sześćdziesiąty czwarty

3.6K 333 14
                                    

Minął tydzień. Całe siedem dni. To czas, ktory potrafię wytrzymać bez odpisywania mu i zabijania ostatniej nadzieji, którą w sobie mam. Każda jego wiadomość rozbijała mnie na kawałki. Cały czas o Nim myślałam. Nieustannie. Tyle się zmieniło... Nie mogę go w to wciągnąć. To świat tak mu odległy, że dla Niego praktycznie nierealny i nic nie można z tym zrobić. Dlatego wszystko o co proszę, to zakończenie tego. Bez bólu dla Niego i z całą agresją dla mnie. Nie powinnam była wtedy do niego pisać, powinnam trzymać się od Niego z daleka. Ból to jedyna rzecz na jaką zasługuję.

- Mamo, przyrzekam Ci - nic mi nie jest. - przekonywałam ją, z całej siły zaciskając zęby. Z mojej wargi sączyła się krew, a pod okiem znajdywała się wielka, fioletowa plama. - Nie ma go tu, policja go zabrała. - tłumaczyłam dalej, mrużąc oczy, by nie wybuchnąć głośnym płaczem. - Nic mi nie zrobił. - przekonywałam, jednak ona wiedziała. Znała mnie tak dobrze. - Zadzwonię wieczorem, kocham Cię. - szepnęłam cicho i wyłączyłam telefon. Rzuciłam go na fotel i pokierowałam się w stronę łązienki. Spojrzałam w lustro i pokręciłam głową. Byłam obrzydliwa. Pokotłunione włosy, rozcięta warga i lewa brew, podbite oko i kilka innych zadrapań. Spojrzałam w moje zaczerwienione i oczy i w obdbiciu lustra zobaczyłam swoją kosmetyczkę. Nie rób tego... Odwróciłam się i ruszyłam w jej kierunku. Ból to jedyne na co zasługuję... Wyciągnęłam żyletkę i podeszłam do lustra. Przepłukałam twarz i wzięłam przedmiocik do ręki. Przygryzłam wargę i zamknęłam oczy.

To mi pomoże...

Pociągnęłam nią kilka razy, by kilka sekund później ujrzeć czerwone, sączące się krwią szramy. Płakałam... Tak cholernie płakałam. Potrzebowałam wsparcia, ale nie chciałam go szukać. Przemyłam rany i zawinęłam je w bandaż. Czułam się tak cholernie idiotycznie. Poszłam do salonu, by zasłonić okna. Usłyszałam wibrację telefonu. Moje serce spadło na ziemię, na myśl o tym, co wyprawia w tym momencie Niall. Może dał sobie już spokój? Pewnie już go nie obchodzę...

*powiadomienie z twittera*

* nowa wiadomość od @NiallOffical*

@NiallOffical: Księżniczko, co się z Tobą dzieje?

@NiallOffical: dlaczego do cholery mi nie

@NiallOffical: odpisujesz

@NiallOffical: odchodzę od zmysłów

@NiallOffical: Zabijasz mnie

@NiallOffical: Teraz juz wiem jak cholernie Cię

@NiallOffical: potrzebuję

@NiallOffical: błagam Cię

@NiallOffical: napisz coś

@NiallOffical: daj znak, że żyjesz

@NiallOffical: uratuj mnie...

@NiallOffical: błagam powiedz

@NiallOffical: czy wszystko jest w porządku?

@NiallOffical: księżniczko, czy wszystko z Tobą dobrze?

@prettyhurts: wszystko okej, Niall


Już miałam napisać mu, że wszystko jest w porządku i nie ma się martwić, kiedy uslyszałam dzwonek do drzwi. Chciałam nakarmić go kłamstwami. Oto co robię. Ranię ludzi, ludzi na których mi zależy. Moja matka, Niall... Przygryzłam wargę starając się powrócić do stanu, w którym nie okazywałam uczuć. Zmierzwiłem dłonią włosy. Dzisiaj miał przyjść facet z policji, by wypytać o to co dokładnie zaszło. Byłam na to przygotowana.

Wzięłam głęboki oddech i przekręciłam klucz. Otworzyłam drzwi i w momencie zamarłam. Niebieskie tęczówki otoczone czerwonymi okręgami, wymuszały wytłumaczenie. Zabrakło mi tchu. Jakim cudem? To nie może się dziać na prawdę... On nie mógł się dowiedzieć...

- Czyli to Twoim zdaniem jest szczerość? - zapytał łamiącym głosem. Nie mogłam nic odpowiedzieć, nie chciałam, nie umiałam... Jego oczy były takie wykończone, zmęczone... - Byłem taki pewien, że jednak mi ufasz...



_____________________________


ja tu rycze ;-;

dziękuję za tyle gwiazdek i komentarzy

czy tylko ja uważam, że ich związek to goal? dlaczego ja nie mogę mieć takiego chłopaka? :(


Twitterowe love. |nh.|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz