#50

6.3K 550 37
                                    

H O L L Y 

Nie wiedziałam, skąd w Harry'm znalazło się nagle tyle negatywnej energii. Nigdy nie skarżył się na złe stosunki ze swoim ojcem, dlatego zdziwiłam się jego zachowaniem, gdy tylko usłyszał głos rodzica. 

Może to nie był dobry pomysł, żeby zapraszać go na dzisiejszą kolację. 

- Jak tam u mamy? - Harry zajął miejsce na sofie najbliżej kominka, głowę odwracając w stronę ojca. 

Nie wiedzieć czemu, pomyślałam, że to był jedynie wymuszony czyn. Tylko dlaczego?

Spojrzałam na twarz Harry'ego. Miał mocno zaciśniętą szczękę i wyraźnie odznaczające się kości policzkowe. Był jednocześnie wkurzony i zdenerwowany, przez co w mojej głowie od razu zaistniał plan odstresowania go. Nie mogłam tak na niego patrzeć, gdy cierpiał. 

Co się stało, Harry? Dlaczego nic mi nie mówisz?

Podążyłam za nim w stronę kanap i usiadłam na fotelu, gdzie wcześniej zostawiłam swoją herbatę. Wzięłam kubek do ręki i przez chwilę poczułam się jak w pierwszym rzędzie sali kinowej.

- Siedzi u swojej koleżanki na Florydzie. Wiesz, że nie lubi siedzieć sama w domu, gdy wyjeżdżam w interesach - starszy Styles stanął przy kominku. Po kolei przyglądał się fotografiom, które wywołałam od razu po moim ślubie z Harry'm. Uśmiechał się pod nosem, jednocześnie nie spuszczając swojego syna z pola widzenia. 

Spojrzałam na Harry'ego, który założył nogę na nogę i przyłożył rękę do ust tak jak zawsze, gdy próbował ukryć jakieś emocje na twarzy. 

- Chcesz coś do picia? - przerwał chwilę ciszy, spoglądając na mnie. Posłał mi smutny uśmiech, po czym wzrokiem wrócił do swojego ojca. 

Przez chwilę wydało mi się, że byłam nie potrzebna w tej rozmowie. Spojrzałam w stronę wejścia do kuchni i w myślach obmyślałam potrawy, które mogłabym przygotować na kolację. 

- Moja córeczka zdążyła mnie już rozgościć, dziękuję.

H A R R Y

Zwilżyłem językiem usta i dokładnie przyjrzałem się sylwetce ojca. Wydawał się bardzo zadowolony z mojego zdezorientowania. Holly wydawała się również skonsternowana, jednak nie patrzyła na mnie ze wściekłością. 

To dobrze, przynajmniej nowiny jeszcze do niej nie dotarły. Miałem więcej czasu na wymyślenie jakiego racjonalnego wyjścia z tej sytuacji, albo na nowo rozpłatam wojnę pomiędzy naszą dwójką. 

Super, utknąłem w sytuacji bez wyjścia. Holly na pewno mnie za to znienawidzi. 

- Ładnie urządziliście sobie mieszkanie - przewróciłem oczami, wstrzymując pod nosem prychnięcie. Spojrzałem na żonę, która spoglądała w stronę kuchni, po czym zerknęła na mnie i lekko się uśmiechnęła.

- Dziękuję, dużo myślałam nad dobraniem odpowiednich mebli, ale warto było dla takiego efektu. - Przełknąłem ślinę, spoglądając na tatę. On także wykazał trochę zrozumienia i współczująco na mnie spojrzał.

Nie przepraszaj mnie, to Holly straciła czas na dekorowanie domu, nie ja.

- Zostawię was samych, jeżeli pozwolicie - oboje zerknęliśmy w jej stronę, gdy zaczęła wstawać. Schyliła się, biorąc pusty kubek i cukierniczkę, po czym szybko opuściła pokój. 

Od razu wstałem z kanapy, podchodząc do kominka. 

- Mam nadzieję, że twoja wizyta ma jakiś konkretny cel - podparłem się ręką o marmur, spoglądając przelotnie na zdjęcia rodzinne.

- Widzę, że nie poinformowałeś Holly o zaistniałem sytuacji. Co z ciebie za wzorowy mąż? - prychnął klepiąc mnie po barkach. 

Zmarszczyłem brwi, idąc za nim wzrokiem. Wziął do ręki kij i zwinnym ruchem przekręcił drewno na drugą stronę, przez co żar na nowo zaczął przypalać suchą korę drzewa, wydając charakterystyczne odgłosy pstrykania. 

- Nigdy nie byłem przykładnym facetem - założyłem ręce na klatkę piersiową, opierając się barkiem o ścianę. 

- Może przez ten fakt łatwiej będzie jej to wszystko zrozumieć. 

- Wiedziałem, że jesteś złym ojcem, ale nigdy nie dopuszczałem do siebie takiej myśli, że będziesz próbował zniszczyć moją rodzinę - warknąłem, nie zwracając uwagi na siłę i wyniosłość swojego głosu. 

- Co to za rodzina bez dziecka - prychnął, pocierając swoje ręce. 

Zacisnąłem pięści i wziąłem głęboki wdech.

- Proszę, abyś opuścił ten dom. Teraz - przełknąłem ślinę, patrząc na niego lodowatym wzrokiem. 

Ojciec podszedł do mnie bardzo blisko, prawie stykając się ze mną klatką piersiową. Twarz ułożoną miał w wyniosły uśmiech, przez co pierwszy raz w życiu pomyślałem o tym, żeby zedrzeć go z jego fałszywej facjaty. 

- Masz dwa dni, żeby powiedzieć jej o przeprowadzce.

- A jeżeli tego nie zrobię? - podniosłem brodę, próbując zrównać się z nim wzrostem. 

- Sama się tego domyśli - powiedział na odchodne, po czym wyszedł z pokoju, zabierając z fotela swój płaszcz. 

Po kilkunastu sekundach było słychać głośny trzask, na który nawet nie miałem siły zareagować. Byłem wypruty z emocji. Głowa bolała mnie od natłoku myśli, a poliki żarzyły żywym ogniem. Oparłem się o fotel, krzyżując nogi.

- Harry, to ty? - Holly wyjrzała na korytarz, spoglądając na zamknięte drzwi. 

Zerknąłem na nią zmartwiony. Szybko do niej podszedłem i przytuliłem się do jej pleców. Możliwe, że po raz ostatni bezwarunkowo da mi się tak dotykać. 

- Tata przypomniał sobie, że musi coś jeszcze załatwić - pocałowałem tył jej głowy, po czym obróciłem ją do siebie, opierając usta na jej czole. 

- Mógł chociaż zostać na kolacji. Prawie skończyłam - uśmiechnąłem się mimo woli, ponieważ Holly zawsze przejmowała się nie tymi, co trzeba było.

- Holly - odsunąłem ją na długość swoich ramion i spojrzałem jej głęboko w oczy. 

Dobra. Teraz, albo nigdy.

- Muszę ci coś powiedzieć. To bardzo ważne.

Lubię was tak trzymać w niepewności :P

Z okazji tego, że są Mikołajki, chciałam wam zrobić niespodziankę w postaci rozdziału, więc mam nadzieję, że każdy z was też zrobi mi niespodziankę w postaci jakiegoś kochanego komentarza :D

Do napisania później xoxo

PS. Zapraszam was bardzo serdecznie na prolog 7 days :D 




Jak wytresować faceta? [WERSJA WATTPAD]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz