Rozdział 3

11.5K 547 91
                                    

-Dzisiaj impreza! –krzyknął podekscytowany Cody.

Nadszedł czwartek, a ja właśnie zajadałam się niedobrą sałatką z naszej stołówki. Impreza, która miała odbyć się dzisiaj w domu O'Briena miała stać się moim koszmarem.


-W, co się dzisiaj ubierasz? –Zapytała się mnie Holland.


-Normalnie? –powiedziałam, a Roden przewróciła oczami.

-Mam na myśli sukienki, spódniczki, krótkie seksowne bluzeczki.


-Dobrze wiem, co masz na myśli i nie... -nie dokończyłam za to skrzywiłam się na samą myśl o tym jakbym miała ubrać się w coś takiego. Spódniczki, sukienki i krótkie bluzki – to zupełnie do mnie nie pasowało.


Stałam z Roden przy szafkach, kiedy nagle podszedł do nas jeden z bliźniaków, całując Holland w policzek. Uśmiechnął się do niej czule zerkając jednym kątem oka na mnie. Był całkiem uroczy.


-Hej Aubrey!


-Hej Max – uśmiechnął się do mnie i puścił mi oczko. Carver i Holland rozmawiali o dzisiejszej imprezie, a ja udając, że nie słyszę, nasłuchiwałam się ich rozmowie. Mogłam wyczuć między nimi jakieś nierozwiązane napięcie seksualne. Dosłownie.


-To ja już pójdę. –powiedziałam do Roden odwracając się i kiedy chciałam iść w stronę przystanku, dziewczyna złapała mnie za rękę.


-Gdzie ty do cholery idziesz?


-Ała, to boli –Holland miała mocny uścisk, w końcu mnie puściła –na przystanek, wracam do domu.


-Podwiozę cię! Nie puszczę cię z tymi głupimi dzieciakami – zgodziłam się bez żadnego zastanawiania. Nienawidziłam jeździć autobusem, tym bardziej, że uczniowie naszej szkoły wpadali na różne i okropne pomysły. Głownie pierwszaki, które myślały, że jest to zabawne, ale uwierzcie, kiedy jakiś smarkacz przykleja cię do siedzenia, to staje się żałosne.


-Tato jesteś?! –zawołałam, kiedy znalazłam się na korytarzu naszego domu. W powietrzu unosił się zapach różnych przypraw, a ja na samą myśl o tym, że mój ojciec wziął się za gotowanie zaniemówiłam. Charlie stał przy kuchence trzymając w lewej ręce chochlę ufajdaną od sosu. Miał na sobie mój ulubiony błękitny fartuszek w różowe babeczki, a jego wilgotne włosy przykleiły się mu do czoła.


-Gotowanie jest takie męczące –powiedziałam, a tatko na sam mój widok szeroko się uśmiechnął. –Co gotujesz?


-Jeszcze nie wiem –powiedział drapiąc się po głowie. –Tutaj mam przepis –podał mi kartkę wydartą z jakiegoś kolorowego czasopisma.


-Tato zostaw to! –Skrzywiłam się na samą myśl o tym, co miałabym właśnie zjeść. Ryba z jakimś dziwnym sosem, którego słowa nie potrafiłam wypowiedzieć. Nie wyglądała apetycznie na tym obrazku, a co dopiero na talerzu mojego taty. Charlie spojrzał się na mnie i przebiegł ręką po swoich włosach.


-Masz rację –powiedział, łapiąc za telefon, który stał na mikrofalówce. –Co zamawiamy?


-Może ryż z warzywami -tata wykręcił numer do jego ulubionej knajpy z jedzeniem i zamówił dla nas dwie porcje. Po obiedzie poszłam do swojego pokoju, otworzyłam szafę i zaczęłam szukać czegoś, w czym mogłabym pokazać się na imprezie.


W końcu zdecydowałam się na moje czarne podziurawione rurki, biały koronkowy tank crop, czarną ramoneskę i białe vansy. Przed imprezą postanowiłam wziąć jeszcze szybki prysznic i zakręciłam lekko włosy.

Deep In Love » Dylan O'Brien [ukończone]Where stories live. Discover now