sześćdziesiąty dziewiąty

3.6K 283 4
                                    

Posłałam uśmiech rodzicielce i wskazałam głową w stronę drzwi, dając jej tym samym do zrozumienia, że sprawdzę co u Nialla. Skinęła i odpowiedziała na mój gest. Wstałam z krzesła i powędrowałam do drzwi. Gdy je otworzyłam, wyszłam na środek wąskiego korytarza, a blond czupryna w sekundzie rzuciła mi się w oczy. Rozmawiał przez telefon, stojąc tyłem do mnie. Przygryzłam wargę. Chyba był zdenerwowany. Jego mięśnie na plecach spinały się w ten oryginalny sposób. Oparł się o ścianę nerwowo, tupiąc nogą. Zmierzwił włosy i przecząco pokręcił głową. Zmarszczyłam brwi i usiadłam na jednym z krzeseł. Dam mu trochę swobody, niech nie czuje się osaczony... 


Perspektywa Nialla

- Wiesz co mnie to obchodzi?! Nic, kompletnie NIC! - wrzasnąłem do słuchawki, mając ochotę rozwalić ten pieprzony telefon o ścianę... Po co w ogóle go odebrałem? - Mam w dupie te pieniądze, nie wrócę przed końcem uropu - nie zostawię jej tu samej. 

- Rozwiążemy umowę. - Derek nie dawał za wygraną. Szantaż? 

- Chroni mnie kontrakt i bardzo dobrze o tym wiesz. - syknąłem przez zęby i z całej siły przywarłem do ściany. Byłem taki wścieły... - Daj, kurwa, spokój to tylko kilka dni!

- Kilka pieprzonych dni temu, mówiłeś to samo. - zbeształ mnie. - Cholerne kłamstwo. Masz zabukowany lot na za dwie godziny! Masz się znaleźć w tym samolocie Horan, inaczej poniesiesz konekwencje. - rozłączył się. Nerwowym ruchem dłoni zmierzwiłem włosy i płaską ręką uderzyłem w ścianę. 

- Kurwa. - przekląłem i wyłączyłem ten pieprzony telefon. Nim zdążyłem wymyślić jakieś dobre kłamstwo, Liv stanęła naprzeciw mnie. 

- Wszystko w porządku? - zapytała słodko, tak, że w sekundzie poczułem wyrzuty sumienia. 

- Taa-k, NIE - sprostowałem. - Nic nie jest w porządku, a ja muszę tam wracać. Do kurwy, cała ta kariera mnie wykańcza. - rzęchnąłem. - Mam ochotę rzucić to w cholerę i zostać tu z Tobą - na zawsze. 

- Niall. - złapała za moją dłoń i szeroko się uśmiechnęła. - Gadasz głupoty. - zwilżyła usta, a ja spojrzałem głęboko w jej oczy. - Twoi fani są dla Ciebie życiem, tak samo jak Twoja muzyka. Nigdy nie rezygnuj z marzeń, skarbie. - przybliżyła się do mnie, opuszkami palców błądząc po moim policzku. - Jedź, załatw co masz załatwić i wróć do mnie. - szepneła cicho. - Wiesz,że zawsze będę tu na Ciebie czekać. - zamknąłem ją w swoich ramionach, a Ona mocno wtuliła się w moją klatkę piersiową. 

- Jesteś moją superdziewczyną. - posłałem jej uśmiech, patrząc w piękne, brązowe oczy. Starała się być szczęśliwa, jednak wiedziałem, że potrzebawała teraz wsparcia - potrzebowała mnie. 

- Jestem superdziewczyną. - uśmiechnęła się słodko, a po jej polczku spłynęła pojedyńcza łza. - A superdziewczyny nie płaczą... 


______________

Przepraszam, że tyle to trwało! :O 

dziękuję za tyle gwiazdek i komentarzy! ♥ Jesteście niezawodni!

Możemy się umówić, że za 50 gwiazdek jutro dodam nowy rozdział? 

Co wy na to? :) x 

btw stęskniłam się już za ich rozmowami na twitterze, niech ta cała słodkość się skończy xd 

To do jutra? ^^ 



Twitterowe love. |nh.|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz