Rozdział 5

10.3K 527 125
                                    

Dwa dni później obudziłam się z potwornym bólem głowy. Myślałam, że eksploduję, albo i gorzej. Charlie przyniósł mi do łóżka lekarstwa i jedzenie. Nauczyciele zostali poinformowani o moim wypadku, więc nie musiałam się martwić szkołą, tym bardziej, że zaliczyłam tą cholerną algebrę, a to było już coś.


Przez większość dnia leżałam w łóżku, a moją jedyną trasą był pokój, kuchnia czy toaleta. Siedzenie w domu przyniosło swoje plusy; nadrobiłam zaległości w moim ulubionym serialu, obejrzałam nowy film, zajęłam się nowym wystrojem mojego Tumblra.


-Jak się czujesz kochanie? –zapytał zmartwiony tata. Na czas mojej nieobecności w szkole wziął sobie wolne ponieważ martwił się niemiłosiernie.

Byłam już zdrowa, nic mi nie było. Lekarz powiedział, że mam dużo leżeć, odpoczywać i nie przemęczać oczu, więc to robiłam, ale tata zawsze musiał wyolbrzymiać. Powiedział, że odwoła wycieczkę na co ja się nie zgodziłam i nawet jeśli miałabym zostać z jakąś pokręconą opiekunką, zrobiłabym to.


-Dobrze, naprawdę tato, świetnie.


Popołudniu odwiedzili mnie Cody i Crystal, oraz Max, Charlie i Holland. Siedzieliśmy w salonie i zajadaliśmy się popcornem.

-Jak się czujesz Crystal? –była pierwszą rzeczą o co zdążyłam ją zapytać na samym początku.

Czuła się całkiem dobrze, najważniejsze było to, żeby teraz być przy niej i ją wspierać. Jej rodzice zapisali ją na terapię, która przynosi swoje efekty. Reed znów zaczęła się uśmiechać, i tym razem uważała na siebie.


Rozmawialiśmy o nadchodzącej przerwie. Wszyscy nie mogliśmy się doczekać, byliśmy podekscytowani – dwa tygodnie bez szkoły.


-Co dokładnie będziemy robić w wolne? –odezwała się Holland.


-Będziemy imprezować – przewróciłam oczami na słowa Codiego.


-Uh, może gdzieś pojedziemy? No wiecie, całą naszą grupą. –zasugerowałam. To były dwa cholerne tygodnie, chłopcy myśleli tylko o balowaniu, piciu i wyrywaniu lasek. –Życie to nie tylko impreza.


-To świetny pomysł! –krzyknęła Crystal. –Wyrwijmy się z tej dziury, jedziemy do Nowego Jorku! –każdemu z nas spodobał się ten pomysł. Każdy z nas miał odłożone pieniądze na jakiś szczególny wypad, ale w moim przypadku wiedziałam, że i tak poproszę o nie tatę, ponieważ w całym swoim życiu uzbierałam może z kilka dolarów. Dosłownie.


Wszyscy uciekli przed dziewiętnastą, a ja poszłam się wykąpać i wyciągnąć ciuchy na jutro do szkoły. Postanowiłam pochodzić jeszcze ten ostatni tydzień, chociaż wcale nie musiałam tego robić; tata tego nie chciał, wolał żebym została w domu. Spakowałam się do szkoły, a następnie położyłam się spać. Tak szybko jak zamknęłam oczy, odpłynęłam.

_______________________
-Kogo mu tu mamy!


-Dzień Dobry Panie Eastwood. –byłam już w szkole, siedziałam na zajęciach z przedsiębiorczości. Wyszło na to, że każdy w całej szkole wiedział co się wydarzyło na imprezie. Czułam na sobie wzrok każdego ucznia, gdy przechadzałam się głównym korytarzem.


Na długiej przerwie zamówiłam najlepszą sałatkę i wcisnęłam się między Holland a Charlim. Przy naszym stoliku siedziało więcej ludzi niż zazwyczaj, od ostatniej imprezy nasza paczka powiększyła się o jakieś cztery, pięć osób. Znajdywał się w niej sam O'Brien, co mnie nie zdziwiło. Nawiązał dobry kontakt z większością z nas, nawet na mnie już patrzył inaczej. Ale wciął miałam wrażenie, że jednak coś go gryzie i nadal się nie lubimy. Dogryzał mi, kiedy tylko miał okazję. Uratował mi życie, ale to nie zmieniało faktu, że wciąż zachowywał się jak dupek. Może nawet wciąż nim był.

Deep In Love » Dylan O'Brien [ukończone]Onde as histórias ganham vida. Descobre agora