#52

7K 534 19
                                    

Został nam tylko ten rozdział i epilog

Już zaczynam za tym tęsknić :/

H A R R Y   

- To niemożliwe - Holly opiera się o ścianę, wstrzymując na chwilę oddech. Widzę, że emocje rozpierają ją od środka. Wiem, że jest podekscytowana, a jednak nadal próbuje to ukryć.

Wszystkie złe duchy na chwilę mnie opuściły, rozpraszając się, zatrzymując całą uwagę na jej ruchach.

Widziałem, że ledwo wstrzymuje uśmiech, który prawie wpadł na jej usta. Muszę się dowiedzieć, co doprowadziło ją do tego stanu. Nie spocznę, dopóki mi wszystkiego nie wyjaśni.

Podszedłem do niej, opierając się ręką o ścianę, przy której stała.

- To da się załatwić, Jason - marszczę brwi, gdy Holly usilnie próbuje zakryć głośnik.

Jason. Nie lubiłem uczucia, które rodziło się we mnie na samo wspomnienie jego imienia, jednak nic nie mogłem poradzić, że przez jakiś czas on był jedynym mężczyzną, który sprawiał uśmiech na  ustach mojej żony, dlatego próbowałem go tolerować, jednak gdy widzę, że Holly znowu próbuje się ode mnie odsunąć, nie potrafię nic innego zrobić, jak tylko złapanie jej telefonu i szybkie wsłuchanie się w głos rozmówcy.

- Tak nie można - burzy się Holly, marszcząc nos. Odchodzę od niej, by lepiej zrozumieć Jasona po drugiej stronie.

- Holly, jeżeli uda nam się załatwić jeszcze jednego sponsora wyjedziesz w światową trasę. Czyż to nie ekscytujące? - w pewnym momencie zamarzam, gdy podekscytowany Jason rzuca słowami, kompletnie nie przejmując się krzyczącą w tle Holly.

- Stary, daj nam chwilę. Holly zaraz oddzwoni - mówię na wydechu, gdy słyszę, jak kilka rzeczy przewraca się za moimi plecami.

- Eh, cześć, Harry. Życzę powodzenia - zmieszany chłopak odzywa się po drugiej stronie.

Odwracam się na pięcie w stronę Holly. Spoglądam w jej nieufne oczy, po czym bez podglądania przyciskam czerwony przycisk na ekranie telefonu i oddaję zgubę mojej zdenerwowanej kobiecie.

- Możemy w końcu normalnie porozmawiać? Bez wydzierania się i niespodziewanych telefonów? - siadam na podłodze, zdejmując marynarkę, którą kładę po chwili na oparciu fotela za mną.

Holly przygląda mi się chwilę, po czym zrezygnowana wzdycha i chowając telefon do kieszeni spodni, siada koło mnie na panelach podłogowych.

- Okej - zaciska zęby, dając mi znać, że nie przerwie mi ani razu. Łapię za jej rękę, na której założoną ma swoją obrączkę i z nerwów zaczynam się nią bawić.

- Od kiedy wyjechaliśmy z rodzinnego miasta, nie utrzymuję z rodzicami dobrego kontaktu. Ojciec zrozumiał, że zaczynam nowy rozdział w moim życiu i nie chciał się z tym do końca zgodzić. To jego uraz z dzieciństwa. Dziadek nigdy nie pozwolił usamodzielnić się mojemu ojcu. Jego marzeniem od zawsze był Nowy Jork. Chciał tu stworzyć wielką firmę prawniczą. Prawie mu się to udało, jednak kilka miesięcy po jego przyjeździe dziadek dostał zawału i ojciec musiał wrócić do domu - spojrzałem ukradkiem na Holly, która wpatrywała się we mnie z czystą ciekawością i zainteresowaniem. Uśmiechnąłem się przez krótką chwilę, po czym wróciłem do swojej historii. - Dlatego ojciec cały czas kontrolował moją filię, przysyłając co kilka miesięcy kogoś z centrali. Chciał mnie stąd wykurzyć. Pokazać, że to nie dla mnie. Chciał mnie zniechęcić, jak kiedyś zrobił to dziadek. Jednak gdy po jakimś czasie zrozumiał, że to nic nie da, bo daję sobie świetnie radę, próbował mi pokazać, że Nowy Jork nie jest dla mnie. Między innymi dlatego chce, abyśmy się przeprowadzili do Bostonu. Nie może znieść, że radzę sobie świetnie bez jego pomocy.

- Chce się zemścić za swojego ojca - mówi cicho pod nosem, wpatrując się w nasze splecione palce. - Harry, to chore. Nie można tak komuś niszczyć życia z powodu swoich niespełnionych marzeń.

Patrzę na nią zamglonym wzrokiem. Przez cały czas żyła w nieświadomości. Nigdy nie dowiedziała się prawdy, a ja nie potrafiłem tego zrobić. Żadne z nas nie uświadomiło jej o powadze sytuacji. Miała wyimaginowany świat, w który wierzyła. Musiałem jej w końcu wszystko wytłumaczyć, to nie mogło się ciągnąć w nieskończoność.

- To nic takiego. Przez całe życie daję sobie z tym radę - tłumaczę. - Na szczęście pomiędzy nami znowu jest dobrze. Chyba, że chcesz jeszcze na mnie za coś okrzyczeć? Dajesz śmiało. Chyba się do tego powoli przyzwyczajam - przyznaję, na co Holly zaczyna się śmiać pod nosem.

Chwilę siedzimy w ciszy, podczas której każde z nas wpatrywało się w nasze złączone dłonie.

- Harry, jeżeli nie ma innego wyjścia, to przeprowadzimy się do Bostonu. Ja... - Potrząsnąłem głową, nie dając jej dokończyć.

- Nie dam ci pozwolić zniszczyć swoich marzeń. Wiem, ile pracowałaś nad tą książką, ile dla ciebie znaczy. Nie zrobię ci tego. Znajdę inny sposób - przyciągam ją do siebie, a ona siada mi na kolanach, dotykając mojej twarzy.

- Dziękuję.

Przyciąga mnie za kołnierzyk, łapczywie wpijając się w moje wargi.

Wiedziałem, że ten wieczór nie skończy się w tym miejscu.




ZWALIŁAM TO... MIAŁO WYJŚĆ INACZEJ.. ALE CO TAM XD

WESOŁYCH ŚWIĄT <3

a teraz wybaczcie, bo idę na pasterkę xd







Jak wytresować faceta? [WERSJA WATTPAD]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz