Rozdział 2

13K 607 157
                                    

Następnego ranka obudziły mnie głośne rozmowy, a raczej krzyki, dobiegające z salonu naszego domu. Trochę zaniepokojona postanowiłam wstać z łóżka nieco wcześniej, niż kazał mi to zrobić budzik.


Stanęłam w przedpokoju rozglądając się na boki. W kuchni stały dwa otwarte piwa, na blacie porozrzucane okruszki z otwartej paczki chipsów. Nie zdziwił mnie bałagan, jaki został po wczorajszej imprezie mojego taty. Odwróciłam się i poszłam w kierunku salonu.


Na kanapie siedział Charlie i Billy, jego najlepszy przyjaciel. Oboje byli zafascynowani meczem piłki nożnej, który leciał w telewizji.


-Dzień Dobry! –Odezwałam się w końcu, a ich oczy padły na moją osobę.


-Dzień Dobry! Nie za wcześnie się obudziłaś kochanie? –Zapytał się mnie tata. –Obudziliśmy cię? -A kto inny?


-Smerfy to zrobiły –powiedziałam sarkastycznie, a Billy przekręcił oczami. –Co to za syf w kuchni? Rozumiem, że urządziliście sobie imprezę, ale mogliście chociaż trochę posprzątać.

Zbulwersowana wróciłam na górę do swojego pokoju. Odblokowałam telefon i zalogowałam się na Twittera. Odczytałam jeszcze rozmowy z Codym na WhatsAppie, a następnie chwyciłam za ubrania do szkoły, które przygotowałam już wczoraj wieczorem.


Siadanie zjadłam z Charlim i Billym w posprzątanej kuchni. Dużo nie rozmawialiśmy, raczej to ja wsłuchiwałam się w ich rozmowy, snute marzenia na przyszłość i podsłuchiwałam ich plany o wycieczce, na którą mój tata postanowił mnie nie zabierać, ponieważ to „męski tydzień". Za trzy tygodnie we dwoje mają lecieć do Los Angeles, a ja mam zostać sama w domu. Na szczęście nie mamy wtedy szkoły, gdyż zbliżają się nam ferie zimowe. Akurat, kiedy zjadłam śniadanie, na podjeździe pojawiło się czarne BMW, które należało do mojego przyjaciela.

Cody zaparkował prawie pod samym wejściem do szkoły. Crystal i Holland czekały przy mojej szafce, a ja zdziwiona mimo wszystko widokiem Roden, uśmiechnęłam się na ich widok.


-Hej dziewczyny! –Powiedziałam do nich, kiedy już znalazłam się obok mojej szafki. Obie powitały mnie szczerym uśmiechem.


-Słyszałyście o tych nowych bliźniakach –odezwała się Reed, a mój wzrok powędrował na nią. –Ponoć jeden z nich zapisał się do drużyny, więc wiecie, co to oznacza? –Crystal uśmiechnęła się głupawo, a Roden zachichotała. Miałam ochotę pacnąć się ręką w głowę, bo oczywiście, wiedziałam, co to oznacza.
-Proszę, nie – powiedziałam piskliwym głosem. –Wystarczy, że muszę patrzeć na Codiego jak lata w luźnych majtkach po boisku.


-Oj weź, będzie fajnie! Tylko ten ostatni raz –przewróciłam oczami. Za każdym razem, kiedy namawiano mnie na trening słyszałam „to ten ostatni raz" i zawsze jest „ostatni raz". Spojrzały na mnie wzrokiem proszącego o kawałek mięsa psa, a ja niestety im uległam.


Naszą pierwszą godziną lekcyjną była sztuka, na którą uczęszczałam z Reed i Roden. Nie mam pojęcia, dlaczego zapisałam się na te zajęcia, ale tak jakby nie miałam wyjścia, oraz żadnego ukrytego talentu plastycznego. Z nasz trzech tylko Holland miała to „coś" i naprawdę wróżyłam jej doskonałą, artystyczną przyszłość.


-Teraz mamy okienko! –Powiedziała mi Holland, kiedy zadzwonił dzwonek. Standardowo wylądowaliśmy w szkolnej bibliotece. Była ogromna, na dwa piętra, po brzegi wypełniona regałami książek. Usiadłyśmy przy stoliku dla czterech osób, wyciągnęłyśmy zeszyty i starałyśmy skupić się na przygotowaniu się do sprawdzianu. Nie było mowy, żeby można było cokolwiek ściągnąć na tej lekcji, ponieważ te zajęcia prowadził sam trener drużyny lacrosse -Bobby Finstock.

Deep In Love » Dylan O'Brien [ukończone]Where stories live. Discover now