Rozdział 24

5.8K 298 23
                                    

Wracaliśmy do domu wsłuchując się w brzmienie i słowa piosenki Eda Sheerana Photograph. Nucąc, podśpiewując i wyglądając przez szybę czułam się jakbym rzeczywiście grała w jakiś teledysku. Zawsze, gdy byłam młodsza to robiłam.

Telefon O'Briena zaświecił, a on momentalnie wcisnął gaz do dechy po odczytaniu wiadomości. Kilkanaście minut później chłopak zaparkował przed moim domem. Jak na dżentelmena przystało wysiadł z samochodu i otworzył mi drzwi.


-Chcesz wejść do środka? –Spytałam się go niepewnie. Dylan kiwnął głową i ruszyliśmy w kierunku moich drzwi. Samochodu taty nie było, więc to oznaczało, że gdzieś wyjechał nie uprzedzając mnie o tym. –Super!


-Nie masz kluczy? –Prychnął a ja przewróciłam oczami martwiąc się, co teraz mam ze sobą zrobić. Chłopak jakby nie przejął się tym i sięgnął do prawej kieszeni swoich spodni wyciągając nieduży, srebrny klucz.


-Nie gadaj, że mój ojciec dorobił ci klucz!


-Zrobił to już dawno temu. –Z uśmiechem na twarzy podszedł bliżej drzwi i otworzył je. –Panie przodem.


Zanim zdążyłam zapalić światło mnóstwo serpentyn, balonów i innych drobiazgów buchnęło w moją twarz.


-Niespodzianka!!!


Uśmiechnęłam się i nie mogłam uwierzyć ilu ludzi właśnie stało w moim salonie śpiewając mi „wszystkiego najlepszego". Zobaczyłam w tłumie Crystal, Codiego i Holland.


-To wasza sprawka! –Krzyknęłam do całej trójki a oni podbiegli do mnie i rzucili mi się na szyję. –A gdzie mój tata?


-Zajęłam się tym! –Powiedziała Roden a ja pokręciłam głową. Dziewczyna kazała iść mi się przebrać w cos wygodniejszego a ja szybko pobiegłam na górę wciągając na nogi moje czarne rurki i białą koszulkę CK. Założyłam buty i zbiegłam na dół. Muzyka już huczała w całym domu a ludzie już zaczęli sięgać po alkohol.


Godzinę później impreza zaczęła się jeszcze bardziej rozkręcać a do mojego domu przychodziło jeszcze więcej ludzi, której większości nie znałam albo, chociaż kojarzyłam. Wszyscy składali mi życzenia, całowali mnie w policzki, co chwilę je przecierałam.
-Jak się bawisz? –Zapytał się mnie stojący za mną Dylan. Wzdrygnęłam się a po moich plecach przeszedł lekki dreszcz.


-Nie rób tak. –Uśmiechnął się i wzruszył ramionami. Razem z nim udałam się do salonu gdzie siedziała cała nasza grupka. Liam i Cody już byli zajęci sobą i miałam nadzieję, że siebie nie zjedzą. –To niehigieniczne –powiedziałam a oni machnęli na mnie ręką nie odrywając się od siebie.


-Chcesz może drinka? –Uśmiechnęłam się, gdy usłyszałam znajomy głos.


-Ryan! –Rzuciłam się mu na szyję i uważając żeby chłopak nic przeze mnie nie wylał zabrałam jeden kubek od niego.


-Wszystkiego Najlepszego kochana! –Chłopak wręczył mi prezent, ale miałam go otworzyć dopiero jutro, więc odłożyłam go do pozostałych.


Dochodziła dziesiąta a większość ludzi była już wstawiona. Ja próbowałam na siebie uważać, mimo że dziewczyny namawiały mnie do wypicia z nimi. Bałam się o mój dom. Nie chciałam żeby wybuchł w powietrze czy coś w podobnym stylu. To nie jest Project X.


Zebraliśmy się wszyscy w salonie zgodnie z prośbami Roden i Reed. Chłopacy zaciągnęli mnie do siebie na przód i posadzili na wielkim czerwonym tronie stojącym na nowym stole mojego taty. Cody, który stanął na stole podał mi kieliszek a ja już poczułam jak zaczyna mi się kręcić w głowie.

Deep In Love » Dylan O'Brien [ukończone]Where stories live. Discover now