Rozdział 4

10.6K 527 44
                                    

Próbowałam unikać jego wrednego uśmiechu i błysku w oczach, jak również nie chciałam tracić dobrego humoru, który zapewne za moment ulotni się tak samo jak uśmiech z mojej twarzy. Dylan to człowiek, który w jednym momencie potrafi zniszczyć tobie dzień.


-Dlaczego nie bawisz się z innymi?


-Bawiłam, dopóki ty nie namówiłeś ich na lepszą zabawę –powiedziałam, a on wzruszył ramionami.


-Preferuje dużo lepsze zabawy –spojrzałam się na niego i nagle zrobiło mi się niedobrze, na samą myśl o tym, co właśnie mógł tym sugerować.


-Jesteś niemożliwy i obleśny.


-Każda mi to mówi. – byłam w szoku, z jakim przekonaniem wypowiedział te słowa. Widziałam jak jeden kącik jego ust właśnie uniósł się do góry, a ja przewróciłam oczami wypijając resztki zawartości mojej szklanki.


Spostrzegłam Crystal stojącą w kącie na korytarzu, rozmawiała z jakimś facetem, który wyglądał na dużo starszego od niej i samego O'Briena. Przyglądałam im się uważanie, Reed to oczywiście zauważyła i uśmiechnęła się do mnie, w jej oczach widziałam jednak wołanie o pomoc. Wstałam i podeszłam do niej nie zwracając uwagi na Dylana, który mamrotał coś pod nosem i przeglądał telefon.

-Cześć Crystal, zaraz się zbieramy – złapałam ją za prawą dłoń. Chłopak był tak blisko niej i sama poczułam się niekomfortowo, kiedy poczułam jego wzrok na sobie. Miał krótkie ciemne włosy, zielone oczy, jego dłonie były ogromne i szorstkie, paznokcie niezbadane, a jego twarz była miejscami czerwona i pomarszczona.


-A ty, kim jesteś? –Zapytał zachrypniętym i pijanym głosem. Nie odpowiedziałam, pociągnęłam Crystal za rękę i usiadłyśmy w salonie, gdzie bawiła cała nasza grupka. Również Max i Holland postanowili w końcu dołączyć do nas. Stali wtuleni w siebie, ich policzki były czerwone, Roden wyglądała całkiem normalnie, natomiast włosy Carvera nie były już tak schludnie ułożone jak na początku.


-Chodźmy tańczyć! –Krzyknęła Reed, na jej rozkaz wszyscy wstaliśmy i chwilę później skakaliśmy na środku salonu. Tańczyliśmy i śpiewaliśmy jakby była to nasza ostatnia wspólna impreza. Przetańczyłam dwie piosenki z Codym, jedną z Charlim, trzy z Crystal i Holland. Moje nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Poszłam do łazienki na pierwszym piętrze, ponieważ na dole była już zajęta przez dwie dziewczyny nachylające się nad ubikacją. „Dzika impreza" –pomyślałam.


Siedzieliśmy w kuchni, a Dylan spędzał czas razem z nami. Chłopaki śmiali się i opowiadali o różnych wygłupach w szatni; robieniu zdjęć pod prysznicem, ściąganiu majtek na boisku przed tłumem kibiców, czy głupie zakłady, przez które musieli potem biegać nago.


-Gdzie idziecie? –Zapytałam, gdy Holland i Crystal wstały ze stołków.


-Idziemy do toalety. Idziesz z nami?


-Zostanę tu –puściły nam wszystkim uroczy uśmiech i zniknęły za filarem. Chłopacy od razu zaczęli gadać „dwie dziewczyny w jednej łazience". Ich głupie podteksty seksualne mnie bawiły.


-Holland, gdzie Crystal? –Zapytał zmartwiony Posey, gdy jedna z dziewczyn do nas wróciła.


-Jest na górze, źle się czuła.

Posiedziałam z nimi jeszcze chwilę, potem postanowiłam iść sprawdzić, jak czuję się przyjaciółka.

-POMOCY! –Pobiegłam do pokoju, z którego usłyszałam wołanie o pomoc. To była Crystal! Obrzydliwy facet, który przedtem miał zamiar się do niej dobrać napastował ją seksualnie na łóżku. Próbowałam jakoś zareagować; biłam go pięściami i krzyczałam żeby zeszedł z niej i ją zostawił. W jednym momencie odepchnął mnie tak, że sama wylądowałam na podłodze, uderzając w kant szafki. Z mojej głowy lekko sączyła się krew, a ja prawdopodobnie mogłam dostać jakiegoś wstrząsu. Kręciło mi się w głowie, ale wstałam i ruszyłam w stronę wyjścia wołając o pomoc. Crystal walczyła z nim, a ja zaczęłam płakać. Byłam w takich momentach bezsilna, jak każda kobieta.

Deep In Love » Dylan O'Brien [ukończone]Where stories live. Discover now