczaj nosiłam je związane w kucyk. Jakiś chłopak podszedł do mnie od tyłu i obciął mi połowę włosów. Zaśmiałam się na to wspomnienie. Było najgorsze, ale teraz się z tego śmiałam.


-Nie mogę w to uwierzyć...-powiedziałam z uniesionymi do góry brwiami. Tyler podszedł do mnie i przytulił mnie podając mi chusteczkę. Dobrze wyczuł, że teraz będzie mi ona naprawdę potrzebna. Wszystkie zdjęcia spakowaliśmy w kopertę.


-To jest taka paczka od nas. –Posey podał mi jeszcze jedną kopertę. Otworzyłam ją starannie i wyciągnęłam z niej kolejne zdjęcie. To była nasza cała grupa. To zdjęcie zrobiliśmy ostatniego dnia w Nowym Jorku. Na odwrocie fotografii były podpisy każdego z nas.


-Arden, Liam, Danny, Max, Crystal... -mruknęłam pod nosem a po moich policzkach spłynęła łza.


Zadzwonił dzwonek a my oboje wyszliśmy z Sali. Wszyscy przyglądali się nam uważnie i szeptali coś między sobą. Pewnie zastanawiali się, co ja z nim tam wyprawiałam przez całe dwadzieścia minut przerwy. Do to widać było moje podpuchnięte oczy od płaczu. Nie ważne.

–Poczekasz? Idę do łazienki. –Powiedziałam a Tyler skinął głową. Mieliśmy okienko i postanowiliśmy że pójdziemy usiąść na trybunach. Ale zanim tam dotarłam poszłam do toalety by przemyć delikatnie twarz od płaczu. –Chyba jest już ok. –powiedziałam sama do siebie i złapałam za torbę wychodząc z toalety.


Razem z Poseyem usiedliśmy na trybunach. Prawie na samym środku, nie tak jak zawsze. Nagle usłyszałam głos gwizdka a na boisko do gry w lacrosse wjechał duży czarny samochód. Zdezorientowana wstałam i podeszłam niżej a chłopak wziął moje rzeczy i podszedł do mnie.


-Teraz się zacznie. – Powiedział z dużym uśmiechem na twarzy.

Mój wzrok padł na otwierające się drzwi od samochodu. Zaczęłam się śmiać, kiedy zobaczyłam wysiadającą z samochodu Holland. Dumna stanęła na środku boiska i zaklaskała dwa razy w dłonie. W tym momencie wbiegli zawodnicy naszej drużyny a za nimi biegła reszta naszej paczki. Arden, Charlie a nawet Ryan. Chłopaki strzelili kilka goli do bramek a później ustawili się w rządku. Dostrzegłam między nimi Codiego, Dylana i Crystal. Zaczęłam się śmiać, ponieważ ona wyglądała tak uroczo w męskim stroju, który był jej dużo za duży.


-Chodź bliżej! –Tyler pociągnął mnie za rękę i teraz oboje znaleźliśmy się na środku boiska przy naszych znajomych.


-O, co chodzi?! –Zapytałam zdezorientowana. Uśmiech nie schodził mi z twarzy.


-NA RAZ. DWA. TRZY! –Cody krzyknął a chłopaki wyciągnęli ręce w górę i wyrzucili w górę serpentyny. –AUBREY!


-Chłopcy krzyczeli moje imię a ja zrozumiałam, że to dla mnie. Rozkleiłam się. Znowu. Po moich policzkach spływało morze łez. Nie mogłam uwierzyć, że zaraz się z nimi rozstanę. Dziewczyny rzuciły mi się na szyję i zaczęły mnie całować po policzkach.


-Fuj! Jesteś słona! –Crystal wzdrygnęła się a ja tylko klepnęłam ją w ramię i pokręciłam głową. Po piętnastu minutach wszyscy się zebraliśmy z boiska a Roden odjechała wielkim samochodem. Szłam obok Dylana. Trzymaliśmy się za ręce a uśmiech nie schodził z mojej twarzy.

Wyszliśmy ze szkoły. Wszyscy żegnali się i cieszyli z rozpoczętych już wakacji. Nauczyciele stali w oknach i śmiali się z większości. Weszłam z Codym do samochodu. Zanim zdążyłam wyjechać z zatłoczonego parkingu trochę mi to zajęło. Odwiozłam chłopaka do domu a następnie pojechałam do swojego.


Stałam w swoim pokoju pakując swoje ostatnie ciuchy. Mój telefon zadzwonił a ja podeszłam szybko do szafki, na której leżał i odblokowałam go. „Dylan", uśmiechnęłam się do siebie, kiedy na ekranie wyskoczyło mi jego imię.


Dylan; O 17 masz być gotowa! Przyjeżdżam po ciebie! –Przeczytałam sms'a i ponownie uśmiechnęłam się sama do siebie. Zablokowałam telefon i podłączyłam go do ładowarki by trochę go podładować. Znalazłam jakieś ciuchy na przebranie i gdy skończyłam się tylko pakować, co długo mi nie zajęło, poszłam wziąć szybki prysznic.


Odświeżona siedziałam w salonie i czekałam aż Dylan stanie swoim samochodem na moim podjeździe. Zbliżała się 17 a ja nadal nie wiedziałam gdzie on chcę jechać. Nie ubrałam się zbyt oficjalnie, a raczej normalnie. Czarne jeansy, białą bluzkę i czerwoną koszulę. Chodziłam po domu, a wspomnienia z nim związane przeplatały się w mojej głowie.

Uśmiechałam się, kiedy patrzyłam w stronę salonu, kuchni, korytarza i innych zakamarków. To są wspomnienia. Żałowałam, że tata sprzedaje dom. Ale wiedziałam, że bez sensu jest trzymanie go i opłacanie skoro Charlie nie myśli o powrocie. Zostanie sprzedany za dwa dni a ja zaczynam nowe życie. Nowe miasto, nowy dom, nowy pokój, nowa szkoła, nowi znajomi, nowe wspomnienia. Zostanę tylko stara ja i tata.

__________________________
Hej kochani!
A wiec to następny rozdział! Nie mogę uwierzyć ze to juz koniec ale mam pomysł na następne FF a raczej cos podanego do tego z udziałem Dylana. Zanim zacznę pisać drugą część oczywiście!
Pamiętajcie że komentarze motywują i byłabym wdzięczna gdybyście więcej pisali co sądzicie o rozdziałach x

Kocham x

Deep In Love » Dylan O'Brien [ukończone]Where stories live. Discover now