#29

13.4K 987 72
                                    

wiem, że lubicie jego perspektywę :3

H A R R Y

Zdenerwowany krążyłem po sypialni. Nie potrzebowałem więcej problemów. Nadal jestem wkurzony na Holly za prowadzenie życia za moimi plecami i pragnę wytłumaczyć z nią tę zawiłą sytuację. Chcę, aby była bezpieczna, jednak ona próbuję mi wszystko popsuć. Musiałem wyjść z nią na kompromis, bo powoli zaczynałem szaleć. Jeżeli chce pracować, to niech pracuje, jednak na moich warunkach.

Usiadłem na fotelu, który stał naprzeciwko lustra. Byłem strasznie spięty wizytą Elizabeth. Nigdy za mną nie przepadała. Wiedziałem o tym. Uważała mnie za bufonowatego bogacza. Wiele razy dawała mi do zrozumienia, że jestem nieodpowiednim mężczyzną dla Holly. Nie rozumiała jednak tego, że miłość rządzi się własnymi prawami. Kochałem Holly, za to jaka była, a nie jej miejsce w hierarchii społeczności. Zawsze pociągała mnie jej prostota i skromność. Chociaż nasze charaktery się gryzły, znaleźliśmy sposoby na złagodzenie ich. Jej matka za to uważała, że próbuję ją tylko wykorzystać. Nie rozumiała nas, dlatego uciekliśmy od niej na drugi koniec kraju w poszukiwaniu szczęścia. Z pomocą mojego ojca znaleźliśmy idealny dom. W tym samym czasie wypisał na mnie część udziałów z filii naszych hoteli na tym wybrzeżu. Nie oczekiwałem tego od taty, jednak on uważał, że już czas, abym sam zaczął pracować na swoje konto.

Oparłem się ręką o kolano i zacząłem wpatrywać się w moje odbicie. Odpiąłem górny guzik mojej koszuli i wziąłem głęboki wdech.

- Tak bardzo cię przepraszam, nie wiedziałam, że ma zamiar nas odwiedzić - do pokoju wparowała, wytrącona z równowagi, Holly. Wstałem szybko z krzesła i podeszłem do niej, mocno tuląc do swoim ramion.

Po śmierci jej taty Elizabeth stała się bardzo rygorystyczną kobietą.

Zacząłem chodzić z Holly w 3 klasie liceum. W tym samym roku zmarł jej ojciec. Nie zdążyłem go poznać, ponieważ zawsze, gdy bywałem w domu rodzinnym Holly, on był jeszcze w pracy. Ella wydawała się wtedy bardzo miłą kobietą. Miałem szansę zaobserwować zmianę ludzkiej psychiki po śmierci bliskiej osoby. Miesiącami przechodziłem do domu Holly i tuliłem ją do snu, ponieważ sama nie potrafiła tego zrobić. Nie podobało się to jednak Elli. Robiła awanturę moim rodzicom o to, że jej najdroższa córka spotyka się z takim playboyem jak ja. Nie robiłem jej o to wyrzutów, w końcu niedawno straciła mężczyznę, który był jej podporą w życiu.

Myślałem, że jej usposobienie ulegnie zmianie po tylu latach, które mogła spędzić na myśleniu o jej błędach. Jednak nie! Ona wparowuje do mojego domu i ma do mnie pretensje o to, że zniszczyłem życie mojej żony.

- Hej, Harry, wszystko dobrze? - Rozluźniłem uścisk moich rąk, ponieważ czułem, że przez moje złe myśli, wzmocniłem siłę mojego uchwytu. Nie chciałem jej ranić, jednak wszystko, co działo się w tym domu, powoli zaczynało mnie drażnić.

- Ta, nie przejmuj się - całuję jej czoło i odstawiam od siebie, by w spokoju opanować zszargane nerwy.

- Jesteś na mnie zły za tę umowę? - W tym momencie moj gniew na Holly zmalał. Bardziej wkurzał mnie fakt, iż znienawidzona przeze mnie kobieta właśnie znajduje się w moim domu.

- Pogadamy o tym kiedy indziej. Nie mam ochoty kłócić się z tobą, gdy twoja matka może podsłuchiwać każdą naszą rozmowę - mój głos wydaje się opanowany. Widzę ulgę w oczach Holly, dlatego nie drążę już tego tematu. Aby zająć jakoś swoje myśli, zdejmuję swoją białą koszulę i rzucam ją na łóżko, wchodząc do garderoby w poszukiwaniu czegoś wygodniejszego.

- Wiesz, gdzie leży moja koszulka, którą tak bardzo lubisz nosić? - Wertuję palcami stosy czarnych koszulek w poszukiwaniu tej upragnionej.

Nagle czuję koło siebie obecność brunetki. Spoglądam na nią przez ramię. Lekki uśmiech pojawia się na jej twarzy, gdy podnosi pod mój nos koszulkę z logiem "Ramones". Biorę ją od niej i przykładam bliżej twarzy, czując zapach mojej żony.

Mój ulubiony zapach.

Zakładam materiał szybko przez głowę, zachaczając ręką po jakieś luźne dresy. Szybko przebieram się do końca i wkładam wszystkie spocone rzeczy do kosza na brudy.

Wiedziałem, że Holly zawsze narzeka na moje porozwalane ciuchy, które walają się po pokoju każdego wieczora, dlatego, aby zaoszczędzić sobie trochę nerwów, wykonuję te nudne zajęcie.

- Jestem gotowy na spotkanie z czarownicą - zakładam ręce na klatkę piersiową i czekam, aż Holly wstanie z jej wiszącego krzesła, ponieważ nie mam zamiaru konfrontować się z jej matką sam na sam.

- Bądź milszy, to moja matka - rózga mnie, lekko pukając ręką w mój brzuch.

Wzdycham i od razu otwieram drzwi.

Oboje schodzimy na dół, gdzie Ella już zdażyła się rozgościć. Głos telewizora rozbrzmiewał w każdym pokoju na parterze. Byłem pewny, że ta nieczuła kobieta włączyła wszystko w zasięgu jej ręki, aby nabijać mi rachunek za prąd.

Złapałem Holly za rękę w momencie, kiedy wchodziliśmy do salonu. Matka dziewczyny leżała rozłożona na jednej z kanap i z zapartym tchem oglądała jakiś serial, popijając to kawą, bądź herbatą.

Podszedłem do stolika i od razu ściszyłem głos charczącego telewizora.

Od razu usłyszałem głośny jęk zawiedzenia z ust Elli. Nie chciałem, aby przekraczała granicę w moim domu.

- Jak się czujesz po podróży, mamo? - Holly zajęła się swoją rodzicielką, dlatego mogłem złapać chwilę wytchnienia przed kolejnym starciem.

- Całkiem w porządku, byłam trochę senna, dlatego zrobiłam sobie kawę. Gniewasz się? - słodki głos Elizabeth wywołał we mnie odruch wymiotny, przez co zapragnąłem, aby jej wizyta w końcu się skończyła.

- Tak.

- Nie - odpowiedzieliśmy równocześnie z Holly, za co zostałem skarcony jej wzrokiem.

Macie ode mnie krótką niespodziankę :D

Jak wytresować faceta? [WERSJA WATTPAD]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz