#51

6.7K 541 75
                                    

H O L L Y 

Obserwowałam, jak w mgnieniu oka Harry przybierał coraz mroczniejszą postawę. Zacisnął rękę na moim ramieniu, jakby bał się, że po powiedzeniu mi prawdy, stracę czucie w nogach. Powoli zaczęłam się zastanawiać, co sprawiło, że mój mąż tak szybko zmienił swoje nastawienie. Zostawiłam go tylko na 15 minut samego z ojcem. Nie mogło pójść aż tak źle. Przecież oni się kochali. Nie potrafiliby skoczyć sobie do gardeł w przeciągu paru sekund.

Chyba, że wisiały nad nimi wcześniej nie załatwione sprawy. 

- Chodzi o twojego ojca - dukam, spoglądając na zmartwiony wyraz twarzy Harry'ego. Zrozumiał, że ja wiem, albo domyślam się tego w mniejszym stopniu. 

- Z grubsza o niego chodzi - próbował wytłumaczyć, w tym samym czasie ciągnąc mnie w stronę kanap. W duchu modliłam się, by ta wiadomość nie sprawiła, że nie będę mogła w stanie nawet usiąść. 

- Okej - usiadłam na fotelu, czując się coraz bardziej zestresowaną. 

Harry usiadł naprzeciwko mnie, łapiąc moje zamarznięte przez strach miejsce. Zwilżyłam koniuszkiem języka zeschnięte wargi, po czym z niecierpliwością, czekałam na rozpoczęcie rozmowy. 

- Więc... - Zachrypnięty głos przeszył zagęszczone powietrze między nami, przez co nieznacznie drgnęłam na swoim miejscu. - Mój ojciec poprosił mnie, żebym objął stanowisko Garry'ego Tomsona. Uważa, że Boston jest jednym z najbardziej podupadających oddziałów naszych hoteli i uważa, że powinienem się tym zająć osobiście. 

Wsłuchiwałam się w niego, jednak żadna straszna myśl nie przychodziła mi na razie na myśl. Widziałam, jak strach powoli ulatywał z Harry'ego, co można było zauważyć po tonacji jego głosu. Chrapliwa nuta powoli przemieniała się w rzeczowy ton, który używał w większości przypadków tylko do rozmów oficjalnych w swoim biurze i w pracy. 

- Przykro mi z powodu Garry'ego. Świetny z niego facet - stwierdziłam pełna żalu. Na kilku imprezach firmowych zdarzyło mi się zamienić z nim kilka słów. Wydawał się pełny życia i masy pomysłów. To smutne, że nie potrafił wykorzystać swojego daru do rozwoju firmy. 

- Holly, kochanie, on w tej chwili nie jest najważniejszym tematem. Chodzi mi o fakt, że muszę go zastąpić. Muszę zasiąść przy jego biurku i zacząć zarządzać ludźmi z innego oddziału. Ojciec nie dał mi  w tej sprawie żadnego wyboru. Musimy się przeprowadzić do Bostonu.

I nagle jak armaty walnęła we mnie informacja, która była przepełniona warstwą pytań, na które najwyraźniej nigdy nie miałam otrzymać odpowiedzi. 

Nowe stanowisko. Nowy hotel. Nowa praca. Nowe miasto. Nowe życie. 

- Ale jak? - wypuściłam powietrze z ust, kolejne hausty powietrza łapiąc z większą dokładnością. Nie spodziewałam się takiego wybuchu. - Dlaczego, Harry? 

 Spojrzałam na jego udręczoną twarz, na darmo wyszukując jakiejś odpowiedzi. Widziałam z jaką trudnością przyszło mu wyjawienie mi prawdy. W jednej sekundzie poczułam nieskrytą złość za jego podchody względem mojej osoby. Wiedział o tym od dawna, mnie skazując na życie w niewiedzy. 

- Harry, jak mogłeś do tego dopuścić. Teraz, kiedy powoli zaczynałam układać sobie życie w Nowym Jorku? - wstałam, czując jak na moich polikach zaczynają pojawiać się gorące wypieki. 

Czułam czystą wściekłość na jego bierność. Powinien w tym momencie złapać mnie za rękę i rzeczowo wytłumaczyć, jak to się stało, dlaczego, w jakim celu. Jednak tymczasem on nadal siedział przede mną zbity, obchodząc się ze mną jak z jajkiem. 

Jak wytresować faceta? [WERSJA WATTPAD]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz